- Vanessa! - blondynka krzyknęła do
jakiejś brunetki. Podeszła do nas skąpo ubrana dziewczyna. Ma na sobie
tylko czarną bieliznę i przykrótką spódniczkę, przez którą widać jej pół
tyłka. Wydaje się pewna siebie, nie miła. Ma niebieskie oczy, ciemną
cerę i długie, kręcone, brązowe włosy, które idealnie opadają na jej
ramiona
- Zaprowadź ją do szefa. - brunetka
skinęła głową na słowa znienawidzonej przeze mnie blondynki. Uśmiechnęła
się do mnie, jednak nie odwzajemniłam tego gestu. Trzęsę się ze
strachu. Jestem przerażona. Sposób, w jaki zachowują się tutejsze
kobiety mnie przeraża. Kleją się do tych mężczyzn. Ich jednoznaczne
spojrzenia skanują pół nagie ciała. Vanessa, żeby mnie pospieszyć
złapała za moją zmarzniętą i drżącą rękę. W moich oczach pojawiły się
łzy, które chcą szybko wypłynąć. Brunetka pociągnęła mnie w stronę
jakiegoś korytarza. Przechodząc obok drzwi, słyszę jakieś kobiece jęki i
męskie chichoty. Czy one uprawiają seks z tymi mężczyznami? W całym tym
budynku unoszą się chmury dymu papierosowego, którego tak bardzo nie
znoszę. Nie rozumiem jak można palić tę truciznę? Dobrze czuć woń
mocnego alkoholu. Powoli zbiera mi się na wymioty, nienawidzę tych dwóch
woni połączonych ze sobą
- Jak masz na imię? - spytała
- Rosalie. - odpowiedziałam przerażonym
głosem. Wcale nie chcę tu być. Chcę być już w bezpiecznym domu. Chcę
być pod bezpieczną opieką Harry'ego. Chcę znowu poczuć jego miłość do
mnie. Tak bardzo za nim tęsknię. Niedawno uwolniłam się od James'a, a
teraz znów zostałam gdzieś wpakowana bez mojej zgody, to okropne. To
miejsce jest chyba nawet gorsze od tamtego osiedla. Mogę w każdej chwili
zostać wykorzystana przez jakiegoś mężczyznę. Vanessa doprowadziła mnie
do dużych, mahoniowych drzwi. To zapewne drzwi od pokoju ich szefa.
Dziewczyna zapukała, a gdy usłyszała ciche 'proszę', weszła, a razem z
nią ja. Znalazłyśmy się w ogromnym pokoju. Ściany pomalowane w
odcieniach ciemnego brązu. Na bocznej ścianie wisi duży obraz
przedstawiający mężczyzn, którzy grają w jakąś grę przy użyciu kart. Na
środku stoi duże biurko, za którym siedzi mężczyzna około 40. lat. Moje
zdenerwowanie wzrosło jeszcze bardziej
- Proszę pana, mamy nową dziewczynę. -
powiedziała, gdy jego uwaga została zwrócona na nas. Popatrzył na mnie.
Chyba nie spodobało mu się to, co zobaczył. Kompletnie nie pasuję tutaj.
Inne dziewczyny są pewne siebie, piękne, mają idealne figury. Ja jestem
nieśmiała, trochę niezdarna
- Zaprowadź ją do odpowiedniego pokoju i
przebierz. Nie może być w tym stroju. - machnął ręką, abyśmy wyszły.
Opuściłyśmy pokój, by za chwilę skierować się do kolejnego, w którym mam
się przebrać. Muszę coś wymyślić, żeby uciec. Łzy coraz bardziej chcą
płynąć z moich policzków. Ciało trzęsie się z przerażenia. Weź się w
garść, Rosalie. Nie zostanę tu ani minuty dłużej. Mam powoli tego dość,
będę walczyła o swoją wolność. Chcę wrócić do domu i wrócę. Pociągnęłam
za jej rękę, by zatrzymać dziewczynę
- Stało się coś? - spytała zdziwiona moim zachowaniem
- Proszę, pomóż mi się stąd wydostać. -
powiedziałam błagalnym głosem. Pozwoliłam łzom płynąć po moich
policzkach, by wzbudzić jakiekolwiek ludzkie uczucia u dziewczyny.
Spojrzała na mnie współczującym wzrokiem. Zauważyłam, że w jej oczach
także można dostrzec łzy, jednak prawie niewidoczne. Ona też wcale nie
chce tego robić, ona też nie chce tutaj być. Zacisnęła usta w cienką
kreseczkę. Rozejrzała się po korytarzu, aby sprawdzić czy kogoś tu nie
ma
- Posłuchaj. - zbliżyła się do mojego ucha - Jak się tutaj dostałaś? - muszę jej zaufać, bo może mi pomóc
- Zostałam porwana, jednak uciekłam.
Dostałam się do jakiegoś miasta, tamta blondynka i jakiś mężczyzna bez
mojej zgody przywieźli mnie tutaj. - załkałam, chociaż nawet
niepotrzebnie, ona może mi pomóc
- Nie możesz tutaj być. Nie pasujesz do
tego miejsca. Pomogę ci. - uśmiechnęłam się pełna nadziei - Jednak
musisz stąd wyjść niezauważona przez nikogo. Jeśli ktoś cię zauważy, to
na pewno będzie chciał cię wykorzystać, albo któraś z nas będzie miała
kłopoty.
- Jak mam stąd wyjść?
- Zaprowadzę cię do pokoju, w którym zwykle się przebieram. Tam dam ci telefon, z którego zadzwonisz do kogoś, kto ci pomoże.
- Dziękuję. - otarłam łzy z policzków.
Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Złapała mnie za rękę i zaczęła
kierować się w kierunku tego pokoju, o którym mi przed chwilą
powiedziała. Dźwięki, które dochodzą z innych pokoi mnie przerażają. To
przyjemne, jednak ci mężczyźni robią z nimi co tylko chcą. Nie martwią
się o to, czy tego chcą, albo czy im się to podoba. Harry zawsze był
delikatny, więc to uczucie zawsze mieszało się z przyjemnością, której
teraz mi tak bardzo brakuje. Brakuje mi go. Chcę go znów zobaczyć,
dotknąć, poczuć, że jest przy mnie i już zawsze będzie. Vanessa
otworzyła przede mną niezbyt zadbane drzwi. Pokój nie jest zbytnio
ładny. Brudne ściany, brudna podłoga, brudna kanapa. Gdzieniegdzie
walają się butelki po alkoholu. Unosi się tu zapach papierosów.
Odwróciłam się w jej stronę. Podeszła do kanapy, wyjęła z torebki
telefon, który podała mi
- Vanesso .. - usiadła na kanapie,
wzrok ulokowała na mojej twarzy - Dlaczego to robisz? Dlaczego jesteś
tu? - chyba nie spodziewała się mojego nagłego pytania
- Jestem zadłużona na kilka tysięcy, moi rodzice nie chcą mnie znać, ale ja musiałam to zrobić. Inaczej miałabym problemy.
- Dlaczego nie znajdziesz innej pracy? - dopytuje, chociaż to pewnie sprawi jej przykrość
- Nie ukończyłam żadnej dobrej szkoły. -
westchnęła głośno - Przerwałam naukę, bo wdałam się w złe towarzystwo.
Wzięłam ten kredyt, bo chciałam żyć tak, jak inni. Mieć bogaty dom i
takie tam. Myślałam, że rodzice mi pomogą, ale wyszło, jak wyszło. -
podeszłam do niej i usiadłam obok
- Dlatego zdecydowałaś się na pracę tutaj?
- Nie miałam innego wyjścia. - nagle
ktoś zaczął pukać do drzwi. Co jeśli to ten szef? Serce zaczęło szybciej
bić, a ręce pocić. Muszę stąd uciekać
- Co teraz? - spytałam przerażona
- Musisz uciekać, jeśli to szef, zwolni mnie. Chodź. - poprowadziła mnie w stronę okna, które od razu otworzyła, bym mogła uciec
- Dziękuję. - powiedziałam, zanim zeskoczyłam.
Harry's P.O.V.
Oddaliłem się od tamtego osiedla.
Jestem tak daleko, że nawet go nie widzę. Idę wzdłuż jakiejś drogi.
Dookoła otacza mnie las, ciemny, mroczny las. Nie obchodzi mnie nic. Nie
obchodzi mnie nawet to, że ktoś może mnie tu zaatakować lub Theo i
Pearl na pewno mnie szukają. Słyszę tylko swój oddech, szelesty
spowodowane wiatrem oraz huczenie sów. Dłońmi pocieram przedramiona, by
choć trochę je rozgrzać. Mam na sobie tylko bluzkę na krótki rękaw,
jednak to też mnie zbytnio nie obchodzi. Chcę tylko ją odzyskać, chcę
mieć przy sobie, chcę chronić ją, chcę powodować uśmiech na jej twarzy.
Już prawie ją miałem, ale znów wyślizgnęła mi się z rąk. Wiem, że
uciekła od James'a, tylko jak? Nie pilnował jej? Gdzie ona teraz może
być? Żyje jeszcze? Znając ją, na pewno wpakowała się w kłopoty. W duchu
zaśmiałem się z tego komentarza. Jest tak delikatna i krucha, że
potrzebuje czyjejś ochrony. Najsłodsze w niej jest to, że czasami po
prostu jest strasznie nieporadna. Bycie dla niej opiekunem, to
największa zabawa. Zdajesz sobie sprawę z tego, że chcesz opiekować się
taką słodką, delikatną oraz nieporadną dziewczyną i dochodzisz do
wniosku, że to świetna zabawa. Ciągle pakuje się w kłopoty, a ty później
musisz zadbać o to, by bezpiecznie znalazła się w domu. Zawsze jesteś
gotów na najgorsze, ale i najśmieszniejsze. Dlatego właśnie ją kocham.
Jest słodka, kiedy o własnych siłach próbuje rozwiązać swój problem. Tak
strasznie za nią tęsknię. Chciałbym ją przytulać i całować bez
odrzucenia. Oczywiście na nowo muszę odzyskać jej zaufanie. Wiem, że
będzie trudno, ale nie mogę się poddać, nawet nie potrafię. Nie potrafię
przestać jej kochać. Zawsze będzie mnie do niej ciągnęło. Nie pozbędę
się tego uczucia, bo jest głęboko zakorzenione w moim sercu. To jest
właśnie wspaniałe. Uczucie miłości całkowicie zawładnęło moim sercem,
umysłem. Idąc tak wzdłuż tego lasu usłyszałem muzykę, klubową muzykę.
Gdzie trafiłem? Coś kieruje mnie do tego miejsca. Chciałbym się cofnąć,
ale coś mi nie pozwala. Kieruję się za tą muzyką. Przez pojedyncze
drzewa widać kolorowe światła. Tam jest jakiś klub. Nie mam pojęcia,
czemu idę tam. Moje serce zaczyna szybciej bić, jakby zaczęło coś
przeczuwać. Coś zawładnęło moim ciałem. Zrobiłem się bardziej pobudzony,
gotowy, by zrobić wszystko. Szybszym krokiem ruszyłem w stronę tego
miejsca. To chyba nie jest klub. Parking jest w połowie zajęty przez
samochody. Z budynku wychodzą mężczyźni ubrani w garnitury, obok nich
idą kobiety ubrane w skąpe stroje. Cofnij się, nic tu po tobie.
Odwróciłem się na pięcie, po czym ruszyłem z powrotem w kierunku tamtego
osiedla. Zawróć. Jakiś głos odezwał się w mojej głowie. Nic tu po mnie, nie mam tu czego szukać. Chcesz ją odzyskać? Zawróć.
Nic nie rozumiem. Odwróciłem się. Rozejrzałem się po okolicy. Rosalie
na pewno nie mogła tu trafić, nigdy nie wpakowałaby się do takiego
miejsca. Nagle poczułem wibrację w tylnej kieszeni spodni. Wyjąłem go.
Theo pewnie martwi się o mnie, więc dzwoni. Nacisnąłem zieloną słuchawkę
i przycisnąłem telefon do ucha
- Halo?
- Harry, gdzie ty jesteś? Policja już
dawno zabrała James'a. Musimy szukać Rosalie, nie pamiętasz? -
usłyszałem zdenerwowany głos Theo - Wracaj już. - rozłączył połączenie.
Schowałem telefon z powrotem do kieszeni. Nie idź, wejdź do środka. Głupi głos w mojej głowie znowu się odzywa. Chcesz ją odzyskać? Wejdź tam. Westchnąłem głośno. Zaryzykować? Przecież nawet nie mam tam czego szukać. Wejdź tam, idioto! Zacisnąłem wargi w cienką kreseczkę. Nie mam tam nawet po co wchodzić. Idioto, właź tam! Cholera, pieprzyć
to, wchodzę tam. Kieruję się do wejścia, chociaż nawet nie wiem po co?
Telefon w tylnej kieszeni spodni znowu wibruje, znowu ktoś do mnie
dzwoni. Theo na pewno się nie cierpliwi. Wyjąłem go. Nieznany numer
- Halo? - zdziwiony odebrałem
połączenie. Muzyka po drugiej stronie jest taka sama, co tutaj, nawet
lepiej ją słychać. O co tutaj chodzi?
- Harry? - serce niemal mi stanęło, usłyszałem głos Rosalie, drżący głos - Harry, to ja. - zaśmiała się
- Rosalie, gdzie jesteś? - zacząłem nerwowo rozglądać się
- Przed tobą. - zmarszczyłem brwi.
Popatrzyłem przed siebie. Kilka metrów ode mnie stoi Rosalie. Telefon
wypadł mi z rąk z wrażenia. Ruszyła w moim kierunku, biegnie do mnie.
Wpadła w moje ramiona. Z całych sił przytuliłem ją do siebie i okręciłem
wokół własnej osi - Tęskniłam. - wyszeptała, mocniej wtuliła się w
zagłębieniu mojej szyi. Poczułem łzy na swojej skórze. Tak bardzo
tęskniłem za jej zapachem, dotykiem. Popatrzyłem prosto w jej oczy.
Mimo, że są całe po czerwienione od łez, to i tak są piękne
- Przepraszam cię za wszystko. Naprawdę
cię przepraszam. - uśmiechnęła się, po czym namiętnie złączyła razem
nasze usta. Tak bardzo ją kocham, nawet sobie tego pewnie nie wyobraża
- Uciekłam od niego, ale później jakaś
dziewczyna .. - przerwałem jej kolejnym pocałunkiem. Nie obchodzi mnie
to. Ważne, że mam ją przy sobie i tylko to się liczy. Nigdy nie
wypuszczę już jej z rąk, nikt mi jej już nie odbierze
- Ważne, że mam cię z powrotem. - ponownie przytuliłem ją, nareszcie
- Wracajmy do domu. - wyszeptała - Chcę być jak najdalej stąd. - z uśmiechem popatrzyłem w jej oczy, odwzajemniła gest
- Kocham cię, Rosalie. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej
- Kocham cię, Harry. - mój uśmiech
powiększył swoje rozmiary, zaśmiała się z mojej reakcji - Jak tu
trafiłeś? - spytała zdziwiona
- To już nie jest ważne. - pocałowałem
ją. Nadal mnie kocha, nie przestała. Nadzieja powróciła, mogę ją
odzyskać. Wciąż nie mogę sobie tego uświadomić. W duchu zapiszczałem,
jak mała dziewczynka. Kocha mnie!
- Ona chyba należy do mnie. -
odwróciliśmy się w kierunku, z którego dochodzi ten głos. W naszą stronę
idzie jakiś dwóch mężczyzn. Jeden ubrany w garnitur, około 40. lat,
drugi ubrany w zwykłą czarną bluzkę i czarne spodnie, niewiele młodszy
od swojego towarzysza. Puściłem Rosalie, by ustała za mną. Ochraniam ją
swoim własnym ciałem, nie pozwolę by ją skrzywdzili lub odebrali. Po
moim trupie, nie dotkną jej
- Ona. Należy. Do. Mnie. - powtórzył
nieco zdenerwowany - Vanessa miała pomóc ci się przebrać, a nie pomóc
uciec. Nie martw się, została już ukarana. - Rosalie złapała za moją
rękę, czuję jak drży z przerażenia. Nie mogę pozwolić, by coś jej
zrobili
- Uciekaj. - wyszeptałem na tyle słyszalnie, by tylko ona usłyszała moje słowa
- Nie zostawię cię. - spojrzałem na nią
- Uciekaj. - ponownie wydałem rozkaz -
Nie pozwolę, by zrobili ci krzywdę, nie tym razem. - w jej oczach
zaczynają zbierać się łzy - Uciekaj. - spojrzała na nich, później znowu
na mnie i pokiwała przecząco głową
- Nie. - zaprzeczyła - Nie zostawię cię.
- Zrób to dla mnie i uciekaj. -
pozwoliła łzom płynąć. Powoli odchodzi, by szybkim biegiem uciec w
stronę lasu. Odwróciłem się w stronę swoich przeciwników
- Pożałujesz, że zadarłeś ze mną ...
Rosalie's P.O.V.
Biegnę przez leśną drogę. Harry kazał
mi uciekać. Powinnam wrócić. Nie powinnam była go zostawić. Mogą mu
zrobić krzywdę, przeze mnie. Gdybym tylko nie podeszła do tamtej
dziewczyny, gdybym tylko spytała kogoś innego
- Rosalie?! - usłyszałam czyjś znajomy
głos. Popatrzyłam przed siebie. W moją stronę biegnie zapłakana
przyjaciółka. Wpadam w jej ramiona i mocno przytulam - Nawet nie wiesz,
jak bardzo się o ciebie bałam. - wyszeptała drżącym głosem
- Musimy pomóc Harry'emu. - oderwałam się od niej. Obok Pearl błyskawicznie pojawił się Theo
- Gdzie on jest? - spytał zdziwiony
- Jacyś mężczyźni zaczepili nas. Kazał
mi uciekać. - wydusiłam z siebie słowa, przez mój niespokojny oddech
niezbyt mi się to udaje. Przerażenie nie pomaga, adrenalina buzuje w
moich żyłach. Boję się o niego, to moja wina
- Jezu, Harry! - krzyknął Theo.
Odwróciłam się. W naszą stronę idzie poobijany chłopak. Ledwo utrzymuje
się na nogach, jednak idzie. Upadł na kolana. Theo szybko podbiegł do
niego, podobnie jak ja. Uklęknęłam przy nim i dłońmi złapałam za jego
twarz. Ma rozciętą wargę, z nosa kapie czerwona ciecz
- Uważaj na facetów w garniturach. -
uśmiechnął się. Zaśmiałam się z jego komentarza. Wrócił od mnie, znów go
mam. Przytuliłam się do jego poobijanego ciała
*
Weszliśmy do mojego domu. Pomogłam mu
dojść bezpiecznie do środka. Musieli go pobić. Jęknął, gdy puściłam go.
Poczułam zapach, za którym tęskniłam. Jednak zdziwiło mnie coś jeszcze.
Harry przez prawie całą drogę nie odzywał się i to chyba nie przez ból,
który doświadczył. Patrzył w okno, jakby się nad czymś zastanawiał.
Przez myśli jego uśmiech pomniejszał się. Teraz jest podobnie. Nie
uśmiecha się tak, jak za pierwszym razem, gdy mnie zobaczył, coś chyba
musiało się stać
- Powinnam się iść wykąpać. - zaśmiałam
się. Odwróciłam się w jego stronę. Chwycił moje dłonie w swoje, zaczął
delikatnie pocierać je kciukami
- Będę czekał w sypialni. - uniósł
lekko kącik ust ku górze. Skinęłam głową i ruszyłam razem z nim do mojej
sypialni, a później do łazienki. Jego zachowanie trochę mnie dziwi. Coś
stało się w jego myślach, że tak się zachowuje? Niezbyt cieszy się z
tego, że mnie odzyskał? Zapomniałam o tym wszystkim, co zrobił. Kocham
go i chcę mu wybaczyć. Nawet już to zrobiłam. Nie obchodzi mnie nikt
inny, chcę tylko jego. W łazience wykonałam wszystkie czynności, by znów
być czysta. W samym ręczniku wróciłam do sypialni. Harry leży na łóżku,
ale podniósł się do pozycji siedzącej, gdy mnie zobaczył
- Już? - uśmiechnął się lekko, skinęłam
głową na jego słowa - Chodź do mnie. - poklepał swoje uda, na których
delikatnie usiadłam okrakiem, by nie sprawić mu bólu - Wiesz, chciałbym
teraz z tobą coś zrobić. - uśmiechnął się zadziornie
- Jesteś wyczerpany, nie powinniśmy.
- Chcę poczuć twoją bliskość.
Wytrzymam. - odwzajemniłam gest, po czym zbliżyłam nasze usta. Oplotłam
dłonie wokół jego szyi. Rękoma dotknął moich ud, przez co jęknęłam z
bólu
- Co się stało? - spytał z troską w
głosie. Dłonią pokazałam na swoje udo, na ranę, którą zrobił mi James.
Westchnął. Na jego twarzy od razu pojawiła się złość. Podniósł się.
Oplotłam swoje nogi wokół jego pasa, a on złapał mnie za pośladki, bym
nie spadła.
- Harry, jesteś .. - zanim dokończyłam, przerwał mi
- Cicho. - najwyraźniej informacja o
James'ie wzbudziła w nim siłę. Kieruje się do kuchni, w której jest
apteczka. Posadził mnie na blacie kuchennym. Wyjął z szafki bandaż oraz
maść
- Przypalił ci skórę zapalniczką. - złość w jego głosie jest dobrze słyszalna
- Um, tak. - odparłam cicho. Podciągnął
ręcznik w górę, by mieć lepszy dostęp do rany. Nałożył niewielką ilość
na palce i zaczął delikatnie rozsmarowywać maść. Zacisnęłam usta w
cienką kreseczkę. Zatrzymał się i popatrzył na mnie
- Boli? - spytał, na co skinęłam głową.
Pod wpływem jego dotyku na mojej skórze pojawił się dobrze widoczny
znak, gęsia skórka. Serce szybciej bije, gdy jest przy mnie.
Najwspanialsze uczucie, które doznałam. Po rozsmarowaniu zawinął ranę w
bandaż. Oparł się o blat, obydwie ręce ulokował po obu stronach mojego
ciała - Zrobił ci coś jeszcze?
- Oprócz tego, to nie. - zrobiłam pauzę
- Moja kolej. - wyciągnęłam wacik oraz wodę utlenioną. Nalałam
niewielką ilość i zaczęłam lekko wycierać krew
- Przepraszam. - powiedział nagle - Nie
upilnowałem cię wystarczająco dobrze. Gdybym tamtej nocy wyszedł
później, albo został na noc, to nic by ci się nie stało.
- Przestań, to nie twoja wina. Gdybym
nie wyszła wtedy po ten klucz, to by do tego nie doszło. Byłam głupia.
Mogłam poczekać do rana, a zamiast tego wyszłam w nocy.
- Ale gdyby nie ja, to nie poznałabyś James'a. Miałem cię chronić, a wyszło inaczej.
*
Harry zaniósł mnie do mojej sypialni.
Ma w sobie naprawdę dużo siły. Delikatnie położył na miękkiej pościeli.
Przykrył nią i położył się obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę.
Zapadła niezręczna cisza. Westchnęłam cicho, na co on się zaśmiał
- Co? - spytałam zdziwiona jego nagłym zachowaniem
- Nic. Powinnaś położyć się spać. - odparł, wstał z łóżka, jednak powstrzymałam go
- Nie idź. - poprosiłam - Zostań.
- Prześpię się w sypialni twojej mamy i
Jason'a. - pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł tym samym
zostawiając mnie samą. Ułożyłam się wygodnie na poduszce i otuliłam
kołdrą. Kompletnie nie rozumiem jego zachowania, jakby stał się oziębły
na moje uczucie. Zrobiłam coś nie tak? Mogliśmy dokończyć... To chyba
nie moja wina, że zabolało mnie, prawda? Coś musiało się wydarzyć, bo
jego zachowanie nie przypomina tego poprzedniego. Tamten Harry kochał
mnie całym sercem, dbał o mnie, był przy mnie. Ten Harry stał się
oziębły na uczucia, jakby przestał mnie kochać? Nie rozumiem z tego nic.
Teraz tęsknię za nim jeszcze bardziej. Za jego przyjemnym dotykiem,
zapachem, delikatnymi wargami muskającymi moje. To silniejsze ode mnie,
potrzebuję go. Dziwne, kiedyś uciekałam przed nim, a teraz go potrzebuję
i kocham. Zdjęłam z siebie kołdrę i podeszłam do szafy. Ubrałam białą
bieliznę oraz białą bokserkę. Wyszłam z pokoju kierując się do niego.
Cicho otworzyłam drzwi i tak samo cicho weszłam do pokoju. W środku
panuje całkowita ciemność, więc muszę jakoś znaleźć łóżko. Przez szparki
w roletach księżyc odrobinę oświetla pomieszczenie, ale to za mało.
Jakoś odnalazłam łóżko. Podeszłam do czworaka do niego, weszłam pod
kołdrę i przytuliłam się do tyłu jego ciała
- Nie śpisz? - usłyszałam jego cichy szept
- Chcę spać z tobą. - przekręcił się w moją stronę. Objął mnie ramionami, mocno przycisnął do swojego torsu i pocałował w głowę.
________________________________________
________________________________________
Z przykrością muszę stwierdzić, iż powoli zbliżamy się do końca. Zostało niewiele rozdziałów, co oznacza powolne zakończenie tego FF. Wiem, że pewnie niektórzy chcieliby, żeby ta historia wciąż trwała, jednak tak się nie da ...
Rozdział podoba się? :) W końcu są razem, jednak ...
Macie swoje jakieś ulubione momenty z tego FF? Piszcie, chciałabym wiedzieć :)
12.
O Jezu jaki cudowny<3333 Mam nadzieję że jak skonczysz pisać to ff to bd pisać dalej to drugie ;* To ff jest cudowne a to 2 też się na takie zapowiada ;D
OdpowiedzUsuńSłodko mimo że powoli się kończy to i tak dziękuje ci :*** ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty ;**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już zbliża się koniec tego ff.
Cudny <3
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nexta :) x
świetny rozdział nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że koniec już się zbliża :(
Jest to jedno z lepszych ff, jakie czytam ♥
Nie potrafię wybrać najlepszego momentu, kocham wszystkie ! ♥ x
Kooocham <3
OdpowiedzUsuńWszystkie momenty są świetne ;**
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już powoli zbliża się koniec :<
Dodaj jak najszybciej nexta ;*
pozdrawiam i weny życzę ;*