Zapłakana, zdyszana i zmęczona wbiegłam
do domu. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym bezsilnie opadłam na podłogę.
Schowałam twarz w dłoniach. Przez cały czas mnie okłamywał. Wcale mnie
nie kochał. Chciał tylko dobrać mi się do majtek. James miał w 100%
rację. Harry jest dupkiem. Wykorzystuje tylko dziewczyny. Byłam taka
głupia, że mu zaufałam. Trzeba było unikać go, a nie zacząć spotykać się
z nim. Jak głupia nastolatka zakochałam się w dupku, który nie ma
żadnych uczuć. W kimś, kto całkowicie różni się ode mnie. Jesteśmy
przecież tacy różni, jednak zakochałam się w nim. Bez wzajemności. Jego
uczucia były kłamstwem, wszystko było kłamstwem. Teraz płacę za to
wysoką cenę. Zranił mnie. Ponownie mnie zranił. Tym razem posunął się za
daleko. Złamał moje delikatne serce, ale i umysł. Pochłonie całkowicie
moje myśli. Nie będę w stanie o niczym innym myśleć. Nie będę mogła
normalnie pracować. Czuję się taka pusta bez niego. Kochałam go. Był
pierwszą osobą, której zaufałam. Nikogo nie obdarzyłam takim zaufaniem.
Okropne uczucie. Co teraz będzie? Jak ja sobie bez niego poradzę? Bez
niego czuję się zagubiona, niechciana, niekochana. Zostawił mnie po tym
wszystkim, co zrobił. Przez niego mam złe wspomnienia, o których tak
łatwo nie zapomnę. Teraz dopiero zrozumiałam, że wszyscy mieli rację.
Nie da się pozbyć starych nawyków. Na pewno wróci do swojego
poprzedniego życia. Będzie ranił, tak jak to robił. Miłość przerodziła
się w nienawiść. Moje ciało drży, ciężko oddycham, serce wali tak mocno,
że rozrywa mi klatkę piersiową. Jak ja sobie bez niego poradzę? Bez
jego miłości, dotyku, głosu?
Harry's P. O. V.
Tak będzie dla nas najlepiej. Zraniłem
ją za dużo razy. Nie chcę popełniać kolejnych błędów, tym samym raniąc
ją. Przeze mnie cierpi. To wszystko moja wina. Ułoży sobie życie, ale
beze mnie. Pewnie teraz płacze, jednak nic już nie mogę zrobić. Zostawię
ją w spokoju. Dam jej żyć. Nic nie może teraz zagrozić jej życiu. James
trafił tam, gdzie powinien. Nic jej nie grozi, więc odsunę się w cień.
Dlaczego to zrobiłem? Przecież skoro nic jej nie grozi moglibyśmy być
szczęśliwi. Odpowiedź jest prosta. Moje życie na pewno nie raz
przyniesie jej kłopoty. Jestem pewien, że gdybyśmy pozostali razem, to i
tak ktoś by nam przeszkodził. Świat nie chce naszej miłości. Zawsze
znajdzie się ktoś, kto zaszkodzi naszej miłości. Gdybym mógł cofnąć
czas, na pewno nie wybrałbym się na tamten cholerny spacer. Żałuję tego,
jednak to spotkanie ma swoje plusy. Pokazała mi na nowo czym jest
miłość, to dzięki niej nauczyłem się kochać, stałem się inny. Częściowo
powrócił ten 'dobry chłopak z osiedla'. Chociaż tamtego wieczora, kiedy
ponownie pobiłem James'a zrozumiałem, że wcale się nie zmieniłem.
Ogromna siła już na zawsze pozostanie w moich żyłach. Kto wie, czy
gdybym się wściekł, to nie zrobiłbym krzywdy Rosalie? Najprawdopodobniej
ona stałaby się moją pierwszą ofiarą. Zmęczony życiem wszedłem do domu.
Rzuciłem kluczyki i portfel na szafkę, buty odrzuciłem gdzieś w kąt.
Theo pewnie jest tutaj, słyszę włączony telewizor
- Cześć. - mój głos przypomina
skomlenie żałosnego psa. Nie mam już na nic siły. Najchętniej poszedłbym
się położyć. Usiadłem obok niego na kanapie, splotłem palce ze sobą
- Stało ci się coś? - popatrzyłem na
niego, zmarszczył brwi - Nie brzmisz, jak ty. - jak dziewczyna wyżalę
się przyjacielowi. Może on mi pomoże, zawsze pomagał
- Zerwałem z Rosalie. - wzrok spuściłem
na splecione palce - Powiedziałem jej, że nie kocham jej i jest dla
mnie bezużyteczna. Powiedziałem też, że znudziło mi się ciągłe
pilnowanie jej. - twarz schowałem w dłoniach, jestem kompletnym idiotą
- Dlaczego to zrobiłeś? Przecież ją kochasz. - westchnąłem głośno
- Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała.
Moje życie ściąga na nią za dużo kłopotów. Za dużo wycierpiała przeze
mnie. Tak będzie lepiej dla nas obojga.
- Przecież ją kochasz. Podobno chciałeś
chronić. Chcesz się tak łatwo poddać? James trafił znowu do więzienia.
Nic nie zagraża jej życiu. Hayley dała sobie z tobą spokój, więc czemu
to zrobiłeś?
- Skąd mam mieć pewność, że znowu
stamtąd nie ucieknie? Hayley może znowu wrócić. Nic nie jest pewne. Nie
mam pewności, że znowu coś może się stać. Rosalie na pewno da sobie
radę.
- Zerwałeś z nią w takim momencie? Ona cię potrzebuje. Oprócz ciebie nie ma nikogo.
- A Pearl?
- To przyjaciółka, a przyjaźń nie
zastąpi miłości. Jesteś dla niej wszystkim, co ma. Zrób coś z tym, zanim
cię znienawidzi. Chociaż pewnie już cię nienawidzi. Uciekaj od miłości,
a na pewno ci to pomoże. I co teraz zrobisz? Wrócisz do pieprzenia
pustych lasek? Picia alkoholu do nieprzytomności? Zrobiłeś najgorszą
rzecz, jaką mogłeś zrobić.
- Czasu nie cofnę, tak będzie dla wszystkich najlepiej.
- Chyba tylko dla ciebie. - prychnął.
Nie mam ochoty już się z nim kłócić. Wstałem ze swojego miejsca, po czym
udałem się do pokoju.
*
Po jego zerwaniu jestem zrozpaczona,
odrętwiała, bez życia, kompletnie zamyślona. Chcę normalnie żyć, ale
muszę bez z niego. Zbytnio się nie odzywam, bo nie mam po co. Nie chcę z
nikim rozmawiać, bo po co? Wcale się nie uśmiecham, bo po co? Nie
płaczę, bo po co? Nie jem, bo po co? Po co robić cokolwiek, skoro nie ma
go przy mnie. Był jedyną rzeczą, która codziennie stawiała mnie na
nogach. Bez niego nic dla mnie się nie liczy
- Rosalie? W porządku? - pan Braun
kolejny raz zwraca mi uwagę. Aktualnie muszę poukładać nowo kupione
książki. Nie radzę sobie. Wszystko wymyka mi się z rąk
- Tak, w porządku. - odparłam
beznamiętnie. Stawiam kolejne książki na półkach. Staram się, żeby jakoś
to wyglądało. Zostało mi ostatnie pudełko. Później mam wypakować
słodycze, a następnie płyty. Wszystko na swoim miejscu. Puste pudło
zgniotłam i włożyłam do magazynu, a wzięłam pełne słodyczy. Pudełko jest
tak duże, że przez nie mogę się przewrócić. Usłyszałam dzwonek, który
informuje o tym, że do środka wszedł jakiś klient. Za bardzo nie
obchodzi mnie kto tu wchodzi i wychodzi, więc nie poświęciłam tej osobie
nawet przelotnego spojrzenia. Przez moją nieuwagę wpadłam na kogoś i
cała zawartość pudełka wysypała się na podłogę
- Przepraszam, nie zauważyłam cię. -
zdenerwowana od razu rzuciłam się, by pozbierać wszystkie słodycze, może
pan Braun nie zauważy
- Nie ma sprawy, pomogę ci. -
popatrzyłam przed siebie. Przede mną klęczy jakiś chłopak i pomaga mi
zbierać słodycze. Jego jasno brązowe włosy są postawione do góry,
niebieskie oczy skanują moją twarz, jest przystojny, jednak nie tak
bardzo, jak Harry
- Hej. - odezwał się. Ocknęłam się, pewnie gapiłam się na niego, jak idiotka
- Przepraszam, ale dzisiaj wszystko wymyka mi się z rąk. - spuściłam wzrok, by zbierać słodycze
- Nie szkodzi, to ja na ciebie wpadłem. - zrobił pauzę - Jestem Ashton, a ty?
- Rosalie. - odpowiedziałam nieśmiało.
Gdy wszystko zostało zebrane i wrzucone do pudełka, wzięłam je do rąk,
po czym skierowałam się do działu ze słodyczami. Jednak zanim ominęłam
go, zatrzymał mnie lekkim pociągnięciem za łokieć
- Poczekaj, może masz czas po pracy?
Wybralibyśmy się na kawę? - odkręciłam się w jego stronę. Nie chcę
spotykać się z nikim innym, chcę tylko jego. Chociaż zostawił mnie, a do
końca życia nie chcę być sama
- Brzmi fajnie. - uśmiechnęłam się lekko
- O której kończysz? - uśmiechnął się przyjaźnie, chyba sprawiłam mu przyjemność
- O 19:00. - jego uśmiech powiększył się, gdy wypowiedziałam te słowa
- Dobrze, to może spotkajmy się w
parku, tutaj obok? - skinęłam głową - To do zobaczenia. - uśmiechnęłam
się w odpowiedzi. Lepiej szybko wrócę do pracy, bo pan Braun się
wścieknie. Uklękłam przed dużą półką i zaczęłam układać słodycze.
Zgodziłam się, ponieważ i tak nie mam nic do roboty, a przyda mi się
coś, co pomoże zapomnieć o Harry'm. Nie wróci do mnie. Powiedział, że
mnie nie kocha, jestem dla niego bezużyteczna. Niby dlaczego miałby
wracać? Pewnie jedynym do czego chce wrócić, to jego dawne życie. Nie
zatrzymam go przy sobie. Nie mam nawet jak. Nie wiem gdzie jest. Może
przeprowadził się. Na pewno teraz siedzi ze swoimi znajomymi, albo jakąś
nowo poznaną dziewczyną. Dlaczego to tak boli? Sama świadomość, że ma
kogoś innego przyprawia mnie o ból serca. Miałam go znienawidzić, a tym
samym jeszcze bardziej tęsknię i jeszcze bardziej go kocham.
Do końca zostało 5 minut. Amber,
koleżanka z pracy, dziś zamyka, więc wyjdę wcześniej. Nie chcę już tutaj
siedzieć. Najchętniej poszłabym do domu. Z magazynu zabrałam swoje
rzeczy, po czym skierowałam się do parku, w którym pewnie czeka na mnie
Ashton. Wydaje się być miły i sympatyczny. Może uda mi się na chwilę
zapomnieć o wszystkim. Wyszłam z lokalu. Zimne powietrze od razu
zaatakowało moją skórę. Robi się ciemno. Lampy zostają zapalane, by
oświetlić innym drogę. Na niebie pojawił się już duży, okrągły księżyc i
niewielkie gwiazdy. Weszłam do parku i usiadłam na jednej z ławek obok
fontanny
- Cześć. - usłyszałam męski głos
należący do Ashton'a. Uśmiechnęłam się delikatnie, wstałam ze swojego
miejsca i podeszłam do niego
- Cześć. Idziemy do kawiarni, robi się zimno. - zaproponowałam
- Pewnie, chodź. - ruszyliśmy w stronę ciepłej kawiarni. Tam na pewno jest cieplej, niż na zewnątrz
- Fajnie, że mnie zaprosiłeś.
Przynajmniej oderwę się od pracy. - muszę jakoś przerwać tę ciszę,
chociaż kłamię. Umówiłam się z nim, bo chcę zapomnieć o nim
- To ja dziękuję, że się zgodziłaś. -
dłońmi zaczęłam pocierać zimne przed ramiona, by choć trochę się
rozgrzać. Najwyraźniej zauważył to, bo ściągnął swoją kurtkę, którą od
razu zawiesił na moich ramionach
- Nie musisz, zmarzniesz. - wzruszył
ramionami. Przypomniało mi się, kiedy podczas naszego wyjścia do
kawiarni Harry dał mi swoją kurtkę, abym nie zmarzła. Okoliczności są
takie same, jednak osoby inne. Przestań o nim myśleć. Podobno masz
zapomnieć, prawda? Ashton otworzył mi drzwi, abym weszła pierwsza do
środka. Zajęliśmy miejsce przy oknie. Ashton poszedł zamówić kawę.
Podczas, gdy jego nie ma, zaczęłam patrzeć w okno. Ulice są opustoszałe,
nie dziwię się. Pogoda jest okropna. Zimno, ciemno i ponuro. Chyba
zanosi się na deszcz. Patrząc tak w okno zauważyłam znajomą mi osobę,
Harry'ego. Idzie chodnikiem trzymając telefon w dłoniach. Na chwilę
popatrzył przed siebie, na mnie i zatrzymał się. Jest niedaleko mnie,
jednak tak bardzo daleko uczuciami. Skupiamy się tylko na sobie, jakby
nic innego się nie działo. Tylko i wyłącznie my. W tym samym momencie,
gdy patrzymy sobie w oczy, przyszedł Ashton. Kiedy tylko Harry go
zobaczył, na jego twarzy wymalowała się złość. Zacisnął mocno telefon,
odwrócił się i odszedł
- Co tak patrzysz? - zapytał zdziwiony
- Um, chyba zanosi się na deszcz. -
szybko zmieniłam temat. Nie mogę mu powiedzieć, że patrzyłam się na
swojego byłego chłopaka, który 'brutalnie' ze mną zerwał
- A tak w zasadzie, to dzisiaj chyba nie był twój dobry dzień w pracy. Wydawałaś się taka zamyślona i nieobecna. Stało się coś?
- Niedawno zerwałam z chłopakiem i .. wiesz. - zacisnęłam usta w cienką kreseczkę. Muszę o nim zapomnieć, tylko zapomnieć
- Pewnie teraz żałuje, że zerwał z taką
ładną dziewczyną? - na moje policzki wkradła się delikatna czerwień. Na
pewno tego nie żałuje ...
- Nie uważasz, że we mnie jest mało
życia? - boję się, że może powtórzyć się historia sprzed kilku lat.
Znowu zostanę sama bez nikogo, nikt nie będzie w stanie mi pomóc, albo
chociaż być przy mnie
- Nie, wcale tak nie uważam. Jesteś bardziej urocza. - uśmiechnęłam się delikatnie
- Dziękuję, za twoje miłe słowa i za
to, że mnie zaprosiłeś. Oderwę się od pracy i w ogóle. - przyznałam
niechętnie. Wcale nie chcę o nim zapominać, chcę go mieć przy sobie, tak
jak było kiedyś. Zaczynam żałować, że go poznałam
- Proszę bardzo. - zaśmiał się - Tak w
zasadzie, to muszę powiedzieć, że masz naprawdę piękne oczy. - spuściłam
wzrok, a na moje policzki wkradła się czerwień
- Dziękuję, ty też masz piękne oczy. -
odpowiedziałam lekko zawstydzona. Tak dawno nie spotykałam się z innym
chłopakiem, oprócz Harry'ego. Oprócz niego nikt nie mówił mi, że mam
piękne oczy lub chwalił coś innego. Harry był tym jedynym, dla którego
chciałam żyć. Teraz nie mam nikogo.
Ashton wydaje się być bardzo miły,
jednak nikt nie zastąpi mi jego. Przestań o nim w końcu myśleć! Jak będę
tak o nim maniakalnie myśleć, to dostanę szału. Mam o nim zapomnieć, a
nie ciągle wspominać go. Moje zachowanie na pewno jest dziwniejsze. Raz
mówię, że chcę o nim zapomnieć i go nienawidzę, a raz mówię, że nadal go
kocham i chcę, by wrócił. Najlepiej byłoby mieć serce z kamienia.
Przynajmniej nic bym nie czuła i nie martwiła się o nic. Dlaczego nie
mogę mieć serca z kamienia?
Spędziliśmy ze sobą całą godzinę na
rozmawianiu, jednak w końcu musiałam iść do domu, więc szybko pożegnałam
się z nim i ruszyłam do domu. Jest jeszcze ciemniej, niż poprzednio i
jeszcze zimniej. Otuliłam się kurtką od Ashton'a. Dał mi ją, żebym nie
zmarzła po drodze. Jutro będę musiała mu ją jakoś oddać. Pachnie męskimi
perfumami, przyjemny zapach. Aktualnie idą obok jakiegoś baru.
Popatrzyłam przez szybę. W środku jest sporo mężczyzn, którzy piją
alkohol. Przed ladą siedzi jakiś mężczyzna z brązowymi lokami.
Zatrzymałam się na chwilę. Wziął ostatni łyk alkoholu z kieliszka, po
czym chwiejnym krokiem kieruje się do wyjścia. Najgorsze jest to, że tym
mężczyzną jest Harry. Nasze drogi znowu się krzyżują. Wyszedł z lokalu.
Ledwo trzyma się na nogach. Widać, że jest pijany. Idzie w moim
kierunku. Uniósł głowę, tym samym popatrzył na mnie. Zatrzymał się, nic
nie mówi. W pewnej chwili podszedł do mnie i mocno przytulił do siebie.
Czując jego obecność zaczęłam płakać. Wtuliłam się w zagłębienie jego
szyi. Pocałował moją głowę
- Przestań płakać. - wyszeptał cicho -
Poradzisz sobie beze mnie. Jesteś silna i dasz radę. - złapał moją twarz
w swoje dłonie i lekko uniósł, bym patrzyła na niego. Niespodziewanie
delikatnie cmoknął mnie w usta - Poradzisz. - ostatni raz wyszeptał, po
czym odszedł.
_____________________________
Eh, zrobił dziewczynie nadzieję. Lustro się odwróciło, żadne nikogo nie chce znać :D
Mam nadzieję, że przez ich zerwanie nie zaprzestaniecie czytać tego bloga :) W kolejnym rozdziale poznacie kogoś nowego, kto odrobinę namiesza. Nadal macie jakieś domysły, co do motywu szpitala? :)
12.
Piękny <3 wydaje mi się że Rosalie się załamie albo Harry i któreś z nich będzie próbować popełnić samobójstwo :(
OdpowiedzUsuń/ Natalia
Znakomity , brak mi słów :D ♥ *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, o co może chodzić ze szpitalem..
Cudowny rozdział<3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz następny ;* x
Cudowny <3 Oni bd na końcu razem co nie ?? ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny ;3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się ułoży! <3
Super kiedy next??
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ♥ xx
OdpowiedzUsuńŚwietny ! ♥ :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze się stało :D
OdpowiedzUsuńJa osobiście uwielbiam okres rozłąki w związku i to jak my obserwujemy jak obydwoje radzą sobie z rozstaniem. Oczywiście kibicuje im i mam nadzieję, że Rosalie będzie o niego walczyć, bo nie oszukujmy się jak dotychczas to Harry zawsze walczył o ich związek ;)
Hej.Wróciłam już.Właśnie nadrobiłam wszystkie rozdziały.Ale się zaczelo dziać.Niespodziewałam się tego.Jestem mile zaskoczona.Z tym szpitalem myśle,że do niego trafi Harry.Czekam na next.
OdpowiedzUsuńAnia ; )