14.05.2014

Rozdział 44. "Rozczarowanie."

Obudziłam się wtulona w poduszkę. Otworzyłam nieco zaspane oczy, jednak od razu je zamknęłam przez światło wchodzące przez okno. Rolety są odsłonięte, Harry musiał to zrobić. Przekręciłam się na bok. Nie ma go przy mnie. Nie wyczuwam jego obecności. Uniosłam się na łokciach. Jestem tu kompletnie sama. Na szafce nocnej jest jakaś karteczka. Wyciągnęłam w jej kierunku rękę
 
Muszę załatwić pewną sprawę, więc wyszedłem wcześnie. Nie dzwoń dziś, wieczorem wszystko ci wytłumaczę. Nie próbuj się ze mną kontaktować, bo i tak nie odbiorę.
 
Czy tylko ja poczułam zimno bijące od tych słów? Są nieczułe, zimne, bez miłości, jakby to nie on je pisał. Coś mi tu nie pasuje. Harry nie mógłby tego napisać. Czuję takie dziwne uczucie, że on już mnie nie kocha. Może tylko dramatyzuję? To byłoby oczywiste. Wczoraj, gdy mnie zobaczył był szczęśliwy. Kiedy ci dwaj mężczyźni .. Może znudziło mu się ciągłe chronienie mnie? Może gdybym była bardziej pewna siebie, gdybym mniej się bała lub była mniej nieśmiała, to bardziej by mu na mnie zależało? Te, z którymi się spotykał zanim mnie poznał były całkowitym przeciwieństwie mnie. Pewne siebie, odważne, piękne. Może jestem zbyt pokraczna, niezdarna? Może czas się zmienić? Harry'emu może wtedy bardziej by na mnie zależało. Wydaje mi się czasami, że tęskni za swoim poprzednim życiem i że jestem dla niego tylko problemem. Mylę się? Dużo czasu spędziliśmy bez siebie. Chciałam się od niego odciąć przez to, co zrobił. Przestało mu zależeć? Przestał walczyć o naszą miłość? Tylko on tu się chyba stara. Może myśli, że przestało mi na nim zależeć? Chociaż prawie wcale się nie staram, tylko on działa. Nie pokazuję mu, jak bardzo go kocham. Czasami chyba jestem obojętna dla niego. Może to moja wina? To przeze mnie? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Muszę z nim o tym porozmawiać. Napisał, że wieczorem wszystko mi wyjaśni, czyli, że przyjedzie do mnie. Nie mogę tego tak zostawić. Nie chcę go ponownie stracić.
Zdjęłam z siebie kołdrę, po czym na boso ruszyłam do swojego pokoju po telefon. Nie było mnie w domu około tygodnia, więc mama nie miała do mnie jak zadzwonić, a ja nie miałam jak oddzwonić. Jeśli dzwoniła, to pewnie się martwi, skoro nie odebrałam. Zanim jednak wejdę do pokoju skieruję się do kuchni, by zdjąć bandaż. Odpięłam zapinkę i zdjęłam biały materiał. Pozostanie mi niezbyt duża blizna. Przez moje ciało od razu przeszły nieprzyjemne dreszcze. Gdy tylko przypomnę sobie o nim, to zaczynam drżeć. Skoro raz uciekł z więzienia, to z pewnością zrobi to jeszcze raz. Samo wspomnienie tamtych dni budzi we mnie strach. Jego spojrzenie, dotyk, głos i zapach przerażają mnie. Nawet Harry'ego nie bałam się w takim stopniu, jak boję się jego. Jest niebezpieczny, groźny i nic go nigdy nie powstrzyma. Co będzie, jeśli znów ucieknie, a Harry'ego nie będzie w pobliżu mnie? Nie zawaha się przed zabiciem mnie. Myśl pozytywnie, a będzie dobrze. Powinni go zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. Kto normalny przypala komuś skórę? Jest chory psychicznie. Wszystko, co związane z nim jest chore. Zaczynam żałować tego, że jestem taka nieśmiała. Gdybym może była bardziej odważna, to nie znęcałby się nade mną.
Weszłam do swojego pokoju w poszukiwaniu telefonu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na szafce nocnej, na biurku ani na parapecie go nie ma. W łazience go na pewno nie zostawiłam. Cholera, gdzie on jest? Pewnie najzwyczajniej w świecie go zgubiłam. Lepiej zadzwonię do mamy z domowego. Jeśli dzwoniła, a ja nie odebrałam, to na pewno odchodzi od zmysłów. Sama czasami boję się swoich działań, które przynoszą kłopoty. Dość często się w nie pakuję. Zbiegłam na dół do kuchni, w której jest telefon. Wykręciłam numer i w spokoju czekam, aż odbierze połączenie
- Halo? Rosalie? Dlaczego dzwonisz z domowego? - usłyszałam jej ciepły, matczyny głos. Za nią chyba tęsknię najbardziej. Nie często jest w domu, więc nie spędzamy ze sobą zbyt wiele czasu tak, jak powinna matka z córką
- Zgubiłam gdzieś telefon i jakoś nie mogę go znaleźć. - usiadłam na blacie kuchennym
- Gdybyś nie miała takiego bałaganu w pokoju, to na pewno byś tam wszystko mogła znaleźć. - obydwie zaśmiałyśmy się z jej wypowiedzi - Tęsknie za swoją córką. - powiedziała nieco przesłodzonym głosem
- Chyba muszę znaleźć sobie pracę, bo zaczynam przejmować się mało ważnymi sprawami. - westchnęłam, naprawdę potrzebuję pracy, bo zacznę wariować
- Jason ma znajomego, który prowadzi sklep z gazetami, płytami, książkami i innymi takimi rzeczami. Podobno poszukuje kogoś do pracy, może zgłoś się do niego. Nie będziesz cały czas w domu siedziała i wydawała nasze pieniądze. - ponownie zaśmiałyśmy się - Spróbuj, może cię przymnie.
- Chyba tak zrobię. Zaczynam powoli wariować przez niektóre sprawy, więc przyda mi się jakaś praca.
- Nie mów, że wróciłaś do Harry'ego? - oczywiście nie mogę jej powiedzieć, że James mnie porwał i przetrzymywał przez kilka dni w jakiejś dziurze, a na dodatek tego, że wybaczyłam mu. Załamałaby się tym, że jest beznadziejną matką i nie zajmuje się mną tak, jak powinna
- Wszystko w porządku. Harry już mnie nie obchodzi. - powiedziałam z lekkim zawiedzeniem, mi na nim naprawdę zależy i nie chcę, aby coś się zepsuło
- Na pewno jakoś wszystko się ułoży, a jak nie ten, to inny. - ale ja nie chcę innego, chcę jego
- Kiedy wrócicie?
- Nie prędko. Chcemy załatwić wszystkie sprawy, żeby już więcej nie wyjeżdżać. - zrobiła krótką pauzę - Muszę kończyć, idziemy na kolejne spotkanie. Spróbuj z tą pracą. Adres to Baker Street xx. Jego znajomy nazywa się Ashton Braun.
- Zaraz ubiorę i pójdę spróbować. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. - rozłączyła się. Powinnam coś zjeść, zanim wyjdę. Nie chcę przecież zemdleć. Zajmę się pracą, a nie zamartwianiem się o bezsensownych sprawach. Zjadłam kilka kanapek, po czym ruszyłam do pokoju, by ubrać się. Żeby zrobić dobre wrażenie zrobię delikatny makijaż. Ubiorę rozłożystą, czarną spódniczkę sięgającą do połowy ud oraz szary sweter z napisem LOVE, rękawy podwinęłam do łokci i wkasałam w spódniczkę. Kiedy wrócę poszukam telefonu. Do małej, czarnej torebki włożyłam portfel. Zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę lokalu, w którym być może dostanę pracę. Świeże powietrze od razu zaatakowało moje nozdrza. Musiało padać, bo gdzieniegdzie stoją kałuże wody. Lekki wiatr rozwiewa moje włosy. Właśnie dlatego kocham to miasto. Co chwila mijam nowych ludzi. Niektórzy się spieszą do pracy, niektórzy wychodzą na spacer lub na z psem. Zaczynam się denerwować. Co jeśli mnie nie przyjmie? Znowu dramatyzuję. Nagle poczułam się, jakby ktoś mnie obserwuje lub śledzi. Rozejrzałam się po okolicy. Nie widać nikogo podejrzanego. Muszę przestać tak bardzo zamartwiać się swoim bezpieczeństwem. James trafił do więzienia, a Harry jest przy mnie. Lepiej niech mnie przyjmą, bo dostanę szału.
Weszłam po schodkach do lokalu. Wewnątrz jest znacznie cieplej, niż na zewnątrz. Są tutaj działy z poszczególnymi rzeczami. Książki, gazety, słodycze, napoje, płyty i jakieś gadżety. Po lewej stronie jest kasa, za którą stoi jakaś brunetka ubrana w beżowy sweter wkasany w szare spodnie
- Dzień dobry. - przywitałam się z nią - Jest pan Braun? - spytałam grzecznie
- Dzień dobry. Tak, jest. Zaraz go zawołam, akurat porządkuje w magazynie. - brunetka odeszła od kasy. Na chwilę popatrzyłam na obraz za oknem. Zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam Harry'ego idącego chodnikiem. Rozmawia z kimś przez telefon. Myślałam, że będzie miał raczej jakąś sprawę do załatwienia poza miastem
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc. - odwróciłam się w kierunku mężczyzny. Ma ciemne włosy i kilkudniowy zarost, około 30. lat
- Dzień dobry. Jason Williams to mój ojczym i powiedział, że podobno szuka pan kogoś do pracy.
- Ach, tak. Jason to mój dobry znajomy. Masz szczęście, bo nikt się nie zgłosił. Mogę przyjąć cię na okres próbny, co ty na to? - w duchu podskoczyłam jak mała dziewczynka
- Tak, pewnie. Od kiedy mogę zacząć?
- Najlepiej od jutra. - teraz krzyczę jak mała dziewczynka - Możesz zacząć od 10:00.
- Dobrze, dziękuję bardzo. To dla mnie ważne. - wyciągnął w moim kierunku rękę, którą uścisnęłam
- Mam nadzieję, że dasz sobie radę. - skinęłam głową. Mam pracę! Pożegnałam się z nim, po czym wyszłam w stronę domu, jednak jeszcze wejdę do sklepu po coś do picia. Zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam ze schodków. Zanim odkręciłam się, wpadłam na kogoś
- Oj, przepraszam. - popatrzyłam w górę, na twarz osoby, na którą wpadłam
- Cześć. - przede mną stoi dobrze znana mi osoba. Brązowe loki, zielone oczy i malinowe usta, które kocham całować
- Myślałam, że tę ważną sprawę będziesz załatwiał poza miastem. - wzruszyłam jednym ramieniem
- Mam coś twojego. - wyciągnął z tylnej kieszeni spodni mój telefon i podał mi go
- Skąd go masz? - zdziwiona włożyłam zgubioną rzecz do niewielkiej torebki
- Długa historia. - odkąd go zobaczyłam nie uśmiechnął się ani razu, nawet jego usta nie drgnęły
- Stało się coś? Nawet się nie uśmiechnąłeś, ani nie pocałowałeś mnie na powitanie. - spuścił wzrok na chodnik - Odpowiedz. - poprosiłam
- Nie mogę cię dłużej oszukiwać, to nie jest fair wobec ciebie. - zmarszczyłam brwi pod wpływem jego dziwnej wypowiedzi
- O co ci chodzi? - z każdą sekundą jego zachowanie coraz bardziej mnie dziwi, nie zachowuje się tak, jak kiedyś
- Nie chcę się już z tobą spotykać. - nadal na mnie nie patrzy, jakby boi się spojrzeć w moje oczy
- Co? Zachowujesz się dziwnie. Twoje zachowanie nie jest do ciebie podobne. Powiedz mi o co chodzi. - powoli brakuje mi cierpliwości, staję się bardziej zdenerwowana jego nagłą zmianą
- Nie kocham już cię. - wypuściłam całe powietrze z płuc, tej odpowiedzi się nie spodziewałam
- Co? Ale jak to? - zaczynam się jąkać, nerwowo oblizałam usta, moje serce zaczyna bić jeszcze szybciej
- Nie kocham już cię. Stałaś się dla mnie bezużyteczna. Jesteś tylko problemem. Mam dosyć ciągłego pilnowania cię. Gdybyś była chociaż taka, jak te, z którymi się spotykałem, byłoby lepiej.
- Mówiłeś, że mnie kochasz, nigdy nie pozwolisz, by ktoś zrobił mi krzywdę, zawsze będziesz. - powoli do moich oczu napływają łzy
- Kłamałem. - w końcu odważył się spojrzeć mi w oczy. Nie widzę w nich tej pełnej zieleni. Przyćmiła je ciemna mgła. Przede mną stoi obcy mi chłopak, jakbym nigdy go nie znała i dopiero teraz widziała na oczy
- Dlaczego mówisz to teraz? Dlaczego teraz, kiedy najbardziej mi na tobie zależy?! - nie powstrzymuję łez, płyną dobrowolnie po moich policzkach - Skłamałeś. - zakryłam usta dłonią, nie mogę się z tym pogodzić, nie chcę, by mnie opuścił
- Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Żegnaj. To koniec. - powiedział bez uczuciowo, po czym odszedł. Oddycham coraz ciężej, serce wali jak oszalałe. Odwróciłam się na pięcie. Szybkim biegiem kieruję się do domu.
















