Obudziłam się wtulona w poduszkę.
Otworzyłam nieco zaspane oczy, jednak od razu je zamknęłam przez światło
wchodzące przez okno. Rolety są odsłonięte, Harry musiał to zrobić.
Przekręciłam się na bok. Nie ma go przy mnie. Nie wyczuwam jego
obecności. Uniosłam się na łokciach. Jestem tu kompletnie sama. Na
szafce nocnej jest jakaś karteczka. Wyciągnęłam w jej kierunku rękę
Muszę załatwić pewną sprawę,
więc wyszedłem wcześnie. Nie dzwoń dziś, wieczorem wszystko ci
wytłumaczę. Nie próbuj się ze mną kontaktować, bo i tak nie odbiorę.
Czy tylko ja poczułam zimno bijące od
tych słów? Są nieczułe, zimne, bez miłości, jakby to nie on je pisał.
Coś mi tu nie pasuje. Harry nie mógłby tego napisać. Czuję takie dziwne
uczucie, że on już mnie nie kocha. Może tylko dramatyzuję? To byłoby
oczywiste. Wczoraj, gdy mnie zobaczył był szczęśliwy. Kiedy ci dwaj
mężczyźni .. Może znudziło mu się ciągłe chronienie mnie? Może gdybym
była bardziej pewna siebie, gdybym mniej się bała lub była mniej
nieśmiała, to bardziej by mu na mnie zależało? Te, z którymi się
spotykał zanim mnie poznał były całkowitym przeciwieństwie mnie. Pewne
siebie, odważne, piękne. Może jestem zbyt pokraczna, niezdarna? Może
czas się zmienić? Harry'emu może wtedy bardziej by na mnie zależało.
Wydaje mi się czasami, że tęskni za swoim poprzednim życiem i że jestem
dla niego tylko problemem. Mylę się? Dużo czasu spędziliśmy bez siebie.
Chciałam się od niego odciąć przez to, co zrobił. Przestało mu zależeć?
Przestał walczyć o naszą miłość? Tylko on tu się chyba stara. Może
myśli, że przestało mi na nim zależeć? Chociaż prawie wcale się nie
staram, tylko on działa. Nie pokazuję mu, jak bardzo go kocham. Czasami
chyba jestem obojętna dla niego. Może to moja wina? To przeze mnie? Tak
wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Muszę z nim o tym porozmawiać.
Napisał, że wieczorem wszystko mi wyjaśni, czyli, że przyjedzie do mnie.
Nie mogę tego tak zostawić. Nie chcę go ponownie stracić.
Zdjęłam z siebie kołdrę, po czym na
boso ruszyłam do swojego pokoju po telefon. Nie było mnie w domu około
tygodnia, więc mama nie miała do mnie jak zadzwonić, a ja nie miałam jak
oddzwonić. Jeśli dzwoniła, to pewnie się martwi, skoro nie odebrałam.
Zanim jednak wejdę do pokoju skieruję się do kuchni, by zdjąć bandaż.
Odpięłam zapinkę i zdjęłam biały materiał. Pozostanie mi niezbyt duża
blizna. Przez moje ciało od razu przeszły nieprzyjemne dreszcze. Gdy
tylko przypomnę sobie o nim, to zaczynam drżeć. Skoro raz uciekł z
więzienia, to z pewnością zrobi to jeszcze raz. Samo wspomnienie tamtych
dni budzi we mnie strach. Jego spojrzenie, dotyk, głos i zapach
przerażają mnie. Nawet Harry'ego nie bałam się w takim stopniu, jak boję
się jego. Jest niebezpieczny, groźny i nic go nigdy nie powstrzyma. Co
będzie, jeśli znów ucieknie, a Harry'ego nie będzie w pobliżu mnie? Nie
zawaha się przed zabiciem mnie. Myśl pozytywnie, a będzie dobrze.
Powinni go zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. Kto normalny przypala
komuś skórę? Jest chory psychicznie. Wszystko, co związane z nim jest
chore. Zaczynam żałować tego, że jestem taka nieśmiała. Gdybym może była
bardziej odważna, to nie znęcałby się nade mną.
Weszłam do swojego pokoju w
poszukiwaniu telefonu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na szafce
nocnej, na biurku ani na parapecie go nie ma. W łazience go na pewno nie
zostawiłam. Cholera, gdzie on jest? Pewnie najzwyczajniej w świecie go
zgubiłam. Lepiej zadzwonię do mamy z domowego. Jeśli dzwoniła, a ja nie
odebrałam, to na pewno odchodzi od zmysłów. Sama czasami boję się swoich
działań, które przynoszą kłopoty. Dość często się w nie pakuję.
Zbiegłam na dół do kuchni, w której jest telefon. Wykręciłam numer i w
spokoju czekam, aż odbierze połączenie
- Halo? Rosalie? Dlaczego dzwonisz z
domowego? - usłyszałam jej ciepły, matczyny głos. Za nią chyba tęsknię
najbardziej. Nie często jest w domu, więc nie spędzamy ze sobą zbyt
wiele czasu tak, jak powinna matka z córką
- Zgubiłam gdzieś telefon i jakoś nie mogę go znaleźć. - usiadłam na blacie kuchennym
- Gdybyś nie miała takiego bałaganu w
pokoju, to na pewno byś tam wszystko mogła znaleźć. - obydwie
zaśmiałyśmy się z jej wypowiedzi - Tęsknie za swoją córką. - powiedziała
nieco przesłodzonym głosem
- Chyba muszę znaleźć sobie pracę, bo
zaczynam przejmować się mało ważnymi sprawami. - westchnęłam, naprawdę
potrzebuję pracy, bo zacznę wariować
- Jason ma znajomego, który prowadzi
sklep z gazetami, płytami, książkami i innymi takimi rzeczami. Podobno
poszukuje kogoś do pracy, może zgłoś się do niego. Nie będziesz cały
czas w domu siedziała i wydawała nasze pieniądze. - ponownie zaśmiałyśmy
się - Spróbuj, może cię przymnie.
- Chyba tak zrobię. Zaczynam powoli wariować przez niektóre sprawy, więc przyda mi się jakaś praca.
- Nie mów, że wróciłaś do Harry'ego? -
oczywiście nie mogę jej powiedzieć, że James mnie porwał i przetrzymywał
przez kilka dni w jakiejś dziurze, a na dodatek tego, że wybaczyłam mu.
Załamałaby się tym, że jest beznadziejną matką i nie zajmuje się mną
tak, jak powinna
- Wszystko w porządku. Harry już mnie
nie obchodzi. - powiedziałam z lekkim zawiedzeniem, mi na nim naprawdę
zależy i nie chcę, aby coś się zepsuło
- Na pewno jakoś wszystko się ułoży, a jak nie ten, to inny. - ale ja nie chcę innego, chcę jego
- Kiedy wrócicie?
- Nie prędko. Chcemy załatwić wszystkie
sprawy, żeby już więcej nie wyjeżdżać. - zrobiła krótką pauzę - Muszę
kończyć, idziemy na kolejne spotkanie. Spróbuj z tą pracą. Adres to
Baker Street xx. Jego znajomy nazywa się Ashton Braun.
- Zaraz ubiorę i pójdę spróbować. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. - rozłączyła się.
Powinnam coś zjeść, zanim wyjdę. Nie chcę przecież zemdleć. Zajmę się
pracą, a nie zamartwianiem się o bezsensownych sprawach. Zjadłam kilka
kanapek, po czym ruszyłam do pokoju, by ubrać się. Żeby zrobić dobre
wrażenie zrobię delikatny makijaż. Ubiorę rozłożystą, czarną spódniczkę
sięgającą do połowy ud oraz szary sweter z napisem LOVE, rękawy
podwinęłam do łokci i wkasałam w spódniczkę. Kiedy wrócę poszukam
telefonu. Do małej, czarnej torebki włożyłam portfel. Zamknęłam drzwi na
klucz i ruszyłam w stronę lokalu, w którym być może dostanę pracę.
Świeże powietrze od razu zaatakowało moje nozdrza. Musiało padać, bo
gdzieniegdzie stoją kałuże wody. Lekki wiatr rozwiewa moje włosy.
Właśnie dlatego kocham to miasto. Co chwila mijam nowych ludzi.
Niektórzy się spieszą do pracy, niektórzy wychodzą na spacer lub na z
psem. Zaczynam się denerwować. Co jeśli mnie nie przyjmie? Znowu
dramatyzuję. Nagle poczułam się, jakby ktoś mnie obserwuje lub śledzi.
Rozejrzałam się po okolicy. Nie widać nikogo podejrzanego. Muszę
przestać tak bardzo zamartwiać się swoim bezpieczeństwem. James trafił
do więzienia, a Harry jest przy mnie. Lepiej niech mnie przyjmą, bo
dostanę szału.
Weszłam po schodkach do lokalu.
Wewnątrz jest znacznie cieplej, niż na zewnątrz. Są tutaj działy z
poszczególnymi rzeczami. Książki, gazety, słodycze, napoje, płyty i
jakieś gadżety. Po lewej stronie jest kasa, za którą stoi jakaś brunetka
ubrana w beżowy sweter wkasany w szare spodnie
- Dzień dobry. - przywitałam się z nią - Jest pan Braun? - spytałam grzecznie
- Dzień dobry. Tak, jest. Zaraz go
zawołam, akurat porządkuje w magazynie. - brunetka odeszła od kasy. Na
chwilę popatrzyłam na obraz za oknem. Zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam
Harry'ego idącego chodnikiem. Rozmawia z kimś przez telefon. Myślałam,
że będzie miał raczej jakąś sprawę do załatwienia poza miastem
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc. - odwróciłam się w kierunku mężczyzny. Ma ciemne włosy i kilkudniowy zarost, około 30. lat
- Dzień dobry. Jason Williams to mój ojczym i powiedział, że podobno szuka pan kogoś do pracy.
- Ach, tak. Jason to mój dobry znajomy.
Masz szczęście, bo nikt się nie zgłosił. Mogę przyjąć cię na okres
próbny, co ty na to? - w duchu podskoczyłam jak mała dziewczynka
- Tak, pewnie. Od kiedy mogę zacząć?
- Najlepiej od jutra. - teraz krzyczę jak mała dziewczynka - Możesz zacząć od 10:00.
- Dobrze, dziękuję bardzo. To dla mnie ważne. - wyciągnął w moim kierunku rękę, którą uścisnęłam
- Mam nadzieję, że dasz sobie radę. -
skinęłam głową. Mam pracę! Pożegnałam się z nim, po czym wyszłam w
stronę domu, jednak jeszcze wejdę do sklepu po coś do picia. Zamknęłam
za sobą drzwi i zeszłam ze schodków. Zanim odkręciłam się, wpadłam na
kogoś
- Oj, przepraszam. - popatrzyłam w górę, na twarz osoby, na którą wpadłam
- Cześć. - przede mną stoi dobrze znana mi osoba. Brązowe loki, zielone oczy i malinowe usta, które kocham całować
- Myślałam, że tę ważną sprawę będziesz załatwiał poza miastem. - wzruszyłam jednym ramieniem
- Mam coś twojego. - wyciągnął z tylnej kieszeni spodni mój telefon i podał mi go
- Skąd go masz? - zdziwiona włożyłam zgubioną rzecz do niewielkiej torebki
- Długa historia. - odkąd go zobaczyłam nie uśmiechnął się ani razu, nawet jego usta nie drgnęły
- Stało się coś? Nawet się nie
uśmiechnąłeś, ani nie pocałowałeś mnie na powitanie. - spuścił wzrok na
chodnik - Odpowiedz. - poprosiłam
- Nie mogę cię dłużej oszukiwać, to nie jest fair wobec ciebie. - zmarszczyłam brwi pod wpływem jego dziwnej wypowiedzi
- O co ci chodzi? - z każdą sekundą jego zachowanie coraz bardziej mnie dziwi, nie zachowuje się tak, jak kiedyś
- Nie chcę się już z tobą spotykać. - nadal na mnie nie patrzy, jakby boi się spojrzeć w moje oczy
- Co? Zachowujesz się dziwnie. Twoje
zachowanie nie jest do ciebie podobne. Powiedz mi o co chodzi. - powoli
brakuje mi cierpliwości, staję się bardziej zdenerwowana jego nagłą
zmianą
- Nie kocham już cię. - wypuściłam całe powietrze z płuc, tej odpowiedzi się nie spodziewałam
- Co? Ale jak to? - zaczynam się jąkać, nerwowo oblizałam usta, moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej
- Nie kocham już cię. Stałaś się dla
mnie bezużyteczna. Jesteś tylko problemem. Mam dosyć ciągłego pilnowania
cię. Gdybyś była chociaż taka, jak te, z którymi się spotykałem, byłoby
lepiej.
- Mówiłeś, że mnie kochasz, nigdy nie
pozwolisz, by ktoś zrobił mi krzywdę, zawsze będziesz. - powoli do moich
oczu napływają łzy
- Kłamałem. - w końcu odważył się
spojrzeć mi w oczy. Nie widzę w nich tej pełnej zieleni. Przyćmiła je
ciemna mgła. Przede mną stoi obcy mi chłopak, jakbym nigdy go nie znała i
dopiero teraz widziała na oczy
- Dlaczego mówisz to teraz? Dlaczego
teraz, kiedy najbardziej mi na tobie zależy?! - nie powstrzymuję łez,
płyną dobrowolnie po moich policzkach - Skłamałeś. - zakryłam usta
dłonią, nie mogę się z tym pogodzić, nie chcę, by mnie opuścił
- Tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
Żegnaj. To koniec. - powiedział bez uczuciowo, po czym odszedł.
Oddycham coraz ciężej, serce wali jak oszalałe. Odwróciłam się na
pięcie. Szybkim biegiem kieruję się do domu.
__________________________________
__________________________________
Przepraszam, że znów ich rozdzielam, ale przecież nie byłoby żadnej akcji :)
Rozdział krótki, bo nie miałam pomysłu, by jakoś go rozwinąć :(
Dodaję
rozdział, ponieważ chciałam zrobić niespodziankę dla tych, którzy z
chęcią zaglądają na tego bloga, są tutaj i wspierają mnie poprzez
pisanie w komentarzach miłych słów :)
Rozdziałów jest 55, więc jeszcze trochę :)
12.
Rycze!! Jak on mógł jej to zrobić!? Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńBiedna ;( ale rozgryzłam już to dlaczego z nią zerwał ;D ;* jesteś genialna
OdpowiedzUsuńTo wszystko po to, by ja chronić prawda?^^ komentować, bo chce szybko next !;d / Pat.
OdpowiedzUsuńRyczę :'(
OdpowiedzUsuńZrobił to pewnie dla jej bezpieczeństwa. Jednak mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Dziękuję, że wstawiłaś ten rozdział :) <3 x
świetny mam nadzieję że on do niej wróci
OdpowiedzUsuńon to zrobił specjalnie by nic jej się więcej nie stało ??? :( Nextttt >>>>>
OdpowiedzUsuńO ja biedna 😏 ale mam nadzieje ze wszystko wroci do normy ❤
OdpowiedzUsuńJejku, świetny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wrócą do siebie..
Muszą! <3
Muszą być razem <3
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, jednak ryczę ;(
OdpowiedzUsuńOby byli znów razem ! ♥♥
Dodaj szybko następny <3 x