Zakryłam usta dłońmi, by nie zacząć
krzyczeć. Łzy płyną po moich policzkach. Bezsilnie opadłam na podłogę.
Całe ciało drży, serce z każdą sekundą przyspiesza swoje tempo
- Jak to w śpiączce? Co się stało? - wyszeptałam na miarę moich sił
- Dokładnie nie wiem, dlaczego sięgnął
po narkotyki i skąd je wziął. Kiedy w nocy przyszedłem, on leżał już na
podłodze prawie martwy. Jak najszybciej zadzwoniłem po karetkę. Właśnie
wróciłem ze szpitala. Powiedzieli, że zrobili to, żeby go uratować. -
uklęknął przede mną i przytulił moje drżące ciało - Rosalie, on nadal
cię kocha. Jestem pewien, że zrobił to, bo nie wytrzymał z tęsknoty i
chciał się zabić.
- Nie, to wszystko moja wina. -
wyszeptałam - Niedawno poznałam nowego chłopaka. Akurat Harry przyszedł
do mnie do pracy, chwilę później on też przyszedł. Myślał, że coś nas
łączy. Wkurzył się. Kiedy wybiegł, ja ruszyłam za nim, a gdy wróciłam
Harry'ego już nie było.
- I dlatego próbował się zabić?
Rosalie, on nie chce żyć bez ciebie. Był pewnie zazdrosny, nie wytrzymał
i dlatego sięgnął po tę truciznę.
- To wszystko moja wina. - wyszlochałam
- Nie prawda. To on wszystko spieprzył
zrywając z tobą. Myślał, że nie znajdziesz nikogo oprócz niego. Nie
wytrzymał z zazdrości i tyle.
- Zabierz mnie do niego. - poprosiłam -
Chcę go zobaczyć. - pomógł mi wstać z podłogi. Emocje we mnie buzują,
więc ledwo idę. Dławię się niemal łzami. Wiem, że to wszystko moja wina.
Tylko i wyłącznie moja wina. To przeze mnie sięgnął po narkotyki. Był
zazdrosny o Ashton'a. Gdybym tylko za nim nie pobiegła, gdybym tylko
została z Harry'm. Boże! Teraz przeze mnie on tam leży, w szpitalu. Nie
ma go przy mnie. Nie może mnie chronić tak, jak to obiecał. Muszę sobie
radzić sama. Nie może nawet być przy myślami, bo jest pogrążony w
głębokim śnie. Nie wyczuje, gdy go dotknę lub delikatnie pocałuję. Nie
wyczuje mojego zapachu, kiedy zbliżę się do niego. Nie uśmiechnie się,
jak tylko pojawię się w jego otoczeniu. Nie spojrzy w moje oczy, by
zobaczyć w nich szczęście lub chociażby łzy. Nie poruszy się, nie
drgnie, nie zobaczy mnie. Nie będzie mnie chronił, kochał, całował. W
ogóle go nie będzie przy mnie. Byłam zbyt głupia, żeby zrozumieć jego
uczucia do mnie. Mówił, że to ona go pocałowała, nawet sama to
widziałam. Nie chciałam mu wierzyć, nie akceptowałam prawdy. Teraz być
może straciłam go na zawsze. Być może nie odzyskam go przez długi czas.
Weszliśmy do szpitala. Theo zaprowadził
mnie tam, gdzie leży Harry. Na korytarzu są już Victoria i Damian.
Obydwoje siedzą na krzesłach. On przytula ją, ona płacze. Theo cały czas
podtrzymuje moje drobne ciało, abym nie upadła. Pomógł mi usiąść
bezpiecznie na krześle
- Dlaczego to zrobił? - usłyszałam głos Victorii
- Nie mów nic. - wyszeptał do mnie Theo - Nikt nie wie, co pociągnęło go do tego. - powiedział w kierunku Damiana i Victorii
- Na pewno coś go do tego kierowało. -
odezwał się Damian. Zacisnęłam mocno powieki oraz usta, wtuliłam się w
ciepłe ciało Theo. Teraz tylko on może mi pomóc. Harry leży w śpiączce i
wiem, że to moja wina. Sama do tego doprowadziłam
- Rosalie, nic o tym nie wiesz? -
usłyszałam rozpaczliwy głos Victorii. Muszę to komuś powiedzieć,
zwłaszcza im. Wstałam z krzesła i podeszłam do nich
- To wszystko moja wina. - załkałam, otarłam łzy z policzków ręką i westchnęłam przeciągle
- Rosalie, przecież wiesz, że to nie twoja wina. - odezwał się Theo
- To moja wina, nie broń mnie. -
popatrzyłam na Victorię, która oczekuje wyjaśnień - Harry niedawno
zerwał ze mną. Próbowałam jakoś o tym nie myśleć i znalazłam pracę. Tam
poznałam Ashton'a. Zakolegowaliśmy się. Pewnego wieczora Harry przyszedł
do mnie, by sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. Nakrzyczałam na
niego, że nic nie jest w porządku. Później przyszedł Ashton. Harry
myślał, że coś nas łączy. Zaczął się kłócić z nim, potem wyszedł ze
sklepu. Pobiegłam za nim, a kiedy wróciłam Harry'ego już nie było.
Dzisiaj przyszłam do jego domu. Nie zastałam go tam. Theo powiedział, że
wściekł się i z zazdrości sięgnął po narkotyki. Powiedział też, że on
nadal mnie kocha. Zerwał ze mną, bo nie chciał mnie narażać na
niebezpieczeństwo. Dopiero dzisiaj to zrozumiałam. To przeze mnie
sięgnął po tę truciznę. - otarłam kolejne łzy z policzków. Victoria
podeszła do mnie i przytuliła. Wtuliłam się w jej ciało, teraz
najbardziej potrzebuję czyjejś bliskości
- To nie twoja wina. Zerwał z tobą, ale
nie akceptował tego, że możesz znaleźć sobie kogoś innego. Nie pomyślał
o tym. - wyszeptała
- To moja wina, doprowadziłam go do
zazdrości, która być może go zabiła. - nic nie przekona mnie do tego, że
to nie moja wina. Nagle z sali wyszedł lekarz, oderwałam się odruchowo
od Victorii
- Co z nim? - spytałam łamiącym się głosem. Wyraz jego twarzy mówi sam za siebie, nie jest dobrze
- Pan Styles może umrzeć, a jeśli nie
umrze, to może być w śpiączce nawet przez kilka lat. - zacisnął usta.
Mój świat całkowicie się zawalił. Mogę go w każdej chwili stracić. Nie
wyobrażam sobie życia bez niego, nie teraz, nie mogę go stracić
- Mogę do niego wejść? - skinął niepewnie głową
- Dobrze, ale tylko na chwilę. - szybko
podeszłam do drzwi. Lekko nacisnęłam na klamkę, by cicho otworzyć je.
Weszłam do sali. Zauważyłam go leżącego na łóżku szpitalnym przy oknie.
Kolejna dawka łez wypłynęła z moich oczu. Podeszłam powoli do niego i
usiadłam na krześle obok. Złapałam za jego zimną rękę oraz pocałowałam
- Przepraszam. - wyszeptałam cicho. Nie
rusza się, ani drgnie. Ma zamknięte oczy. Leży w jednej pozycji. Włosy
lekko opadają na czoło. Odgarnęłam je delikatnie i pocałowałam go w
czoło. Serce mi się łamie, gdy widzę go takiego. Bezsilny, bez życia.
Leży tylko w jednej pozycji. Kąciki jego ust nawet nie drgną, gdy
pojawię się. Tak bardzo chciałabym teraz móc go za wszystko przeprosić.
Chciałabym, żeby otworzył oczy, by popatrzył na mnie. Chciałabym, żeby
odezwał się do mnie swoim zachrypłym głosem. Tak bardzo brakuje mi jego
ciepłych słów, bez kłótni, bez odrzucenia, bez niemiłego zachowania. Tak
dawno nie przytuliłam go szczerze, nie pocałowałam bez bicia. Nawet
niektóre wspomnienia odchodzą w zapomnienie. Zapominam o dawnych
czasach, gdy cieszyliśmy się sobą. Wydaje się tak dawno, a jednak tak
blisko dzisiejszej daty. Wydaje się, jakby to było wczoraj. Wszystko
zepsułam. Gdybym nie była taka uparta i w spokoju wysłuchała go i
zrozumiała. Miałabym go teraz przy sobie, a złe wspomnienia o James'ie
znikałyby. Nie porwałby mnie, nie trafiłabym do tamtego klubu. Harry nie
zostałby pobity. Wszystko przeze mnie, to moja wina.
Nagle zza drzwi usłyszałam znajomy,
piskliwy kobiecy głos. Odruchy wymiotne wracają na myśl o tej
dziewczynie. Mocno zaciskam pięści. Adrenalina rozlewa się po ciele.
Zaciskam mocno szczękę. Wściekła wstaję ze swojego miejsca. Nie
dopuszczę jej do niego. Nie tym razem. Moja siła wzrasta, nie boję się
jej. Wyszłam na korytarz. Theo siedzi na jednym z krzeseł. Victoria i
Damian stoją przy niej, ona uśmiecha się sztucznie. W pewnej chwili jej
uwaga zostaje zwrócona na mnie
- Rosalie? Tak dawno cię nie widziałam.
- wysyczała w moją stronę. Jej ciało, podobnie jak moje, napięło się.
Zabijamy się wzrokiem
- Czego tu szukasz? - splotłam ręce na piersi gotowa do jakiejkolwiek konfrontacji
- Przyjechałam do Harry'ego, by sprawdzić, co się dzieje. A ty? - podeszła do mnie bliżej
- Nie powinno cię tu być. - zaśmiała się z mojej wypowiedzi, jednak ja zachowuję kamienną twarz
- I ty mówisz to do mnie? To przecież
ty zostawiłaś go, kiedy doszło między nami do czegoś. Nie widzisz tego?
Jesteś tylko problemem dla niego.
- Wydaje mi się, że to ty jesteś tutaj
jedynym problemem. Pamiętasz, jak Harry zareagował na to, że go
pocałowałaś? - zacisnęła jeszcze mocniej szczękę
- Popatrz na twoje zachowanie. Zrobiłaś z niego laleczkę, która tylko tobie usługuje. Zmieniłaś go.
- Obdarzyłam go uczuciem, a ty go
zraniłaś. Ty nim manipulowałaś, pociągałaś za sznurki. Był w tobie
zakochany, a ty to spieprzyłaś. - zaśmiała się kolejny raz. Albo
traktuje tę sprawę poważnie, albo nie ma tu czego szukać
- Ja to spieprzyłam, skarbie? Nie
wydaje mi się. To ty tutaj jesteś winna. Pamiętasz Ashton'a? -
przechyliła głowę lekko w prawą stronę - Oh, nie? To ja ci może
przypomnę. To przez niego Harry był zazdrosny i pewnie dlatego zrobił
sobie coś. To ty tutaj jesteś największym problemem. - zbliżyła się do
mojego ucha - Zdradzę ci tajemnicę. To ja wysłałam do ciebie Ashton'a. -
wyszeptała prosto do mojego ucha. Odsunęła się ode mnie ma kilka
kroków. To wszystko jej wina. Wściekłość całkowicie zawładnęła moim
umysłem i ciałem. Zapachnęłam się i spoliczkowałam ją. Złapała się za
policzek, który pewnie teraz robi się czerwony od uderzenia
- Ty szmato. To przez ciebie Harry leży
teraz w śpiączce! - zamachnęłam się, by uderzyć ją drugi raz, jednak
zostałam odciągnięta przez Theo - Puść mnie! - krzyknęłam
- Hayley, wynoś się stąd. - obok nas od razu pojawiła się Victoria, a za nią Damian
- Harry potrzebuje mnie, a nie was! -
cofnęła się na pięcie, po czym szybkim krokiem skierowała się do
wyjścia. Nagle uścisk Theo rozluźnił się wokół mojego ciała
- To było dobre. - skomentował krótko
- Nie chcę jej widzieć na oczy. Zepsuła wszystko. - powiedziałam nieco mniej ostrzejszym głosem
- Wreszcie ktoś odważył się jej to
wszystko powiedzieć. - w pewnej chwili z sali Harry'ego zaczęły
wydobywać się głośne piski maszyn. W ekspresowym tempie zaczęli się
zbierać lekarze, którzy bez słowa wbiegli do jego sali. Dzieje się coś
złego.
____________________________________
____________________________________
Eh, ta kobieta. Wszystko zrobi, by osiągnąć swój cel ;D A Rosalie w końcu pier***** jej za wszystkie nieprzyjemności z jej strony ^^
Piszcie swoje oponie, jeśli chcecie ;)
12.
Nie możesz go tak długo trzymać :( niehcsie obudzi ;) i nawet nie proboj by cos się stało z jego pamięcią !!
OdpowiedzUsuńHarry nie może umrzeć ja się nie zgadzam. Proszę, niech się obudzi.Dobrze że jej przywaliła, ktoś musiał
OdpowiedzUsuńHej.Ale się uśmiałam.kiedy ona przywaliła jej.To w tym rozdziale było najlepsze.Szkoda że rozdział był tak krótki.Mam nadzieje,że mu się.niedługo polepszy
OdpowiedzUsuńAnia ; )
O jejku, niech on się wreszcie obudzi ! ;'(
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę płakać kiedy to czytałam, gratulację, że udało Ci się wywołać we mnie takie emocje..
Dodaj szybko nexta, świetnie piszesz :)
Świetny, nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńNiech Harry się obudzi ! ♥
Cudowny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńBłagam, niech Harry się obudzi !
Podobało mi się, jak Rosalie przywaliła Hayley, to było mega ! ♥
Dodaj szybko następny, już nie mogę się doczekać ! ;* x
Fajny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ! ♥
OdpowiedzUsuńAkcja z pobiciem najlepsza!^^ Harry pobuuuudka !;d / Pat.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze w końcu ! ♥
OdpowiedzUsuń