19.05.2014

Rozdział 48. ''Niezła awantura z dawnym wrogiem.''

Zakryłam usta dłońmi, by nie zacząć krzyczeć. Łzy płyną po moich policzkach. Bezsilnie opadłam na podłogę. Całe ciało drży, serce z każdą sekundą przyspiesza swoje tempo
- Jak to w śpiączce? Co się stało? - wyszeptałam na miarę moich sił
- Dokładnie nie wiem, dlaczego sięgnął po narkotyki i skąd je wziął. Kiedy w nocy przyszedłem, on leżał już na podłodze prawie martwy. Jak najszybciej zadzwoniłem po karetkę. Właśnie wróciłem ze szpitala. Powiedzieli, że zrobili to, żeby go uratować. - uklęknął przede mną i przytulił moje drżące ciało - Rosalie, on nadal cię kocha. Jestem pewien, że zrobił to, bo nie wytrzymał z tęsknoty i chciał się zabić.
- Nie, to wszystko moja wina. - wyszeptałam - Niedawno poznałam nowego chłopaka. Akurat Harry przyszedł do mnie do pracy, chwilę później on też przyszedł. Myślał, że coś nas łączy. Wkurzył się. Kiedy wybiegł, ja ruszyłam za nim, a gdy wróciłam Harry'ego już nie było.
- I dlatego próbował się zabić? Rosalie, on nie chce żyć bez ciebie. Był pewnie zazdrosny, nie wytrzymał i dlatego sięgnął po tę truciznę.
- To wszystko moja wina. - wyszlochałam
- Nie prawda. To on wszystko spieprzył zrywając z tobą. Myślał, że nie znajdziesz nikogo oprócz niego. Nie wytrzymał z zazdrości i tyle.
- Zabierz mnie do niego. - poprosiłam - Chcę go zobaczyć. - pomógł mi wstać z podłogi. Emocje we mnie buzują, więc ledwo idę. Dławię się niemal łzami. Wiem, że to wszystko moja wina. Tylko i wyłącznie moja wina. To przeze mnie sięgnął po narkotyki. Był zazdrosny o Ashton'a. Gdybym tylko za nim nie pobiegła, gdybym tylko została z Harry'm. Boże! Teraz przeze mnie on tam leży, w szpitalu. Nie ma go przy mnie. Nie może mnie chronić tak, jak to obiecał. Muszę sobie radzić sama. Nie może nawet być przy myślami, bo jest pogrążony w głębokim śnie. Nie wyczuje, gdy go dotknę lub delikatnie pocałuję. Nie wyczuje mojego zapachu, kiedy zbliżę się do niego. Nie uśmiechnie się, jak tylko pojawię się w jego otoczeniu. Nie spojrzy w moje oczy, by zobaczyć w nich szczęście lub chociażby łzy. Nie poruszy się, nie drgnie, nie zobaczy mnie. Nie będzie mnie chronił, kochał, całował. W ogóle go nie będzie przy mnie. Byłam zbyt głupia, żeby zrozumieć jego uczucia do mnie. Mówił, że to ona go pocałowała, nawet sama to widziałam. Nie chciałam mu wierzyć, nie akceptowałam prawdy. Teraz być może straciłam go na zawsze. Być może nie odzyskam go przez długi czas.
Weszliśmy do szpitala. Theo zaprowadził mnie tam, gdzie leży Harry. Na korytarzu są już Victoria i Damian. Obydwoje siedzą na krzesłach. On przytula ją, ona płacze. Theo cały czas podtrzymuje moje drobne ciało, abym nie upadła. Pomógł mi usiąść bezpiecznie na krześle
- Dlaczego to zrobił? - usłyszałam głos Victorii
- Nie mów nic. - wyszeptał do mnie Theo - Nikt nie wie, co pociągnęło go do tego. - powiedział w kierunku Damiana i Victorii
- Na pewno coś go do tego kierowało. - odezwał się Damian. Zacisnęłam mocno powieki oraz usta, wtuliłam się w ciepłe ciało Theo. Teraz tylko on może mi pomóc. Harry leży w śpiączce i wiem, że to moja wina. Sama do tego doprowadziłam
- Rosalie, nic o tym nie wiesz? - usłyszałam rozpaczliwy głos Victorii. Muszę to komuś powiedzieć, zwłaszcza im. Wstałam z krzesła i podeszłam do nich
- To wszystko moja wina. - załkałam, otarłam łzy z policzków ręką i westchnęłam przeciągle
- Rosalie, przecież wiesz, że to nie twoja wina. - odezwał się Theo
- To moja wina, nie broń mnie. - popatrzyłam na Victorię, która oczekuje wyjaśnień - Harry niedawno zerwał ze mną. Próbowałam jakoś o tym nie myśleć i znalazłam pracę. Tam poznałam Ashton'a. Zakolegowaliśmy się. Pewnego wieczora Harry przyszedł do mnie, by sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Nakrzyczałam na niego, że nic nie jest w porządku. Później przyszedł Ashton. Harry myślał, że coś nas łączy. Zaczął się kłócić z nim, potem wyszedł ze sklepu. Pobiegłam za nim, a kiedy wróciłam Harry'ego już nie było. Dzisiaj przyszłam do jego domu. Nie zastałam go tam. Theo powiedział, że wściekł się i z zazdrości sięgnął po narkotyki. Powiedział też, że on nadal mnie kocha. Zerwał ze mną, bo nie chciał mnie narażać na niebezpieczeństwo. Dopiero dzisiaj to zrozumiałam. To przeze mnie sięgnął po tę truciznę. - otarłam kolejne łzy z policzków. Victoria podeszła do mnie i przytuliła. Wtuliłam się w jej ciało, teraz najbardziej potrzebuję czyjejś bliskości
- To nie twoja wina. Zerwał z tobą, ale nie akceptował tego, że możesz znaleźć sobie kogoś innego. Nie pomyślał o tym. - wyszeptała
- To moja wina, doprowadziłam go do zazdrości, która być może go zabiła. - nic nie przekona mnie do tego, że to nie moja wina. Nagle z sali wyszedł lekarz, oderwałam się odruchowo od Victorii
- Co z nim? - spytałam łamiącym się głosem. Wyraz jego twarzy mówi sam za siebie, nie jest dobrze
- Pan Styles może umrzeć, a jeśli nie umrze, to może być w śpiączce nawet przez kilka lat. - zacisnął usta. Mój świat całkowicie się zawalił. Mogę go w każdej chwili stracić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, nie teraz, nie mogę go stracić
- Mogę do niego wejść? - skinął niepewnie głową
- Dobrze, ale tylko na chwilę. - szybko podeszłam do drzwi. Lekko nacisnęłam na klamkę, by cicho otworzyć je. Weszłam do sali. Zauważyłam go leżącego na łóżku szpitalnym przy oknie. Kolejna dawka łez wypłynęła z moich oczu. Podeszłam powoli do niego i usiadłam na krześle obok. Złapałam za jego zimną rękę oraz pocałowałam
- Przepraszam. - wyszeptałam cicho. Nie rusza się, ani drgnie. Ma zamknięte oczy. Leży w jednej pozycji. Włosy lekko opadają na czoło. Odgarnęłam je delikatnie i pocałowałam go w czoło. Serce mi się łamie, gdy widzę go takiego. Bezsilny, bez życia. Leży tylko w jednej pozycji. Kąciki jego ust nawet nie drgną, gdy pojawię się. Tak bardzo chciałabym teraz móc go za wszystko przeprosić. Chciałabym, żeby otworzył oczy, by popatrzył na mnie. Chciałabym, żeby odezwał się do mnie swoim zachrypłym głosem. Tak bardzo brakuje mi jego ciepłych słów, bez kłótni, bez odrzucenia, bez niemiłego zachowania. Tak dawno nie przytuliłam go szczerze, nie pocałowałam bez bicia. Nawet niektóre wspomnienia odchodzą w zapomnienie. Zapominam o dawnych czasach, gdy cieszyliśmy się sobą. Wydaje się tak dawno, a jednak tak blisko dzisiejszej daty. Wydaje się, jakby to było wczoraj. Wszystko zepsułam. Gdybym nie była taka uparta i w spokoju wysłuchała go i zrozumiała. Miałabym go teraz przy sobie, a złe wspomnienia o James'ie znikałyby. Nie porwałby mnie, nie trafiłabym do tamtego klubu. Harry nie zostałby pobity. Wszystko przeze mnie, to moja wina.
Nagle zza drzwi usłyszałam znajomy, piskliwy kobiecy głos. Odruchy wymiotne wracają na myśl o tej dziewczynie. Mocno zaciskam pięści. Adrenalina rozlewa się po ciele. Zaciskam mocno szczękę. Wściekła wstaję ze swojego miejsca. Nie dopuszczę jej do niego. Nie tym razem. Moja siła wzrasta, nie boję się jej. Wyszłam na korytarz. Theo siedzi na jednym z krzeseł. Victoria i Damian stoją przy niej, ona uśmiecha się sztucznie. W pewnej chwili jej uwaga zostaje zwrócona na mnie
- Rosalie? Tak dawno cię nie widziałam. - wysyczała w moją stronę. Jej ciało, podobnie jak moje, napięło się. Zabijamy się wzrokiem
- Czego tu szukasz? - splotłam ręce na piersi gotowa do jakiejkolwiek konfrontacji
- Przyjechałam do Harry'ego, by sprawdzić, co się dzieje. A ty? - podeszła do mnie bliżej
- Nie powinno cię tu być. - zaśmiała się z mojej wypowiedzi, jednak ja zachowuję kamienną twarz
- I ty mówisz to do mnie? To przecież ty zostawiłaś go, kiedy doszło między nami do czegoś. Nie widzisz tego? Jesteś tylko problemem dla niego.
- Wydaje mi się, że to ty jesteś tutaj jedynym problemem. Pamiętasz, jak Harry zareagował na to, że go pocałowałaś? - zacisnęła jeszcze mocniej szczękę
- Popatrz na twoje zachowanie. Zrobiłaś z niego laleczkę, która tylko tobie usługuje. Zmieniłaś go.
- Obdarzyłam go uczuciem, a ty go zraniłaś. Ty nim manipulowałaś, pociągałaś za sznurki. Był w tobie zakochany, a ty to spieprzyłaś. - zaśmiała się kolejny raz. Albo traktuje tę sprawę poważnie, albo nie ma tu czego szukać
- Ja to spieprzyłam, skarbie? Nie wydaje mi się. To ty tutaj jesteś winna. Pamiętasz Ashton'a? - przechyliła głowę lekko w prawą stronę - Oh, nie? To ja ci może przypomnę. To przez niego Harry był zazdrosny i pewnie dlatego zrobił sobie coś. To ty tutaj jesteś największym problemem. - zbliżyła się do mojego ucha - Zdradzę ci tajemnicę. To ja wysłałam do ciebie Ashton'a. - wyszeptała prosto do mojego ucha. Odsunęła się ode mnie ma kilka kroków. To wszystko jej wina. Wściekłość całkowicie zawładnęła moim umysłem i ciałem. Zapachnęłam się i spoliczkowałam ją. Złapała się za policzek, który pewnie teraz robi się czerwony od uderzenia
- Ty szmato. To przez ciebie Harry leży teraz w śpiączce! - zamachnęłam się, by uderzyć ją drugi raz, jednak zostałam odciągnięta przez Theo - Puść mnie! - krzyknęłam
- Hayley, wynoś się stąd. - obok nas od razu pojawiła się Victoria, a za nią Damian
- Harry potrzebuje mnie, a nie was! - cofnęła się na pięcie, po czym szybkim krokiem skierowała się do wyjścia. Nagle uścisk Theo rozluźnił się wokół mojego ciała
- To było dobre. - skomentował krótko
- Nie chcę jej widzieć na oczy. Zepsuła wszystko. - powiedziałam nieco mniej ostrzejszym głosem
- Wreszcie ktoś odważył się jej to wszystko powiedzieć. - w pewnej chwili z sali Harry'ego zaczęły wydobywać się głośne piski maszyn. W ekspresowym tempie zaczęli się zbierać lekarze, którzy bez słowa wbiegli do jego sali. Dzieje się coś złego.
















____________________________________

Eh, ta kobieta. Wszystko zrobi, by osiągnąć swój cel ;D A Rosalie w końcu pier***** jej za wszystkie nieprzyjemności z jej strony ^^
Piszcie swoje oponie, jeśli chcecie ;)

12.

10 komentarzy:

  1. Nie możesz go tak długo trzymać :( niehcsie obudzi ;) i nawet nie proboj by cos się stało z jego pamięcią !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry nie może umrzeć ja się nie zgadzam. Proszę, niech się obudzi.Dobrze że jej przywaliła, ktoś musiał

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.Ale się uśmiałam.kiedy ona przywaliła jej.To w tym rozdziale było najlepsze.Szkoda że rozdział był tak krótki.Mam nadzieje,że mu się.niedługo polepszy
    Ania ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku, niech on się wreszcie obudzi ! ;'(
    Miałam ochotę płakać kiedy to czytałam, gratulację, że udało Ci się wywołać we mnie takie emocje..
    Dodaj szybko nexta, świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, nie mogę się doczekać kolejnego ;)
    Niech Harry się obudzi ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział ♥
    Błagam, niech Harry się obudzi !
    Podobało mi się, jak Rosalie przywaliła Hayley, to było mega ! ♥
    Dodaj szybko następny, już nie mogę się doczekać ! ;* x

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Akcja z pobiciem najlepsza!^^ Harry pobuuuudka !;d / Pat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze w końcu ! ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy