16.05.2014

Rozdział 45. ''Zagubiona.''

Zapłakana, zdyszana i zmęczona wbiegłam do domu. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym bezsilnie opadłam na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach. Przez cały czas mnie okłamywał. Wcale mnie nie kochał. Chciał tylko dobrać mi się do majtek. James miał w 100% rację. Harry jest dupkiem. Wykorzystuje tylko dziewczyny. Byłam taka głupia, że mu zaufałam. Trzeba było unikać go, a nie zacząć spotykać się z nim. Jak głupia nastolatka zakochałam się w dupku, który nie ma żadnych uczuć. W kimś, kto całkowicie różni się ode mnie. Jesteśmy przecież tacy różni, jednak zakochałam się w nim. Bez wzajemności. Jego uczucia były kłamstwem, wszystko było kłamstwem. Teraz płacę za to wysoką cenę. Zranił mnie. Ponownie mnie zranił. Tym razem posunął się za daleko. Złamał moje delikatne serce, ale i umysł. Pochłonie całkowicie moje myśli. Nie będę w stanie o niczym innym myśleć. Nie będę mogła normalnie pracować. Czuję się taka pusta bez niego. Kochałam go. Był pierwszą osobą, której zaufałam. Nikogo nie obdarzyłam takim zaufaniem. Okropne uczucie. Co teraz będzie? Jak ja sobie bez niego poradzę? Bez niego czuję się zagubiona, niechciana, niekochana. Zostawił mnie po tym wszystkim, co zrobił. Przez niego mam złe wspomnienia, o których tak łatwo nie zapomnę. Teraz dopiero zrozumiałam, że wszyscy mieli rację. Nie da się pozbyć starych nawyków. Na pewno wróci do swojego poprzedniego życia. Będzie ranił, tak jak to robił. Miłość przerodziła się w nienawiść. Moje ciało drży, ciężko oddycham, serce wali tak mocno, że rozrywa mi klatkę piersiową. Jak ja sobie bez niego poradzę? Bez jego miłości, dotyku, głosu?
 
Harry's P. O. V.
 
Tak będzie dla nas najlepiej. Zraniłem ją za dużo razy. Nie chcę popełniać kolejnych błędów, tym samym raniąc ją. Przeze mnie cierpi. To wszystko moja wina. Ułoży sobie życie, ale beze mnie. Pewnie teraz płacze, jednak nic już nie mogę zrobić. Zostawię ją w spokoju. Dam jej żyć. Nic nie może teraz zagrozić jej życiu. James trafił tam, gdzie powinien. Nic jej nie grozi, więc odsunę się w cień. Dlaczego to zrobiłem? Przecież skoro nic jej nie grozi moglibyśmy być szczęśliwi. Odpowiedź jest prosta. Moje życie na pewno nie raz przyniesie jej kłopoty. Jestem pewien, że gdybyśmy pozostali razem, to i tak ktoś by nam przeszkodził. Świat nie chce naszej miłości. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zaszkodzi naszej miłości. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno nie wybrałbym się na tamten cholerny spacer. Żałuję tego, jednak to spotkanie ma swoje plusy. Pokazała mi na nowo czym jest miłość, to dzięki niej nauczyłem się kochać, stałem się inny. Częściowo powrócił ten 'dobry chłopak z osiedla'. Chociaż tamtego wieczora, kiedy ponownie pobiłem James'a zrozumiałem, że wcale się nie zmieniłem. Ogromna siła już na zawsze pozostanie w moich żyłach. Kto wie, czy gdybym się wściekł, to nie zrobiłbym krzywdy Rosalie? Najprawdopodobniej ona stałaby się moją pierwszą ofiarą. Zmęczony życiem wszedłem do domu. Rzuciłem kluczyki i portfel na szafkę, buty odrzuciłem gdzieś w kąt. Theo pewnie jest tutaj, słyszę włączony telewizor
- Cześć. - mój głos przypomina skomlenie żałosnego psa. Nie mam już na nic siły. Najchętniej poszedłbym się położyć. Usiadłem obok niego na kanapie, splotłem palce ze sobą
- Stało ci się coś? - popatrzyłem na niego, zmarszczył brwi - Nie brzmisz, jak ty. - jak dziewczyna wyżalę się przyjacielowi. Może on mi pomoże, zawsze pomagał
- Zerwałem z Rosalie. - wzrok spuściłem na splecione palce - Powiedziałem jej, że nie kocham jej i jest dla mnie bezużyteczna. Powiedziałem też, że znudziło mi się ciągłe pilnowanie jej. - twarz schowałem w dłoniach, jestem kompletnym idiotą
- Dlaczego to zrobiłeś? Przecież ją kochasz. - westchnąłem głośno
- Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała. Moje życie ściąga na nią za dużo kłopotów. Za dużo wycierpiała przeze mnie. Tak będzie lepiej dla nas obojga.
- Przecież ją kochasz. Podobno chciałeś chronić. Chcesz się tak łatwo poddać? James trafił znowu do więzienia. Nic nie zagraża jej życiu. Hayley dała sobie z tobą spokój, więc czemu to zrobiłeś?
- Skąd mam mieć pewność, że znowu stamtąd nie ucieknie? Hayley może znowu wrócić. Nic nie jest pewne. Nie mam pewności, że znowu coś może się stać. Rosalie na pewno da sobie radę.
- Zerwałeś z nią w takim momencie? Ona cię potrzebuje. Oprócz ciebie nie ma nikogo.
- A Pearl?
- To przyjaciółka, a przyjaźń nie zastąpi miłości. Jesteś dla niej wszystkim, co ma. Zrób coś z tym, zanim cię znienawidzi. Chociaż pewnie już cię nienawidzi. Uciekaj od miłości, a na pewno ci to pomoże. I co teraz zrobisz? Wrócisz do pieprzenia pustych lasek? Picia alkoholu do nieprzytomności? Zrobiłeś najgorszą rzecz, jaką mogłeś zrobić.
- Czasu nie cofnę, tak będzie dla wszystkich najlepiej.
- Chyba tylko dla ciebie. - prychnął. Nie mam ochoty już się z nim kłócić. Wstałem ze swojego miejsca, po czym udałem się do pokoju.
 
*
 
Po jego zerwaniu jestem zrozpaczona, odrętwiała, bez życia, kompletnie zamyślona. Chcę normalnie żyć, ale muszę bez z niego. Zbytnio się nie odzywam, bo nie mam po co. Nie chcę z nikim rozmawiać, bo po co? Wcale się nie uśmiecham, bo po co? Nie płaczę, bo po co? Nie jem, bo po co? Po co robić cokolwiek, skoro nie ma go przy mnie. Był jedyną rzeczą, która codziennie stawiała mnie na nogach. Bez niego nic dla mnie się nie liczy
- Rosalie? W porządku? - pan Braun kolejny raz zwraca mi uwagę. Aktualnie muszę poukładać nowo kupione książki. Nie radzę sobie. Wszystko wymyka mi się z rąk
- Tak, w porządku. - odparłam beznamiętnie. Stawiam kolejne książki na półkach. Staram się, żeby jakoś to wyglądało. Zostało mi ostatnie pudełko. Później mam wypakować słodycze, a następnie płyty. Wszystko na swoim miejscu. Puste pudło zgniotłam i włożyłam do magazynu, a wzięłam pełne słodyczy. Pudełko jest tak duże, że przez nie mogę się przewrócić. Usłyszałam dzwonek, który informuje o tym, że do środka wszedł jakiś klient. Za bardzo nie obchodzi mnie kto tu wchodzi i wychodzi, więc nie poświęciłam tej osobie nawet przelotnego spojrzenia. Przez moją nieuwagę wpadłam na kogoś i cała zawartość pudełka wysypała się na podłogę
- Przepraszam, nie zauważyłam cię. - zdenerwowana od razu rzuciłam się, by pozbierać wszystkie słodycze, może pan Braun nie zauważy
- Nie ma sprawy, pomogę ci. - popatrzyłam przed siebie. Przede mną klęczy jakiś chłopak i pomaga mi zbierać słodycze. Jego jasno brązowe włosy są postawione do góry, niebieskie oczy skanują moją twarz, jest przystojny, jednak nie tak bardzo, jak Harry
- Hej. - odezwał się. Ocknęłam się, pewnie gapiłam się na niego, jak idiotka
- Przepraszam, ale dzisiaj wszystko wymyka mi się z rąk. - spuściłam wzrok, by zbierać słodycze
- Nie szkodzi, to ja na ciebie wpadłem. - zrobił pauzę - Jestem Ashton, a ty?
- Rosalie. - odpowiedziałam nieśmiało. Gdy wszystko zostało zebrane i wrzucone do pudełka, wzięłam je do rąk, po czym skierowałam się do działu ze słodyczami. Jednak zanim ominęłam go, zatrzymał mnie lekkim pociągnięciem za łokieć
- Poczekaj, może masz czas po pracy? Wybralibyśmy się na kawę? - odkręciłam się w jego stronę. Nie chcę spotykać się z nikim innym, chcę tylko jego. Chociaż zostawił mnie, a do końca życia nie chcę być sama
- Brzmi fajnie. - uśmiechnęłam się lekko
- O której kończysz? - uśmiechnął się przyjaźnie, chyba sprawiłam mu przyjemność
- O 19:00. - jego uśmiech powiększył się, gdy wypowiedziałam te słowa
- Dobrze, to może spotkajmy się w parku, tutaj obok? - skinęłam głową - To do zobaczenia. - uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Lepiej szybko wrócę do pracy, bo pan Braun się wścieknie. Uklękłam przed dużą półką i zaczęłam układać słodycze. Zgodziłam się, ponieważ i tak nie mam nic do roboty, a przyda mi się coś, co pomoże zapomnieć o Harry'm. Nie wróci do mnie. Powiedział, że mnie nie kocha, jestem dla niego bezużyteczna. Niby dlaczego miałby wracać? Pewnie jedynym do czego chce wrócić, to jego dawne życie. Nie zatrzymam go przy sobie. Nie mam nawet jak. Nie wiem gdzie jest. Może przeprowadził się. Na pewno teraz siedzi ze swoimi znajomymi, albo jakąś nowo poznaną dziewczyną. Dlaczego to tak boli? Sama świadomość, że ma kogoś innego przyprawia mnie o ból serca. Miałam go znienawidzić, a tym samym jeszcze bardziej tęsknię i jeszcze bardziej go kocham.
Do końca zostało 5 minut. Amber, koleżanka z pracy, dziś zamyka, więc wyjdę wcześniej. Nie chcę już tutaj siedzieć. Najchętniej poszłabym do domu. Z magazynu zabrałam swoje rzeczy, po czym skierowałam się do parku, w którym pewnie czeka na mnie Ashton. Wydaje się być miły i sympatyczny. Może uda mi się na chwilę zapomnieć o wszystkim. Wyszłam z lokalu. Zimne powietrze od razu zaatakowało moją skórę. Robi się ciemno. Lampy zostają zapalane, by oświetlić innym drogę. Na niebie pojawił się już duży, okrągły księżyc i niewielkie gwiazdy. Weszłam do parku i usiadłam na jednej z ławek obok fontanny
- Cześć. - usłyszałam męski głos należący do Ashton'a. Uśmiechnęłam się delikatnie, wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do niego
- Cześć. Idziemy do kawiarni, robi się zimno. - zaproponowałam
- Pewnie, chodź. - ruszyliśmy w stronę ciepłej kawiarni. Tam na pewno jest cieplej, niż na zewnątrz
- Fajnie, że mnie zaprosiłeś. Przynajmniej oderwę się od pracy. - muszę jakoś przerwać tę ciszę, chociaż kłamię. Umówiłam się z nim, bo chcę zapomnieć o nim
- To ja dziękuję, że się zgodziłaś. - dłońmi zaczęłam pocierać zimne przed ramiona, by choć trochę się rozgrzać. Najwyraźniej zauważył to, bo ściągnął swoją kurtkę, którą od razu zawiesił na moich ramionach
- Nie musisz, zmarzniesz. - wzruszył ramionami. Przypomniało mi się, kiedy podczas naszego wyjścia do kawiarni Harry dał mi swoją kurtkę, abym nie zmarzła. Okoliczności są takie same, jednak osoby inne. Przestań o nim myśleć. Podobno masz zapomnieć, prawda? Ashton otworzył mi drzwi, abym weszła pierwsza do środka. Zajęliśmy miejsce przy oknie. Ashton poszedł zamówić kawę. Podczas, gdy jego nie ma, zaczęłam patrzeć w okno. Ulice są opustoszałe, nie dziwię się. Pogoda jest okropna. Zimno, ciemno i ponuro. Chyba zanosi się na deszcz. Patrząc tak w okno zauważyłam znajomą mi osobę, Harry'ego. Idzie chodnikiem trzymając telefon w dłoniach. Na chwilę popatrzył przed siebie, na mnie i zatrzymał się. Jest niedaleko mnie, jednak tak bardzo daleko uczuciami. Skupiamy się tylko na sobie, jakby nic innego się nie działo. Tylko i wyłącznie my. W tym samym momencie, gdy patrzymy sobie w oczy, przyszedł Ashton. Kiedy tylko Harry go zobaczył, na jego twarzy wymalowała się złość. Zacisnął mocno telefon, odwrócił się i odszedł
- Co tak patrzysz? - zapytał zdziwiony
- Um, chyba zanosi się na deszcz. - szybko zmieniłam temat. Nie mogę mu powiedzieć, że patrzyłam się na swojego byłego chłopaka, który 'brutalnie' ze mną zerwał
- A tak w zasadzie, to dzisiaj chyba nie był twój dobry dzień w pracy. Wydawałaś się taka zamyślona i nieobecna. Stało się coś?
- Niedawno zerwałam z chłopakiem i .. wiesz. - zacisnęłam usta w cienką kreseczkę. Muszę o nim zapomnieć, tylko zapomnieć
- Pewnie teraz żałuje, że zerwał z taką ładną dziewczyną? - na moje policzki wkradła się delikatna czerwień. Na pewno tego nie żałuje ...
- Nie uważasz, że we mnie jest mało życia? - boję się, że może powtórzyć się historia sprzed kilku lat. Znowu zostanę sama bez nikogo, nikt nie będzie w stanie mi pomóc, albo chociaż być przy mnie
- Nie, wcale tak nie uważam. Jesteś bardziej urocza. - uśmiechnęłam się delikatnie
- Dziękuję, za twoje miłe słowa i za to, że mnie zaprosiłeś. Oderwę się od pracy i w ogóle. - przyznałam niechętnie. Wcale nie chcę o nim zapominać, chcę go mieć przy sobie, tak jak było kiedyś. Zaczynam żałować, że go poznałam
- Proszę bardzo. - zaśmiał się - Tak w zasadzie, to muszę powiedzieć, że masz naprawdę piękne oczy. - spuściłam wzrok, a na moje policzki wkradła się czerwień
- Dziękuję, ty też masz piękne oczy. - odpowiedziałam lekko zawstydzona. Tak dawno nie spotykałam się z innym chłopakiem, oprócz Harry'ego. Oprócz niego nikt nie mówił mi, że mam piękne oczy lub chwalił coś innego. Harry był tym jedynym, dla którego chciałam żyć. Teraz nie mam nikogo.
Ashton wydaje się być bardzo miły, jednak nikt nie zastąpi mi jego. Przestań o nim w końcu myśleć! Jak będę tak o nim maniakalnie myśleć, to dostanę szału. Mam o nim zapomnieć, a nie ciągle wspominać go. Moje zachowanie na pewno jest dziwniejsze. Raz mówię, że chcę o nim zapomnieć i go nienawidzę, a raz mówię, że nadal go kocham i chcę, by wrócił. Najlepiej byłoby mieć serce z kamienia. Przynajmniej nic bym nie czuła i nie martwiła się o nic. Dlaczego nie mogę mieć serca z kamienia?
Spędziliśmy ze sobą całą godzinę na rozmawianiu, jednak w końcu musiałam iść do domu, więc szybko pożegnałam się z nim i ruszyłam do domu. Jest jeszcze ciemniej, niż poprzednio i jeszcze zimniej. Otuliłam się kurtką od Ashton'a. Dał mi ją, żebym nie zmarzła po drodze. Jutro będę musiała mu ją jakoś oddać. Pachnie męskimi perfumami, przyjemny zapach. Aktualnie idą obok jakiegoś baru. Popatrzyłam przez szybę. W środku jest sporo mężczyzn, którzy piją alkohol. Przed ladą siedzi jakiś mężczyzna z brązowymi lokami. Zatrzymałam się na chwilę. Wziął ostatni łyk alkoholu z kieliszka, po czym chwiejnym krokiem kieruje się do wyjścia. Najgorsze jest to, że tym mężczyzną jest Harry. Nasze drogi znowu się krzyżują. Wyszedł z lokalu. Ledwo trzyma się na nogach. Widać, że jest pijany. Idzie w moim kierunku. Uniósł głowę, tym samym popatrzył na mnie. Zatrzymał się, nic nie mówi. W pewnej chwili podszedł do mnie i mocno przytulił do siebie. Czując jego obecność zaczęłam płakać. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi. Pocałował moją głowę
- Przestań płakać. - wyszeptał cicho - Poradzisz sobie beze mnie. Jesteś silna i dasz radę. - złapał moją twarz w swoje dłonie i lekko uniósł, bym patrzyła na niego. Niespodziewanie delikatnie cmoknął mnie w usta - Poradzisz. - ostatni raz wyszeptał, po czym odszedł.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
_____________________________
 
Eh, zrobił dziewczynie nadzieję. Lustro się odwróciło, żadne nikogo nie chce znać :D
 Mam nadzieję, że przez ich zerwanie nie zaprzestaniecie czytać tego bloga :) W kolejnym rozdziale poznacie kogoś nowego, kto odrobinę namiesza. Nadal macie jakieś domysły, co do motywu szpitala? :)
 
12.

11 komentarzy:

  1. Piękny <3 wydaje mi się że Rosalie się załamie albo Harry i któreś z nich będzie próbować popełnić samobójstwo :(
    / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Znakomity , brak mi słów :D ♥ *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! <3
    Nie mam pojęcia, o co może chodzić ze szpitalem..

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział<3
    Mam nadzieję, że szybko dodasz następny ;* x

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <3 Oni bd na końcu razem co nie ?? ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ;3
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super kiedy next??

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba ♥ xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! ♥ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I bardzo dobrze się stało :D
    Ja osobiście uwielbiam okres rozłąki w związku i to jak my obserwujemy jak obydwoje radzą sobie z rozstaniem. Oczywiście kibicuje im i mam nadzieję, że Rosalie będzie o niego walczyć, bo nie oszukujmy się jak dotychczas to Harry zawsze walczył o ich związek ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej.Wróciłam już.Właśnie nadrobiłam wszystkie rozdziały.Ale się zaczelo dziać.Niespodziewałam się tego.Jestem mile zaskoczona.Z tym szpitalem myśle,że do niego trafi Harry.Czekam na next.
    Ania ; )

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy