Powoli otwieram oczy, powoli odzyskuję
przytomność. Rozglądam się po pomieszczeniu. Jestem w jakimś pokoju.
Brudno tu, gdzieniegdzie widać pleśń, powietrze jest ciężkie od
wilgoci, na środku pokoju stoi spróchniały, drewniany stolik, na którym
leży jakaś czarna torba i obok jedno krzesło, jedno okno, w podłodze są
dziury, farba na ścianach odpadła od nich. Leżę w koncie. Nogi i ręce
mam związane jakimś grubym sznurem. Usta zakneblowane jakąś szmatką.
Próbuję wstać, jednak moje mięśnie i kości odmawiają posłuszeństwa. Nie
mam pojęcia, gdzie jestem, jak tu się znalazłam? Pamiętam tylko, że
gdy już miałam wejść do domu, poczułam silne ukłucie na plecach, jakby
ktoś wbił mi igłę. Panuje tu całkowita cisza, pustka. Jestem tu sama.
Bardzo powoli odzyskuję świadomość, że zostałam porwana. Tylko przez
kogo? Za oknem przez chmury przedziera się słońce. Widzę drzewa, nic
poza tym. Gdybym mogła wstać, to z pewnością zobaczyłabym więcej. Kto
mnie tu przyprowadził? Kto mnie związał? Gdzie jestem? Praca mózgu
wraca do normy. Intuicja podpowiada mi, że to James. Cholera! Próbuję
rozbujać ciało, by wstać. Po policzkach zaczynają spływać łzy
desperacji. Adrenalina wzrasta. Serce bije jak oszalałe. Łokciami
podpieram się o podłogę, jednak jestem za słaba. Głową podpieram się o
ścianę, aby wspomóc ręce. Co on mi zrobił? Co wstrzyknął do organizmu?
Muszę się stąd wydostać. Policzkami ocieram barki, żeby ściągnąć
szmatkę. Nagle ktoś otwiera drzwi. Wchodzi do pokoju mój największy
koszmar. James ze swoim podłym uśmieszkiem. Nie mogę pokazać mu, że się
go boję
- Cześć, słońce. - odezwał się bezczelnym tonem - Jak ty tu trafiłaś? Powiedz mi. - uklęknął przede mną
- Dlaczego mi to robisz? - oczy szczypią, zaczynam bardziej płakać, łzy spływają po policzkach. Jestem bezradna. Za bardzo się go boję. Czuję się bezsilna wobec niego - Dlaczego? - wyszeptałam
- Dlaczego pytasz? - udał zamyślonego - Zemsta zawsze smakuje najlepiej, gdy pozbawia się kogoś osoby, na której mu najbardziej zależy. Z tego, co wiem, to Harry'emu najbardziej zależy na tobie.
- Nie zawiniłam nic. To nie moja wina.
- Wiem, że nie twoja. Nie jestem taki głupi. - parsknął obrzydliwym śmiechem - Harry zapłaci za wszystko.
- Wypuść mnie stąd, proszę. - powiedziałam żałosnym, błagalnym głosem
- To nie takie proste, Rosalie. Wiesz, gdzie jesteś? - pokręciłam przecząco głową - Jesteś w największym koszmarze, jaki mógł ci się w życiu przydarzyć. Nie wywiniesz się z tego tak łatwo. Wiesz w co się teraz pobawimy? - odszedł ode mnie. Zbliżył się do stolika, na którym leży jakaś czarna torba - Chodziłaś może w szkole na jakieś zajęcia aktorskie? - wyjął z torby kamerę - Nagramy krótki film, który wyślemy Harry'emu. Musisz się postarać, żeby wyszło dobrze i wiarygodnie.
- Jesteś nienormalny! - krzyknęłam na miarę swoich sił. Odłożył kamerę na bok. Włożył jeszcze rękę do torby. Wyjął z niej zapalniczkę. Od razu zaczęłam się trząść. Zrobi mi krzywdę
- Uśmiech do kamery, słońce. - z zapaloną zapalniczką zbliża się do mnie wolnym krokiem. Strach i adrenalina buzują w moim ciele. Fala przerażenia przeszła przez moje ciało. Jest z siebie dumny. Dumny z tego, że wywołuje u mnie strach. Trzęsę się, skulam w mały kłębek. Chcę jak najszybciej stąd uciec. Odkręciłam głowę w inną stronę, byleby tylko na niego nie patrzeć. Słyszę jego zbliżające się kroki. Ukląkł przede mną. Czuję przy skórze ciepło zapalniczki. Nagle gasi ją. Zdezorientowana patrzę na niego
- Myślałaś, że przypalę ci skórę, żebyś darła się na całe osiedle i żeby ktoś tu przyszedł? - wybuchnął śmiechem - Wystarczy, że dotknę cię, a Styles już będzie wkurwiony do granic możliwości. - nie może pohamować swojego śmiechu
- Jesteś szalony. - wyszeptałam. Moje całe policzki są mokre, oczy na pewno zaczerwienione. Poprawił mi szmatkę, bym miała zakneblowane usta
- Zamknij się w końcu. Przejdźmy do mojego ulubionego momentu, czyli sprawiania mu bólu. Masz zamknięte usta, więc lepiej się nie drzyj, zrozumiałaś? Inaczej zostaniesz ukarana. - ponownie zapalił zapalniczkę - Uśmiech do kamery, proszę. - włączył ją jakimś przyciskiem - Powiedz 'cześć' do Harry'ego, słońce. - przybliżył ogień do moich nóg. Mam na nich jeszcze spodnie. Ogień pali je, pozostawiając dziury. Strasznie piecze. Przypala mi skórę. Jęczę z bólu. Zaciskam mocno powieki. Nie przestaje. Zapalniczką jeździ po spodniach. Piekielnie boli
- Przestań! - krzyczę przez materiał. Złośliwy śmiech wydostaje się z jego ust. Cieszy się z mojego bólu
- Boli? - pyta niedowierzająco. Nagle zgasza znienawidzony w tej chwili przeze mnie przedmiot. Odrzuca zapalniczkę na ziemie. Palcami dotyka poparzoną skórę. Strasznie szczypie. Płaczę, krzyczę, jęczę jednocześnie. Zagryzam materiał, który zasłania mi usta. Próbuję poruszać nogami, by odepchnąć go jakoś od siebie
- Przestań! - ponownie krzyczę przez materiał
- Powiedz Harry'emu jak bardzo cię skrzywdził. Jak bardzo przez niego cierpisz. Powiedz, że to wszystko, to jego wina. - żąda. Nie odzywam się. Jestem zbyt zajęta bólem, który mi sprawia - Gadaj! - ściska w złości skórę. Czuję niewyobrażalny szczypiący ból
- Błagam, przestań. - wyję niezrozumiale i rozpaczliwie. Puszcza. Śmieje się. Cieszy go to. Jest największym potworem jakiego znam. Piekące uczucie nadal nie opuszcza mnie. Wypuściłam całe powietrze z płuc, mając nadzieję, że to koniec tych tortur
- Myślisz, że to koniec? Dopiero zaczynamy nasz film. - powiedział głosem przesyconym jadem
- Proszę, przestań. - wyjąkałam
- Nie czujesz się już na siłach? A może chcesz coś powiedzieć do Harry'ego? - popatrzyłam prosto w kamerę. Mimo łez zasłaniających moje pole widzenia, widzę ją. James czeka, aż coś powiem
- Harry, proszę, uratuj mnie. - powiedziałam błagalnym głosem. Bezsilnie spuściłam wzrok. Usłyszałam dźwięk oznaczający, że skończył nagrywać. Odetchnęłam z ulgą, choć wiem, że czeka mnie jeszcze wiele tortur z jego strony.
Harry's P.O.V.
Czuję jakieś dziwne uczucie, jakby właśnie działo się coś złego. Czuję poczucie winy, że to dzieje się z mojego powodu. Nic z tego nie rozumiem. Zaczynam powoli wariować. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Stałem się zupełnie inną osobą. Czasami wydaje mi się, jakbym był jakimś psychicznie chorym człowiekiem. Czy można być psychicznie chorym z miłości? Bo jeśli tak, to jestem takim człowiekiem. Dziwne uczcie nie opuszcza mnie. Co się do cholery ze mną dzieje? Dlaczego tak się zachowuje? Czemu czuję te dziwne uczucie? Co zrobiłem takiego, że czuję poczucie winy? Sumienie atakuje mój umysł. Podpowiada mi, że jestem przyczyną czyjegoś bólu. Niech ktoś mi powie, co się tu do jasnej cholery dzieje! Powinienem się czymś zająć. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem z kanapy i skierowałem się do wyjścia, by zobaczyć kto to. Nacisnąłem klamkę, tym samym otworzyłem je
- Witaj, synu. - przede mną stoi moja matka
- Co ty tutaj robisz? - spytałem zdezorientowany
- Przyszłam z tobą porozmawiać. Mogę wejść? - spytała błagalnym głosem. Widzę w jej oczach łzy, więc wpuszczam ją do środka. Ruchem dłoni wskazuję, żeby weszła do salonu. Usiadła na kanapie, a ja obok niej
- Co jest powodem twojej wizyty? - spytałem obojętnym głosem. Czuję na sobie jej wzrok, patrzy na mnie, jednak nie odzywa się. Łzy na pewno proszą o natychmiastowe wypuszczenie
- Dobrze wiesz, dlaczego tu przyszłam. Chcę w końcu z tobą porozmawiać o tym, co stało się wcześniej.
- Minęło sporo czasu od tamtego wydarzenia. - westchnąłem - Nawet bardzo dużo.
- Przez ten czas nie dałeś mi szansy tego wyjaśnić. Nie możesz do końca życia się do mnie nie odzywać. Jestem twoją matką.
- Myślisz, że tak szybko zapomniałem o tym, co zrobiłaś? James jest moim największym wrogiem! To przez niego Luke nie żyje! - wykrzyczałem w złości. Schowałem twarz w dłoniach. Już mam dosyć tej rozmowy - Dlaczego to zrobiłaś?
- Po naszym rozwodzie dopiero zrozumiałam, jak bardzo kochałam i nadal kocham twojego ojca. James wykorzystał to, że byłam w rozsypce. Był jedyną osobą, która była wtedy przy mnie. Na początku to była zwykła przyjaźń, jednak z czasem zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Kiedy nas przyłapaliście, to był pierwszy raz, gdy mieliśmy zamiar się ze sobą przespać. Nigdy wcześniej ze sobą nie sypialiśmy.
- Wiesz, że to twoja wina, że się rozwiedliście? Miałaś kaprys, bo ojciec zarabiał, żebyśmy mieli co jeść, a ty chciałaś, żeby spędzał z tobą więcej czasu. Pomyślałaś o nim, albo o mnie? Płakałem wiele razy, bo inne dzieciaki miały normalne rodziny, a ja miałem i nadal mam rozbitą.
- Wiem, to wszystko przeze mnie. To przeze mnie miałeś zepsute dzieciństwo.
- Chcę, żebyśmy znowu byli jedną rodziną. Chcę mieć rodzinę, której nigdy nie miałem. Chcę co niedziele jeść rodzinny obiad, którego nigdy nie jedliśmy razem. Chcę spędzać z wami czas, którego nigdy razem nie spędzaliśmy. Zawsze dostawałem zabawki, którymi sam musiałem się bawić. Nawet, gdy poprosiłem was o pomoc w ułożeniu cholernych puzzli, to was nie było. Zawsze musiałem się bawić sam. Nie miałem żadnych kolegów. Gnębili mnie, bo uważali, że jestem rozpieszczonym dzieciakiem. Myśleliście o mnie? Chociaż godzina ze mną dawałaby mi radość.
- Byłam okropną matką. Przepraszam cię za wszystkie moje błędy, proszę wybacz mi. - załkała. Popatrzyłem na nią. Ma w oczach łzy. Przez chwilę serce mi zmiękło. Zacisnąłem usta w cienką kreseczkę
- Wybaczam ci. - na jej twarzy od razu zagościł uśmiech. Przytuliła mnie. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję jej bliskość. Czuję jej matczyną miłość, zapomniany zapach jej ciała. Pocieram jej plecy dając nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Cicho szlocha. Żałuje tego wszystkiego, co zrobiła
- Kocham cię, Harry. - powiedziała po chwili ciszy
- Kocham cię, mamo. - mocniej przytuliłem ją do siebie. W pewnej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdziwiony puściłem jej ciało - Poczekaj chwilę, zobaczę kto to. - wstałem z kanapy i skierowałem się do drzwi, by je otworzyć. Nikogo nie ma. Rozglądam się. Ktoś zrobił sobie żart? Popatrzyłem na wycieraczkę. Leży na niej jakaś biała koperta. Przychyliłem się po nią, aby chwycić do rąk. Zdezorientowany zamknąłem drzwi. Otworzyłem kopertę. W środku jest jakaś płyta z napisem ''Miłego oglądania''
- Co to? - spytała
- Nie wiem. - włączyłem telewizor, płytę włożyłem do DVD. Pilotem nacisnąłem przycisk Play
- Cześć, słońce. - odezwał się bezczelnym tonem - Jak ty tu trafiłaś? Powiedz mi. - uklęknął przede mną
- Dlaczego mi to robisz? - oczy szczypią, zaczynam bardziej płakać, łzy spływają po policzkach. Jestem bezradna. Za bardzo się go boję. Czuję się bezsilna wobec niego - Dlaczego? - wyszeptałam
- Dlaczego pytasz? - udał zamyślonego - Zemsta zawsze smakuje najlepiej, gdy pozbawia się kogoś osoby, na której mu najbardziej zależy. Z tego, co wiem, to Harry'emu najbardziej zależy na tobie.
- Nie zawiniłam nic. To nie moja wina.
- Wiem, że nie twoja. Nie jestem taki głupi. - parsknął obrzydliwym śmiechem - Harry zapłaci za wszystko.
- Wypuść mnie stąd, proszę. - powiedziałam żałosnym, błagalnym głosem
- To nie takie proste, Rosalie. Wiesz, gdzie jesteś? - pokręciłam przecząco głową - Jesteś w największym koszmarze, jaki mógł ci się w życiu przydarzyć. Nie wywiniesz się z tego tak łatwo. Wiesz w co się teraz pobawimy? - odszedł ode mnie. Zbliżył się do stolika, na którym leży jakaś czarna torba - Chodziłaś może w szkole na jakieś zajęcia aktorskie? - wyjął z torby kamerę - Nagramy krótki film, który wyślemy Harry'emu. Musisz się postarać, żeby wyszło dobrze i wiarygodnie.
- Jesteś nienormalny! - krzyknęłam na miarę swoich sił. Odłożył kamerę na bok. Włożył jeszcze rękę do torby. Wyjął z niej zapalniczkę. Od razu zaczęłam się trząść. Zrobi mi krzywdę
- Uśmiech do kamery, słońce. - z zapaloną zapalniczką zbliża się do mnie wolnym krokiem. Strach i adrenalina buzują w moim ciele. Fala przerażenia przeszła przez moje ciało. Jest z siebie dumny. Dumny z tego, że wywołuje u mnie strach. Trzęsę się, skulam w mały kłębek. Chcę jak najszybciej stąd uciec. Odkręciłam głowę w inną stronę, byleby tylko na niego nie patrzeć. Słyszę jego zbliżające się kroki. Ukląkł przede mną. Czuję przy skórze ciepło zapalniczki. Nagle gasi ją. Zdezorientowana patrzę na niego
- Myślałaś, że przypalę ci skórę, żebyś darła się na całe osiedle i żeby ktoś tu przyszedł? - wybuchnął śmiechem - Wystarczy, że dotknę cię, a Styles już będzie wkurwiony do granic możliwości. - nie może pohamować swojego śmiechu
- Jesteś szalony. - wyszeptałam. Moje całe policzki są mokre, oczy na pewno zaczerwienione. Poprawił mi szmatkę, bym miała zakneblowane usta
- Zamknij się w końcu. Przejdźmy do mojego ulubionego momentu, czyli sprawiania mu bólu. Masz zamknięte usta, więc lepiej się nie drzyj, zrozumiałaś? Inaczej zostaniesz ukarana. - ponownie zapalił zapalniczkę - Uśmiech do kamery, proszę. - włączył ją jakimś przyciskiem - Powiedz 'cześć' do Harry'ego, słońce. - przybliżył ogień do moich nóg. Mam na nich jeszcze spodnie. Ogień pali je, pozostawiając dziury. Strasznie piecze. Przypala mi skórę. Jęczę z bólu. Zaciskam mocno powieki. Nie przestaje. Zapalniczką jeździ po spodniach. Piekielnie boli
- Przestań! - krzyczę przez materiał. Złośliwy śmiech wydostaje się z jego ust. Cieszy się z mojego bólu
- Boli? - pyta niedowierzająco. Nagle zgasza znienawidzony w tej chwili przeze mnie przedmiot. Odrzuca zapalniczkę na ziemie. Palcami dotyka poparzoną skórę. Strasznie szczypie. Płaczę, krzyczę, jęczę jednocześnie. Zagryzam materiał, który zasłania mi usta. Próbuję poruszać nogami, by odepchnąć go jakoś od siebie
- Przestań! - ponownie krzyczę przez materiał
- Powiedz Harry'emu jak bardzo cię skrzywdził. Jak bardzo przez niego cierpisz. Powiedz, że to wszystko, to jego wina. - żąda. Nie odzywam się. Jestem zbyt zajęta bólem, który mi sprawia - Gadaj! - ściska w złości skórę. Czuję niewyobrażalny szczypiący ból
- Błagam, przestań. - wyję niezrozumiale i rozpaczliwie. Puszcza. Śmieje się. Cieszy go to. Jest największym potworem jakiego znam. Piekące uczucie nadal nie opuszcza mnie. Wypuściłam całe powietrze z płuc, mając nadzieję, że to koniec tych tortur
- Myślisz, że to koniec? Dopiero zaczynamy nasz film. - powiedział głosem przesyconym jadem
- Proszę, przestań. - wyjąkałam
- Nie czujesz się już na siłach? A może chcesz coś powiedzieć do Harry'ego? - popatrzyłam prosto w kamerę. Mimo łez zasłaniających moje pole widzenia, widzę ją. James czeka, aż coś powiem
- Harry, proszę, uratuj mnie. - powiedziałam błagalnym głosem. Bezsilnie spuściłam wzrok. Usłyszałam dźwięk oznaczający, że skończył nagrywać. Odetchnęłam z ulgą, choć wiem, że czeka mnie jeszcze wiele tortur z jego strony.
Harry's P.O.V.
Czuję jakieś dziwne uczucie, jakby właśnie działo się coś złego. Czuję poczucie winy, że to dzieje się z mojego powodu. Nic z tego nie rozumiem. Zaczynam powoli wariować. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Stałem się zupełnie inną osobą. Czasami wydaje mi się, jakbym był jakimś psychicznie chorym człowiekiem. Czy można być psychicznie chorym z miłości? Bo jeśli tak, to jestem takim człowiekiem. Dziwne uczcie nie opuszcza mnie. Co się do cholery ze mną dzieje? Dlaczego tak się zachowuje? Czemu czuję te dziwne uczucie? Co zrobiłem takiego, że czuję poczucie winy? Sumienie atakuje mój umysł. Podpowiada mi, że jestem przyczyną czyjegoś bólu. Niech ktoś mi powie, co się tu do jasnej cholery dzieje! Powinienem się czymś zająć. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem z kanapy i skierowałem się do wyjścia, by zobaczyć kto to. Nacisnąłem klamkę, tym samym otworzyłem je
- Witaj, synu. - przede mną stoi moja matka
- Co ty tutaj robisz? - spytałem zdezorientowany
- Przyszłam z tobą porozmawiać. Mogę wejść? - spytała błagalnym głosem. Widzę w jej oczach łzy, więc wpuszczam ją do środka. Ruchem dłoni wskazuję, żeby weszła do salonu. Usiadła na kanapie, a ja obok niej
- Co jest powodem twojej wizyty? - spytałem obojętnym głosem. Czuję na sobie jej wzrok, patrzy na mnie, jednak nie odzywa się. Łzy na pewno proszą o natychmiastowe wypuszczenie
- Dobrze wiesz, dlaczego tu przyszłam. Chcę w końcu z tobą porozmawiać o tym, co stało się wcześniej.
- Minęło sporo czasu od tamtego wydarzenia. - westchnąłem - Nawet bardzo dużo.
- Przez ten czas nie dałeś mi szansy tego wyjaśnić. Nie możesz do końca życia się do mnie nie odzywać. Jestem twoją matką.
- Myślisz, że tak szybko zapomniałem o tym, co zrobiłaś? James jest moim największym wrogiem! To przez niego Luke nie żyje! - wykrzyczałem w złości. Schowałem twarz w dłoniach. Już mam dosyć tej rozmowy - Dlaczego to zrobiłaś?
- Po naszym rozwodzie dopiero zrozumiałam, jak bardzo kochałam i nadal kocham twojego ojca. James wykorzystał to, że byłam w rozsypce. Był jedyną osobą, która była wtedy przy mnie. Na początku to była zwykła przyjaźń, jednak z czasem zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Kiedy nas przyłapaliście, to był pierwszy raz, gdy mieliśmy zamiar się ze sobą przespać. Nigdy wcześniej ze sobą nie sypialiśmy.
- Wiesz, że to twoja wina, że się rozwiedliście? Miałaś kaprys, bo ojciec zarabiał, żebyśmy mieli co jeść, a ty chciałaś, żeby spędzał z tobą więcej czasu. Pomyślałaś o nim, albo o mnie? Płakałem wiele razy, bo inne dzieciaki miały normalne rodziny, a ja miałem i nadal mam rozbitą.
- Wiem, to wszystko przeze mnie. To przeze mnie miałeś zepsute dzieciństwo.
- Chcę, żebyśmy znowu byli jedną rodziną. Chcę mieć rodzinę, której nigdy nie miałem. Chcę co niedziele jeść rodzinny obiad, którego nigdy nie jedliśmy razem. Chcę spędzać z wami czas, którego nigdy razem nie spędzaliśmy. Zawsze dostawałem zabawki, którymi sam musiałem się bawić. Nawet, gdy poprosiłem was o pomoc w ułożeniu cholernych puzzli, to was nie było. Zawsze musiałem się bawić sam. Nie miałem żadnych kolegów. Gnębili mnie, bo uważali, że jestem rozpieszczonym dzieciakiem. Myśleliście o mnie? Chociaż godzina ze mną dawałaby mi radość.
- Byłam okropną matką. Przepraszam cię za wszystkie moje błędy, proszę wybacz mi. - załkała. Popatrzyłem na nią. Ma w oczach łzy. Przez chwilę serce mi zmiękło. Zacisnąłem usta w cienką kreseczkę
- Wybaczam ci. - na jej twarzy od razu zagościł uśmiech. Przytuliła mnie. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję jej bliskość. Czuję jej matczyną miłość, zapomniany zapach jej ciała. Pocieram jej plecy dając nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Cicho szlocha. Żałuje tego wszystkiego, co zrobiła
- Kocham cię, Harry. - powiedziała po chwili ciszy
- Kocham cię, mamo. - mocniej przytuliłem ją do siebie. W pewnej chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Zdziwiony puściłem jej ciało - Poczekaj chwilę, zobaczę kto to. - wstałem z kanapy i skierowałem się do drzwi, by je otworzyć. Nikogo nie ma. Rozglądam się. Ktoś zrobił sobie żart? Popatrzyłem na wycieraczkę. Leży na niej jakaś biała koperta. Przychyliłem się po nią, aby chwycić do rąk. Zdezorientowany zamknąłem drzwi. Otworzyłem kopertę. W środku jest jakaś płyta z napisem ''Miłego oglądania''
- Co to? - spytała
- Nie wiem. - włączyłem telewizor, płytę włożyłem do DVD. Pilotem nacisnąłem przycisk Play
- Powiedz 'cześć' do Harry'ego,
słońce. - na ekranie jest widoczna związana i przerażona dziewczyna.
Usta, ręce i nogi są związane. Czyjaś ręka przybliża ogień do spodni
dziewczyny. Ogień pali je, pozostawiając dziury. Brunetka jęczy z bólu.
Zaciska mocno powieki. Zapalniczką jeździ po jej spodniach
- Przestań! - krzyczy przez materiał. Złośliwy śmiech wydostaje się z czyichś ust. Ktoś cieszy się z bólu biednej dziewczyny
- Boli? - pyta niedowierzająco. Nagle zgasza znienawidzony przez nią przedmiot. Odrzuca zapalniczkę na ziemie. Palcami dotyka poparzoną skórę. Dziewczyna płacze, krzyczy i jęczy jednocześnie. Zagryza materiał, który przysłania jej usta. Próbuje poruszać nogami, by odepchnąć jakoś kogoś od siebie
- Przestań! - ponownie krzyczy przez materiał
- Powiedz Harry'emu jak bardzo cię skrzywdził. Jak bardzo przez niego cierpisz. Powiedz, że to wszystko, to jego wina. - żąda. Nie odzywa się. Jest zbyt zajęta bólem, który jej sprawia - Gadaj! - ściska w złości skórę
- Błagam, przestań. - wyje niezrozumiale i rozpaczliwie. Puszcza. Śmieje się. Cieszy go to. Dziewczyna wypuściła całe powietrze z płuc, mając nadzieję, że to koniec tych tortur
- Myślisz, że to koniec? Dopiero zaczynamy nasz film. - powiedział głosem przesyconym jadem
- Proszę, przestań. - wyjąkała
- Nie czujesz się już na siłach? A może chcesz coś powiedzieć do Harry'ego? - popatrzyła prosto w kamerę. Mimo łez zasłaniających jej pole widzenia, widzi ją
- Harry, proszę, uratuj mnie. - powiedziała błagalnym głosem. Bezsilnie spuściła wzrok.
- Przestań! - krzyczy przez materiał. Złośliwy śmiech wydostaje się z czyichś ust. Ktoś cieszy się z bólu biednej dziewczyny
- Boli? - pyta niedowierzająco. Nagle zgasza znienawidzony przez nią przedmiot. Odrzuca zapalniczkę na ziemie. Palcami dotyka poparzoną skórę. Dziewczyna płacze, krzyczy i jęczy jednocześnie. Zagryza materiał, który przysłania jej usta. Próbuje poruszać nogami, by odepchnąć jakoś kogoś od siebie
- Przestań! - ponownie krzyczy przez materiał
- Powiedz Harry'emu jak bardzo cię skrzywdził. Jak bardzo przez niego cierpisz. Powiedz, że to wszystko, to jego wina. - żąda. Nie odzywa się. Jest zbyt zajęta bólem, który jej sprawia - Gadaj! - ściska w złości skórę
- Błagam, przestań. - wyje niezrozumiale i rozpaczliwie. Puszcza. Śmieje się. Cieszy go to. Dziewczyna wypuściła całe powietrze z płuc, mając nadzieję, że to koniec tych tortur
- Myślisz, że to koniec? Dopiero zaczynamy nasz film. - powiedział głosem przesyconym jadem
- Proszę, przestań. - wyjąkała
- Nie czujesz się już na siłach? A może chcesz coś powiedzieć do Harry'ego? - popatrzyła prosto w kamerę. Mimo łez zasłaniających jej pole widzenia, widzi ją
- Harry, proszę, uratuj mnie. - powiedziała błagalnym głosem. Bezsilnie spuściła wzrok.
- Harry! To przecież Rosalie! - wykrzyczała przestraszona
- Ten sukinsyn ją porwał ...
______________________________________
______________________________________
Teraz już wiecie, po co była zapalniczka w zwiastunie. Spodziewaliście się tego, czy mieliście inne pomysły?
Tak na marginesie, uważacie, że James jest głupi? Pod poprzednim postem był taki komentarz.
Chcecie, komentujcie. Nie chcecie, nie komentujcie. Mi już wszystko jedno.
Cudowny!!!!! Dodaj szybko nexta!!! <333 Kocham to ;* Biedna Rosalie ;c
OdpowiedzUsuńboski nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńMoże nie to, że głupi, ale chory. Poza tym jest genialny. Ma cel zemszczenia się na Harrym i trzeba przyznać, że jego plan jest świetny. Jest zdecydowany żeby zniszczyć mu życie i robi to. Ta postać jest tutaj żeby była jakaś akcja, więc bez bólu dupy proszę.
OdpowiedzUsuńI na koniec chciałabym dodać, że rozdział jest świetny.
Szczerze ? Tego się nie spodziewałam! Trzeba przyznać, że James to dupek i wie, jak najbardziej zranić Harry'ego. Mam nadzieję, że Harry uratuje Rosalie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta :) x
P.s Rozdział cudowny.
Mam nadzieję, że Harry uratuje Rosalie ♥
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;*
Hej.Ten rozdział jest genialny,bardzo dużo się w nim dzieje.Dzisiaj krótko bo wyjeżdzam.Dopiero skomentuje za tydzien.Papa ; *
OdpowiedzUsuńAnia ; )
Hey ;) ale sie dzieje. Takiego obrotu wydarzen sie nie spodziewalam. Rozdzial po prostu cudowny ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :))
OdpowiedzUsuńOby Harry uratował Rosalie ♥
rozdział asdfghjkl <3
OdpowiedzUsuńdodaj szybko nexta kochana ♥
kochana, cudowny rozdział ! ♥
OdpowiedzUsuńdodawaj szybko nexta, podoba mi się Twoja twórczość <3 x
Świetny <3
OdpowiedzUsuń