__________________________________

Przepraszam, że znów ich rozdzielam, ale przecież nie byłoby żadnej akcji :)
Rozdział krótki, bo nie miałam pomysłu, by jakoś go rozwinąć :(
Dodaję rozdział, ponieważ chciałam zrobić niespodziankę dla tych, którzy z chęcią zaglądają na tego bloga, są tutaj i wspierają mnie poprzez pisanie w komentarzach miłych słów :)
Rozdziałów jest 55, więc jeszcze trochę :)

12.

12 komentarzy:

  1. Rycze!! Jak on mógł jej to zrobić!? Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna ;( ale rozgryzłam już to dlaczego z nią zerwał ;D ;* jesteś genialna

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko po to, by ja chronić prawda?^^ komentować, bo chce szybko next !;d / Pat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryczę :'(
    Zrobił to pewnie dla jej bezpieczeństwa. Jednak mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
    Dziękuję, że wstawiłaś ten rozdział :) <3 x

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny mam nadzieję że on do niej wróci

    OdpowiedzUsuń
  6. on to zrobił specjalnie by nic jej się więcej nie stało ??? :( Nextttt >>>>>

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja biedna 😏 ale mam nadzieje ze wszystko wroci do normy ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, świetny!
    Mam nadzieję, że wrócą do siebie..
    Muszą! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszą być razem <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski rozdział, jednak ryczę ;(
    Oby byli znów razem ! ♥♥
    Dodaj szybko następny <3 x

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy