Po moich policzkach płynie wodospad łez. Zakryłam usta obydwoma dłońmi.
Hayley wydaje się dumna ze swojego czynu. Zrobił to. Zaczęłam się
powoli cofać
- Rosalie, poczekaj! - Harry idzie w moim kierunku. Szybko odwróciłam się i jak burza zaczęłam biec. Wbiegłam na główną salę. Jak najszybciej potrafię przepycham się przez tłum. Emocje mi w tym nie pomagają. Dławię się tymi łzami, serce wali jak oszalałe, płytkie wdychane powietrze rozdziera moje płuca, na pewno cały makijaż jest już prawie zmazany. Jakoś dobiegłam do wyjścia. Żeby było szybciej i żebym nie złamała sobie czegoś przy upadku, zdjęłam szpilki. Zauważyłam jakąś taksówkę stojącą niedaleko. Mój jedyny ratunek. Popatrzyłam za siebie, czy nie depcze mi po piętach. Nie ma go. Małe kamienie wbijają się w moje stopy, ale to nic w porównaniu z tym, co się dzieje w mojej głowie. Migiem podbiegłam do samochodu i weszłam do środka. Podałam kierowcy adres, by odwiózł mnie do domu. Dlaczego mi to zrobił? Nie mógł od razu ze mną zerwać? Musiał mnie zranić, złamać moje delikatne serce. Moje zaufanie do niego pękło jak bańka mydlana przez do tchnięcie palcem. Nienawidzę go. Nienawidzę z całego serca. Jest dla mnie nikim. Nie chcę go znać. Dobrze wiedział, że obdarzyłam go największym zaufaniem, szczerą miłością, oddałam mu się, opowiedziałam mu moją całą przeszłość. Wszystko na nic. Zranił mnie. Zabił uczucie, które nas łączyło. Cholerna miłość, cholerne uczucia. Delikatne serce krwawi, rozpadło się na miliony kawałków. W głowie pojawia się obraz ich dwójki. Odwzajemnił pocałunek. Zrobił to. Zdradził mnie.
Zapłaciłam taksówkarzowi odpowiednią kwotę, po czym pobiegłam do domu. Zamknęłam drzwi na klucz, by nie wpadł tutaj. Roztrzęsiona, zdenerwowana i zapłakana weszłam do salonu. Mama i Jason nie śpią, siedzą na kanapie i oglądają coś w telewizji. Bezsilnie opadłam na podłogę, moja cała twarz jest mokra od łez, brudna od makijażu
- Rosalie, dziecko! Co się stało? - przerażona rodzicielka podbiegła do mnie, by przytulić moje zniszczone ciało
- Widziałam go ... całował się z inną! - wykrzyczałam głośno - Na moich oczach! - dostałam czegoś w rodzaju ataku. Moje zepsute przez uczucia ciało trzęsie się z emocji. Mama mocno oplata moje ciało
- Rosalie .. - pocałowała moją głowę - .. on nie jest wart twoich łez.
- Kochałam go ... - wybełkotałam przez łzy
- Nie płacz, on nie jest tego wart takiej pięknej dziewczyny, jak ty. - pomogła mi usiąść na kanapie
- Nie wpuszczajcie go tu .. Nienawidzę go i nie chcę widzieć. - wyjąkałam
- Dobrze. Musisz się uspokoić, chodźmy do pokoju. - poleciła. Skinęłam głową. Mozolnie wstałam i wraz z nią poszłam do mojej sypialni. Od razu weszłam pod bezpieczną kołdrę. Zrobiła to samo. Otuliła mnie swoim ciepłym ciałem. Dała pewność, że nie jestem tu sama, ona jest przy mnie. Jej bliskość powoduje lekkie ukojenie. Mocno wtulam się w jej ciało. Nagle po domu rozległo się walenie w drzwi
- Mamo, nie pozwól mu tu .. - przerwała mi
- Nigdy. - pocałowała moje czoło - Jason nie otworzy mu drzwi.
- Podaj mi chusteczki i jakąś bluzkę, nie dam się temu uczuciu. - poprosiłam - Muszę być silna. - wstała z mojego łóżka. Wyjęła z szafki nocnej chusteczki, które od razu mi podała. Z szafy wyciągnęła za duża na mnie białą bluzkę na ramiączka z napisem ,,Smile''. Na pewno .. będę uśmiechnięta od ucha do ucha. Muszę być silna. Chcę być silna. Nie dam jej satysfakcji z mojego bólu. Zdjęłam z siebie sukienkę, którą zastąpiłam bluzką - Zostawisz mnie samą?
- Tak, jeśli chcesz. - wyszła z mojego domu. Chusteczkami wytarłam łzy i resztki makijażu. Bądź silna, Rosalie. Dasz radę. On nie jest tego wart. Ułożyłam głowę na miękkiej poduszce. Emocje nie chcą opuścić mojego ciała. Co chwilę przez nie przechodzą dreszcze. Słyszę co chwila wibracje w telefonie. To na pewno on. Nie będę odpisywać, ani brać telefonu do rąk. Nie będę słuchać jego bezsensownych wymówek. Jest dupkiem i teraz się o tym przekonałam. Nienawidzę go. Bawi się uczuciami. Teraz wiem, co czuły tamte dziewczyny, z którymi spał. Nie jedna na pewno się w nim zakochała, ale on to ignorował. Martwił się tylko o siebie, o swoje potrzeby. Teraz jestem jedną z tych dziewczyn. Czuję się brudna, wykorzystana, niechciana przez nikogo. Nie obchodzi go to, co mogłam poczuć widząc to. Ten obraz wciąż pojawia się w mojej głowie. Obraz całującej się dwójki. Hayley jest na pewno z siebie dumna. Dopięła swego. Ma go dla siebie całego. Niech robią to,co chcą. Dla mnie nie istnieją. Mam przy sobie mamę, Pearl, nawet Jason'a. Na pewno pomogą mi, na pewno nie zostawią. Będą przy mnie w tej chwili. Zawsze będę mogła na nich liczyć.
Harry's P. O. V.
Cholera! Co ja najlepszego zrobiłem?! Straciłem ją! Nie wybaczy mi tego, nigdy. Jestem kompletnym idiotą. Muszę z nią porozmawiać. Muszę odzyskać ją, jej zaufanie, jej miłość do mnie. Teraz na pewno mnie nienawidzi i nie chce mnie znać. Muszę coś z tym zrobić. Zabiję się, jeśli mi nie wybaczy. Nie wytrzymam bez niej, bez jej ciała, dotyku, zapachu, po prostu nie wytrzymam bez niej. Jestem dupkiem, który zabawił się jej uczuciami. Jak ja mogłem to zrobić? Hayley potrafi manipulować ludźmi, a ja złapałem się w jej sidła. Zrobię wszystko, aby ją odzyskać i nic mnie nie powstrzyma.
Wysiadłem z samochodu i szybko pobiegłem się do drzwi jej domu. Zacząłem mocno w nie walić, by usłyszeli mnie. Po jakiś kilku chwilach łaskawie otworzył mi drzwi Jason
- I ty masz czelność jeszcze tu przychodzić? - odezwał się niemiłym tonem. Nie znosi mnie odkąd pierwszy raz mnie na oczy zobaczył. Zawsze podejrzewał mnie o świństwa i za bycie dupkiem. Nie pawa do mnie sympatią, podobnie, jak ja
- Muszę z nią porozmawiać. - powiedziałem błagalnym tonem. Na jego twarzy gości wściekłość, nie jest zadowolony z tego, że zraniłem ją. Rozumiem go. Też nie jestem z tego zadowolony i żałuję tego
- Ona nie chce cię znać. - splótł ręce na piersi, nie ma zamiaru mnie tu wpuścić, nie dziwię się mu
- Chcę to naprawić. - zacisnąłem usta w cienką kreseczkę. Muszę to zrobić za wszelką cenę
- Nie ma tu czego naprawić. Nienawidzi cię. Brawo. - zamknął mi drzwi przed nosem. Cholera! Dobra, myśl idioto. Co teraz? Dać jej przemyśleć to wszystko czy włamać się? Lepiej dam się jej otrząsnąć, odpocząć. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem z powrotem do samochodu. Ruszyłem z piskiem opon do domu. Głupie, powinienem dobijać się tam, próbować. Jednak wiem, że musi odpocząć. Muszę dać jej czas. Może wybaczy. Idiota. Nie wybaczy. Nienawidzi Hayley, teraz też mnie. Jej serce jest niezmiernie delikatne, łatwo ją skrzywdzić. Co ja najlepszego zrobiłem? Otóż złamałem jej serce, skrzywdziłem. Nie doszło by do tego, gdybym się do niej nie przyczepił. Nie cierpiałaby teraz. Nie skrzywdziłbym jej. Nie zakochałaby się we mnie. Dupek, który bawi się uczuciami. Ile bym dał, żeby teraz ją przytulić, usłyszeć jej delikatny głos, poczuć jej zapach.
Wszedłem do domu. W salonie pali się jeszcze światło, Theo tu jest? Zdjąłem buty, zamknąłem drzwi na klucz i wszedłem do salonu
- Stary, gdzie ty byłeś? Odwiozłem Pearl do domu, bo nawaliła się, a ciebie i Rosalie nigdzie nie znalazłem. - usiadłem obok niego na kanapie, rzuciłem kluczyki na mały stolik przede mną - Co się stało?
- Hayley .. Hayley się stała. - schowałem twarz w dłoniach - pocałowała mnie na oczach Rosalie
- Co. Kurwa. Zrobiła?! - momentalnie wstał
- Pocałowała mnie na oczach Rosalie. Właśnie wracam od jej domu. Jason mnie nie wpuścił.
- Jesteś skończonym idiotą! - krzyknął, nie będę zaprzeczał, bo to prawda. Theo zaczął chodzić po pomieszczeniu - Nie do wiary, po prostu kurwa nie wierzę. Jak mogłeś?
- Hayley zmanipulowała mnie. Przypomniała o wszystkim, co było kiedyś. Załamie się bez niej.
- Było o tym pomyśleć wcześniej. Nie cierpię tej suki, zawsze we wszystko się wtrąca. - Theo jak zwykle nie ukrywa swoich uczuć, ani myśli
- Co ja mam teraz zrobić? - spytałem sam do siebie - Jeśli mi nie wybaczy, to się zabiję.
- To teraz zmartwienie Hayley. Wiesz, powiem ci jedno. Jeśli wrócisz do tej suki i zostawisz Rosalie, szczerzę obiecuję ci, że sam połamie ci kości.
- Dobrze wiesz, że nie zrobię tego. Muszę ją odzyskać. Nie potrafię bez niej żyć.
- Teraz o tym myślisz? A gdzie byłeś wcześniej, gdy całowałeś tamtą sukę?
- Muszę się położyć. - powiedziałem, po czym poszedłem do swojej sypialni.
Późna noc. Obydwoje nie potrafią zasnąć. Obydwoje myślą o sobie. Męczą ich myśli. Dziewczyna jest zrozpaczona, łzy same płyną z jej zaczerwienionych oczu, duża ilość przemoczonych chusteczek leży na ziemi. Chłopak leży w swoim łóżku. Chce odzyskać jej miłość, o którą tak bardzo się starał, o którą będzie walczył do końca. Dręczy go sumienie, myśli, wściekłość za swój czyn. Bez sensu patrzą w okno. Na ciemne niebo, gwiazdy. Dziewczyna nienawidzi go, jednak mała część jej serca nadal kocha jego osobę, mimo czynu, którego dokonał. Obydwoje cierpią z powodu braku swojej obecności. Chcą być przy sobie, jednak nie mogą, bo chłopak zranił dziewczynę. Uczucie miłości wygasa, znika jak słońce zachodzące za horyzontem. Nasuwają się pytania. Czy dziewczyna będzie w stanie ponownie mu zaufać? Pokochać go ponownie? Wybaczy mu? Zapomni? Jedno jest pewne. Droga do osiągnięcia tego celu będzie niezwykle długa. Jednak .. Czy ktoś znowu im przeszkodzi?
- Rosalie, poczekaj! - Harry idzie w moim kierunku. Szybko odwróciłam się i jak burza zaczęłam biec. Wbiegłam na główną salę. Jak najszybciej potrafię przepycham się przez tłum. Emocje mi w tym nie pomagają. Dławię się tymi łzami, serce wali jak oszalałe, płytkie wdychane powietrze rozdziera moje płuca, na pewno cały makijaż jest już prawie zmazany. Jakoś dobiegłam do wyjścia. Żeby było szybciej i żebym nie złamała sobie czegoś przy upadku, zdjęłam szpilki. Zauważyłam jakąś taksówkę stojącą niedaleko. Mój jedyny ratunek. Popatrzyłam za siebie, czy nie depcze mi po piętach. Nie ma go. Małe kamienie wbijają się w moje stopy, ale to nic w porównaniu z tym, co się dzieje w mojej głowie. Migiem podbiegłam do samochodu i weszłam do środka. Podałam kierowcy adres, by odwiózł mnie do domu. Dlaczego mi to zrobił? Nie mógł od razu ze mną zerwać? Musiał mnie zranić, złamać moje delikatne serce. Moje zaufanie do niego pękło jak bańka mydlana przez do tchnięcie palcem. Nienawidzę go. Nienawidzę z całego serca. Jest dla mnie nikim. Nie chcę go znać. Dobrze wiedział, że obdarzyłam go największym zaufaniem, szczerą miłością, oddałam mu się, opowiedziałam mu moją całą przeszłość. Wszystko na nic. Zranił mnie. Zabił uczucie, które nas łączyło. Cholerna miłość, cholerne uczucia. Delikatne serce krwawi, rozpadło się na miliony kawałków. W głowie pojawia się obraz ich dwójki. Odwzajemnił pocałunek. Zrobił to. Zdradził mnie.
Zapłaciłam taksówkarzowi odpowiednią kwotę, po czym pobiegłam do domu. Zamknęłam drzwi na klucz, by nie wpadł tutaj. Roztrzęsiona, zdenerwowana i zapłakana weszłam do salonu. Mama i Jason nie śpią, siedzą na kanapie i oglądają coś w telewizji. Bezsilnie opadłam na podłogę, moja cała twarz jest mokra od łez, brudna od makijażu
- Rosalie, dziecko! Co się stało? - przerażona rodzicielka podbiegła do mnie, by przytulić moje zniszczone ciało
- Widziałam go ... całował się z inną! - wykrzyczałam głośno - Na moich oczach! - dostałam czegoś w rodzaju ataku. Moje zepsute przez uczucia ciało trzęsie się z emocji. Mama mocno oplata moje ciało
- Rosalie .. - pocałowała moją głowę - .. on nie jest wart twoich łez.
- Kochałam go ... - wybełkotałam przez łzy
- Nie płacz, on nie jest tego wart takiej pięknej dziewczyny, jak ty. - pomogła mi usiąść na kanapie
- Nie wpuszczajcie go tu .. Nienawidzę go i nie chcę widzieć. - wyjąkałam
- Dobrze. Musisz się uspokoić, chodźmy do pokoju. - poleciła. Skinęłam głową. Mozolnie wstałam i wraz z nią poszłam do mojej sypialni. Od razu weszłam pod bezpieczną kołdrę. Zrobiła to samo. Otuliła mnie swoim ciepłym ciałem. Dała pewność, że nie jestem tu sama, ona jest przy mnie. Jej bliskość powoduje lekkie ukojenie. Mocno wtulam się w jej ciało. Nagle po domu rozległo się walenie w drzwi
- Mamo, nie pozwól mu tu .. - przerwała mi
- Nigdy. - pocałowała moje czoło - Jason nie otworzy mu drzwi.
- Podaj mi chusteczki i jakąś bluzkę, nie dam się temu uczuciu. - poprosiłam - Muszę być silna. - wstała z mojego łóżka. Wyjęła z szafki nocnej chusteczki, które od razu mi podała. Z szafy wyciągnęła za duża na mnie białą bluzkę na ramiączka z napisem ,,Smile''. Na pewno .. będę uśmiechnięta od ucha do ucha. Muszę być silna. Chcę być silna. Nie dam jej satysfakcji z mojego bólu. Zdjęłam z siebie sukienkę, którą zastąpiłam bluzką - Zostawisz mnie samą?
- Tak, jeśli chcesz. - wyszła z mojego domu. Chusteczkami wytarłam łzy i resztki makijażu. Bądź silna, Rosalie. Dasz radę. On nie jest tego wart. Ułożyłam głowę na miękkiej poduszce. Emocje nie chcą opuścić mojego ciała. Co chwilę przez nie przechodzą dreszcze. Słyszę co chwila wibracje w telefonie. To na pewno on. Nie będę odpisywać, ani brać telefonu do rąk. Nie będę słuchać jego bezsensownych wymówek. Jest dupkiem i teraz się o tym przekonałam. Nienawidzę go. Bawi się uczuciami. Teraz wiem, co czuły tamte dziewczyny, z którymi spał. Nie jedna na pewno się w nim zakochała, ale on to ignorował. Martwił się tylko o siebie, o swoje potrzeby. Teraz jestem jedną z tych dziewczyn. Czuję się brudna, wykorzystana, niechciana przez nikogo. Nie obchodzi go to, co mogłam poczuć widząc to. Ten obraz wciąż pojawia się w mojej głowie. Obraz całującej się dwójki. Hayley jest na pewno z siebie dumna. Dopięła swego. Ma go dla siebie całego. Niech robią to,co chcą. Dla mnie nie istnieją. Mam przy sobie mamę, Pearl, nawet Jason'a. Na pewno pomogą mi, na pewno nie zostawią. Będą przy mnie w tej chwili. Zawsze będę mogła na nich liczyć.
Harry's P. O. V.
Cholera! Co ja najlepszego zrobiłem?! Straciłem ją! Nie wybaczy mi tego, nigdy. Jestem kompletnym idiotą. Muszę z nią porozmawiać. Muszę odzyskać ją, jej zaufanie, jej miłość do mnie. Teraz na pewno mnie nienawidzi i nie chce mnie znać. Muszę coś z tym zrobić. Zabiję się, jeśli mi nie wybaczy. Nie wytrzymam bez niej, bez jej ciała, dotyku, zapachu, po prostu nie wytrzymam bez niej. Jestem dupkiem, który zabawił się jej uczuciami. Jak ja mogłem to zrobić? Hayley potrafi manipulować ludźmi, a ja złapałem się w jej sidła. Zrobię wszystko, aby ją odzyskać i nic mnie nie powstrzyma.
Wysiadłem z samochodu i szybko pobiegłem się do drzwi jej domu. Zacząłem mocno w nie walić, by usłyszeli mnie. Po jakiś kilku chwilach łaskawie otworzył mi drzwi Jason
- I ty masz czelność jeszcze tu przychodzić? - odezwał się niemiłym tonem. Nie znosi mnie odkąd pierwszy raz mnie na oczy zobaczył. Zawsze podejrzewał mnie o świństwa i za bycie dupkiem. Nie pawa do mnie sympatią, podobnie, jak ja
- Muszę z nią porozmawiać. - powiedziałem błagalnym tonem. Na jego twarzy gości wściekłość, nie jest zadowolony z tego, że zraniłem ją. Rozumiem go. Też nie jestem z tego zadowolony i żałuję tego
- Ona nie chce cię znać. - splótł ręce na piersi, nie ma zamiaru mnie tu wpuścić, nie dziwię się mu
- Chcę to naprawić. - zacisnąłem usta w cienką kreseczkę. Muszę to zrobić za wszelką cenę
- Nie ma tu czego naprawić. Nienawidzi cię. Brawo. - zamknął mi drzwi przed nosem. Cholera! Dobra, myśl idioto. Co teraz? Dać jej przemyśleć to wszystko czy włamać się? Lepiej dam się jej otrząsnąć, odpocząć. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem z powrotem do samochodu. Ruszyłem z piskiem opon do domu. Głupie, powinienem dobijać się tam, próbować. Jednak wiem, że musi odpocząć. Muszę dać jej czas. Może wybaczy. Idiota. Nie wybaczy. Nienawidzi Hayley, teraz też mnie. Jej serce jest niezmiernie delikatne, łatwo ją skrzywdzić. Co ja najlepszego zrobiłem? Otóż złamałem jej serce, skrzywdziłem. Nie doszło by do tego, gdybym się do niej nie przyczepił. Nie cierpiałaby teraz. Nie skrzywdziłbym jej. Nie zakochałaby się we mnie. Dupek, który bawi się uczuciami. Ile bym dał, żeby teraz ją przytulić, usłyszeć jej delikatny głos, poczuć jej zapach.
Wszedłem do domu. W salonie pali się jeszcze światło, Theo tu jest? Zdjąłem buty, zamknąłem drzwi na klucz i wszedłem do salonu
- Stary, gdzie ty byłeś? Odwiozłem Pearl do domu, bo nawaliła się, a ciebie i Rosalie nigdzie nie znalazłem. - usiadłem obok niego na kanapie, rzuciłem kluczyki na mały stolik przede mną - Co się stało?
- Hayley .. Hayley się stała. - schowałem twarz w dłoniach - pocałowała mnie na oczach Rosalie
- Co. Kurwa. Zrobiła?! - momentalnie wstał
- Pocałowała mnie na oczach Rosalie. Właśnie wracam od jej domu. Jason mnie nie wpuścił.
- Jesteś skończonym idiotą! - krzyknął, nie będę zaprzeczał, bo to prawda. Theo zaczął chodzić po pomieszczeniu - Nie do wiary, po prostu kurwa nie wierzę. Jak mogłeś?
- Hayley zmanipulowała mnie. Przypomniała o wszystkim, co było kiedyś. Załamie się bez niej.
- Było o tym pomyśleć wcześniej. Nie cierpię tej suki, zawsze we wszystko się wtrąca. - Theo jak zwykle nie ukrywa swoich uczuć, ani myśli
- Co ja mam teraz zrobić? - spytałem sam do siebie - Jeśli mi nie wybaczy, to się zabiję.
- To teraz zmartwienie Hayley. Wiesz, powiem ci jedno. Jeśli wrócisz do tej suki i zostawisz Rosalie, szczerzę obiecuję ci, że sam połamie ci kości.
- Dobrze wiesz, że nie zrobię tego. Muszę ją odzyskać. Nie potrafię bez niej żyć.
- Teraz o tym myślisz? A gdzie byłeś wcześniej, gdy całowałeś tamtą sukę?
- Muszę się położyć. - powiedziałem, po czym poszedłem do swojej sypialni.
Późna noc. Obydwoje nie potrafią zasnąć. Obydwoje myślą o sobie. Męczą ich myśli. Dziewczyna jest zrozpaczona, łzy same płyną z jej zaczerwienionych oczu, duża ilość przemoczonych chusteczek leży na ziemi. Chłopak leży w swoim łóżku. Chce odzyskać jej miłość, o którą tak bardzo się starał, o którą będzie walczył do końca. Dręczy go sumienie, myśli, wściekłość za swój czyn. Bez sensu patrzą w okno. Na ciemne niebo, gwiazdy. Dziewczyna nienawidzi go, jednak mała część jej serca nadal kocha jego osobę, mimo czynu, którego dokonał. Obydwoje cierpią z powodu braku swojej obecności. Chcą być przy sobie, jednak nie mogą, bo chłopak zranił dziewczynę. Uczucie miłości wygasa, znika jak słońce zachodzące za horyzontem. Nasuwają się pytania. Czy dziewczyna będzie w stanie ponownie mu zaufać? Pokochać go ponownie? Wybaczy mu? Zapomni? Jedno jest pewne. Droga do osiągnięcia tego celu będzie niezwykle długa. Jednak .. Czy ktoś znowu im przeszkodzi?
_______________________________________________
Rozdział strasznie krótki, ale nie wiedziałam jak go rozwinąć. Mam nadzieję, że nie spaprałam sprawy ? :(
Jak myślicie, wybaczy mu? :) Wszystko potoczy się dobrze? Mogę od razu powiedzieć, że zakończenie będzie oczywiście tajemnicą ^^ :)
12.
Krótki, ale za to jaki świetny!
OdpowiedzUsuńCudowny po prosu ❤
OdpowiedzUsuńNapewno do siebie wroca ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥
OdpowiedzUsuńOn musi ją odzyskać :) ♥
Cudowny ;*
OdpowiedzUsuńWybaczy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Głupia Hayley -.-
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Harry jakoś to naprawi, a Rosalie mu wybaczy <3
Cudowny rozdział :) Mam nadzieję, że Rosalie mu wybaczy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Oby Rosalie mu wybaczyła <3
OdpowiedzUsuńcudowny :> ale oni muszą być razem ! <3
OdpowiedzUsuńMusza byc razem !! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale mam nadzieję, że Harry to naprawi ♥ x
OdpowiedzUsuńHarry zrb cos , jak to spiepszyles ! ;*
OdpowiedzUsuńW każde imaginy, fanfiction strasznie sie wczowam..
OdpowiedzUsuńTeraz tez.
Jak gdyby, wcielilam sie w role Rosalie.
I z jednej strony dobrze, ze jest na niego zla, oczekiwalam tego, bo sama bym tak zrobila, jednak druga czesc mnie jest zla i teraz siedze i lzy mam w oczach..:( musza wrocic do sb:((((