12.05.2014

Rozdział 42. "Ponownie uwięziona."

Harry's P. O. V.

To już któryś dzień z kolei, kiedy Rosalie została porwana. Nie wiem już, gdzie mam jej szukać. W domu James'a nie ma żadnych śladów. W żadnych hotelach w obrębie Londynu nikt się nie zameldował, kto mógłby ich przypominać. Nikt ich nie widział, nikt nic nie wie. Odrzucam od siebie myśl, że zabił ją. Nie wytrzymałbym z tęsknoty za nią. Kocham ją całym sercem i nie pozwolę, by ktoś ją skrzywdził. Będę szukał do ostatku sił, nie poddam się. Znajdę ją. Zabiję go przy pierwszej okazji. Sprawię, że nigdy nie wyjdzie z więzienia. Zapłaci za wszystko, co jej zrobił. Ile bym dał, żeby teraz ją przytulić, pocałować, dotknąć, usłyszeć jej głos, spojrzeć w piękne oczy. Na pewno płacze. Jest zbyt delikatna na ten świat pełen niebezpieczeństwa. Ktoś musi ją chronić i tym kimś będę ja. Już nigdy nikt jej nie skrzywdzi. Spaprałem tak wiele szans, tym razem tego nie zrobię. Podjąłem decyzję, której nie zmienię. Tak będzie dla nas najlepiej. Dla nas obydwojga. Dla niej.
- Harry! - usłyszałem głos Theo. Odwróciłem się w jego kierunku. Aktualnie stoimy przed komisariatem policji. Musieliśmy się czegoś dowiedzieć, więc przyjechaliśmy tutaj - Masz jeszcze jakiś pomysł, gdzie możemy ją znaleźć?
- Nie. Rozpłynęli się w powietrzu. - poczułem wibracje w telefonie. Mam przy sobie telefon Rosalie na wypadek, gdyby ktoś do niej dzwonił. Wyjąłem go z kieszeni. Dzwoni do niej Pearl - Cholera, dzwoni jej przyjaciółka. Mam odebrać?
- Może nam pomóc. Każdy teraz się przyda. - westchnąłem cicho. Z lekkim wahaniem nacisnąłem zieloną słuchawkę i zbliżyłem telefon do ucha
- Halo?
- Harry? Skąd masz telefon Rosalie?! - krzyknęła. Nie jest zadowolona z tego, że odebrałem. Znienawidziła mnie po tym, gdy dowiedziała się o zdradzie
- Pearl, posłuchaj mnie. Wiem, że zaraz zaczniesz mnie wyzywać, ale posłuchaj mnie uważnie. Rosalie została porwana .. - nie dokończyłem, bo przerwała mi
- Jak to została porwana?! - krzyknęła załamanym głosem, zaczęła płakać - Kto ją porwał?! - jest roztrzęsiona, nie była gotowa na tą wiadomość
- James. Musisz nam pomóc. Musimy ją znaleźć.
- Ty idioto! Najpierw ją zdradzasz z jakąś szmatą! A teraz pozwoliłeś, żeby twój wróg ją porwał?! Gdzie się podziały twoje jaja?! Jesteś mężczyzną, czy nie?! - wiedziałem, że wybuchnie, ale ma rację
- Zrobię wszystko, by ją odszukać. Tylko pomóż mi, proszę. - powiedziałem załamanym głosem
- Oczywiście, że pomogę. To moja przyjaciółka i zrobię dla niej wszystko, ale najpierw nastrzelam ci po tym ryju za wszystko, co jej zrobiłeś! - wiedziałem, że jest wybuchowa, ale nie aż tak
- Gdzie jesteście? - podałem jej dokładny adres komisariatu policyjnego, pod którym jesteśmy. Powinna być tutaj za około 30. minut. Rozłączyłem połączenie, a telefon schowałem z powrotem do kieszeni. Teraz musimy czekać na Pearl. Może ona zna jakieś niebezpieczne miejsca, do których mógł zabrać ją James. Rosalie wspominała, że lubi pakować się w ryzykowne miejsca, więc może zna jakieś. Policja pewnie dużo nie zdziała, zatem ona jest naszą ostatnią nadzieją
- Harry? - popatrzyłem w stronę Theo, ma zamyślony wyraz twarzy - Znasz jakieś opuszczone osiedla? - zmarszczyłem brwi, ma chyba jakiś plan
- Tak. Jest jedno takie, a co?
- Takie osiedla zawsze są opuszczone, nikt się tam nie kręci, nikt tam nie zagląda, bo niby po co?
- Nie miałby tam czego szukać. - splotłem ręce na piersi, zacząłem w skupieniu przypatrywać się mu
- To niby dlaczego James nie miałby tam jej ukryć, zamiast w jakimś hotelu, albo mieszkaniu?
- Bo ktoś mógłby ją tam znaleźć. Theo, jesteś genialny! - wykrzyknąłem - Na pewno tam ją ukrył! Musimy tak jak najszybciej jechać.
- Nie! - krzyknął nagle - Jest widno. Kiedy będziemy się tam kierować, może nas zauważyć i ponownie gdzieś ją schować. Po ciemku w jednym z domów pewnie będzie świeciło się przynajmniej jedno światło, tak? - skinąłem głową - Więc o zmroku ruszymy do tego osiedla.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
- Jednak James może być sprytniejszy od nas. Nie możemy narażać się na to, że coś może się nie udać. Poczekamy tu na Pearl. W ciemnościach nikt nas nie zauważy. - Theo obudził we mnie nowe nadzieje. Rosalie naprawdę może tam być. Miłość mojego życia znowu do mnie wróci.

Rosalie's P. O. V.

Obudziły mnie promienie słoneczne, które wdzierają się do pokoju przez okna. Niechętnie otworzyłam zaspane oczy i lekko przetarłam je dłońmi. Zamrugałam kilka razy zanim przyzwyczaiłam się do ostrego światła. Jestem w tym samym pokoju, co zasnęłam. Leżę na tym samym niewygodnym fotelu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na łóżku nadal śpi James. Jest całkowicie pogrążony we śnie. Jak najciszej potrafię zeszłam z fotela. Mimo bólu w nodze, muszę jakoś stąd uciec. Boso drepczę po cichu do drzwi. Nacisnęłam na klamkę, by otworzyć je. Zaskrzypiały, ale nie obudziły go. Przekręcił się tylko na bok. Zamknęłam je, aby nie zaskrzypiały ponownie. Ruszyłam wzdłuż korytarza. Zauważyłam spore, mahoniowe drzwi. To pewnie wyjście. Adrenalina zaczęła buzować w moich żyłach. Serce przyspiesza tempo, jakby chciało roztrzaskać mi żebra. Klatka piersiowa przez emocje szybko opada i unosi się. Teraz, albo nigdy. Podbiegłam do nich. Szarpnęłam za klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły. Zamknął je. Może schował gdzieś klucz. Powoli tracę czas. James może się w każdej chwili obudzić. Ukucnęłam i odchyliłam wycieraczkę. Schował klucz pod wycieraczką. Chwyciłam go do rąk, po czym otworzyłam drzwi, które mogą być dla mnie jedynym wyjściem. Zamknęłam je za sobą. Pogoda nie dopisuje. W nocy pewnie padał deszcz, gdzieniegdzie stoją kałuże wody. Świeże i zimne powietrze od razu nieprzyjemnie otuliło moje ciało. Dookoła otacza mnie las. Straszne budynki wzbudzają strach. Nie mam pojęcia, gdzie jestem, jednak muszę się stąd wydostać. Ruszyłam przed siebie. Szybkim biegiem biegnę po mokrej drodze. Ignoruję piekący ból. Ważna jest dla mnie ucieczka. Chcę wrócić do domu. Pierwszy raz od dłuższego czasu zaczerpnęłam świeżego powietrza. Dzielnica zniknęła z mojego pola widzenia, jednak nadal nie zwalniam. Wokół mnie rozciąga się las, z którego chcę się jak najszybciej wydostać. W pewnej chwili zabrakło mi powietrza w płucach. Zatrzymałam się. Wdech .. Wydech. Popatrzyłam przed siebie. Za kilka kilometrów las kończy się i widać otwartą przestrzeń. Wzięłam ostatni głębszy oddech i ponownie ruszyłam przed siebie. Odwróciłam się, by spojrzeć, czy ktoś nie siedzi mi na ogonie. James na pewno jeszcze śpi. Uwolniłam się z tamtego miejsca. Mam nadzieję, że nie złapie mnie. Brzydzi mnie sam jego widok i świadomość, że znowu może mnie dotknąć swoimi rękoma, znowu może mnie uderzyć lub zrobić jakąś inną krzywdę, niż tylko przypalenie zapalniczką. Jeśli uda mi się znaleźć jakieś miasto, spytam kogoś o drogę. Nie mam pojęcia, gdzie jestem, więc może ktoś udzieli mi pomocy. Stopy zaczynają mi marznąć. Nie mam żadnych butów. Zostały tylko rzeczy, które założyłam tamtego wieczora, gdy wyszłam po zapasowy klucz. Żałuję mojej decyzji. Gdybym poczekała do rana, to teraz pewnie nadal byłabym w domu. Byłabym bezpieczna i wolna od tego potwora. Może zrozumiałabym, jak bardzo kocham Harry'ego i wybaczyłabym mu. Spotkałabym się z nim, by porozmawiać. Bylibyśmy znowu razem szczęśliwi. Chcę mu wybaczyć, chcę byśmy byli razem. Nie obchodzi mnie to, czy Hayley nadal jest w jego życiu. Jeśli go kocham, to nie pozwolę, by ona stanęła między nami. Nie potrafię bez niego żyć. Całkowicie zawładnął moim życiem, umysłem. Wiem, że on kocha mnie tak samo, jak ja jego.
Wyszłam z lasu. Teraz przede mną jest jakieś małe miasteczko. Nie wygląda na tak ponure, jak to, w którym byłam więziona. Zauważyłam jakąś dziewczynę stojącą na przystanku autobusowym, która pali papierosa. Blondynka, około 25. lat, wyższa ode mnie. Ona może mi pomóc. Bez zastanowienia podeszłam do niej. Gdy tylko zbliżyłam się bliżej, poczułam dziwne uczucie. Mój umysł mówi mi, żebym uciekała od niej
- Um, cześć. - przywitałam się z blondynką. Odwróciła się w moją stronę. Ma obojętny wyraz twarzy, jakby nic ją wokół niej nie interesuje. Wypuściła dym papierosowy z buzi, przez co zaczęło zbierać mi się na wymioty, ponieważ nienawidzę tego zapachu
- Co? - spytała obojętnie, nie jest zbyt przyjacielska
- Co to za miasto? - zapytałam w miarę miło, by przypadkiem nie zezłościć jej. Popatrzyła na mnie od góry do dołu. Wyrzuciła papierosa na ziemię i przydeptała butem
- Skąd jesteś? - chytry uśmieszek zawitał na jej ustach - Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek cię tutaj widziała. - zaczęła kierować się w moją stronę - Nie powinnaś kręcić się po takich miejscach, jak to.
- Powiedz mi, gdzie jestem, a chętnie się stąd wydostanę.
- Możesz mi się przydać. Jesteś ładna, więc szybko mi pomożesz. - machnęła ręką. Odwróciłam się do tyłu. W naszą stronę idzie jakiś dobrze umięśniony mężczyzna - David, wiesz co robić. - skinęła do niego głową. Mężczyzna złapał mnie w pasie i przerzucił przez swoje ramię. Zaczęłam krzyczeć o pomoc, jednak nikogo tu nie ma oprócz nas
- Przestań się drzeć! - warknął mężczyzna. Dziewczyna idzie za nami. Uśmiecha się bezczelnie. Mogłam wcale do niej nie podchodzić. Znowu zostałam przez kogoś porwana. Mężczyzna wrzucił mnie do bagażnika luksusowego, czarnego samochodu. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zawiozą. Zaczęłam głośniej krzyczeć i uderzać dłońmi o dach, by mnie wypuszczono.
 
Harry's P.O.V.
 
Razem z Pearl i Theo dojechaliśmy do miejsca, do którego James mógł porwać Rosalie. Nieprzyjemna okolica. Mrok całkowicie zawładnął okolicą. Budynki nadają się tylko do wyburzenia. W dachach są liczne dziury, okna powybijane. Po płotach pozostały tylko pojedyncze deski. Gdzieniegdzie leżą jakieś śmieci lub pozostałości po sprzętach ogrodowych. Ktoś już dawno powinien zająć się tym miejscem. Zostawiliśmy samochód daleko stąd, by nie zauważył światła reflektorów. Pearl od wyjścia z samochodu trzęsie się ze strachu, albo z zimna. Martwi się o Rosalie. Dopiero dowiedziała się o jej porwaniu. Matka Rosalie pewnie niedługo zadzwoni. Sam jestem strzępkiem nerwów. Chcę mieć już ją z powrotem, chcę ją przytulić i zapewnić, że wszystko będzie już dobrze. Tak bardzo za nią tęsknię. Tak bardzo chcę zobaczyć ją, jej piękne oczy, które tak mocno kocham. Żadne słowa nie opiszą mojego aktualnego stanu. Nagle poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem głowę, obok mnie stoi Pearl
- Znajdziemy ją. - powiedziała pokrzepiającym głosem. Muszę mieć pozytywne myśli. Nie mogę cały czas tworzyć czarnych scenariuszy, bo to na pewno nie pomoże. Tęsknię za każdymi wspólnie spędzonymi chwilami, za każdym dotykiem, za każdym spojrzeniem, za każdym słowem, które wypowiedziała, tęsknię za nią całą
- Widzicie? - popatrzyłem w kierunku przyjaciela - Patrzcie. - wskazał palcem na jeden z domów. Świeci się tam światło, ktoś tam jest. Od razu poczułem coś w rodzaju ulgi. To na pewno ten dom, w którym ją więzi. Wziąłem się w garść. Ruszyliśmy w jego kierunku. Co chwila wpadam na jakieś śmieci. Cała okolica jest brudna, nie dziwię się, że została opuszczona. Podszedłem do dużych, spróchniałych drzwi. Powoli i cicho nacisnąłem na klamkę. Drzwi są otwarte. Pchnąłem je ręką, by wejść. W korytarzu panuje ciemność. Wszedłem jako pierwszy, by od razu dobrać się do tego dupka. Podłoga skrzypi, przez co możemy zostać zauważeni. Kieruję się do drzwi, z pod których wydobywa się światło. Popatrzyłem w tył, na Theo i Pearl. Brunetka wydaje się jeszcze bardziej zdenerwowana, niż przedtem. Przyjaciel ruchem głowy wskazał, żebym wszedł do pokoju. Szybkim krokiem ruszyłem. Z impetem uderzyłem w drzwi, by otworzyć je. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Przy stoliku na krześle siedzi James. Obiera jabłko. Gdy tylko mnie zauważył, uśmiechnął się szeroko
- Cześć, Harry. - odezwał się bezczelnym głosem. Nigdzie nie ma śladu po Rosalie
- Gdzie ona jest?! - warknąłem. Powoli brakuje mi cierpliwości. Złość zaczęła buzować w moim ciele, adrenalina skacze na nowy poziom
- Nie ma jej tutaj. - odparł obojętnym głosem - Jakoś od rana jej nie ma. - zmarszczyłem brwi, o czym on gada?
- Jak to nie ma od rana?! - moja klatka piersiowa szybko unosi się i opada, jeszcze trochę, a zedrę mu ten bezczelny uśmieszek z twarzy, którego tak bardzo nienawidzę
- Chyba uciekła. - wzruszył obojętnie ramionami, wstał i podszedł do okna  - Może teraz być w lesie, albo leżeć martwa i zmarznięta na drodze, albo jeszcze została zabita przez jakieś zwierze. - zaśmiał się. Nie wytrzymałem. Z ogromną siłą przycisnąłem jego ciało do ściany
- Powtórzę jeszcze raz. - zacisnąłem dłonie mocniej na jego ubraniu - Gdzie. Ona. Jest. - wysyczałem przez zaciśnięte zęby
- Nie wiem. Rano uciekła. - przez siłę, jaką wkładam w uścisk syknął z bólu - No dalej, zemścij się za jej cierpienie. - prychnął - Jestem za miękki, by ponownie zrobić mi krzywdę. - wściekłość całkowicie opanowała mój umysł. Moja mocno zaciśnięta pięść  trafiła w jego twarz, robiąc szybko czerwony ślad. Usłyszałem pisk Pearl, jednak teraz nic mnie nie powstrzyma. Wkładam coraz więcej siły w każdy cios. Pięściami rozciąłem mu łuk brwiowy i wargę. Z jego ust zaczyna spływać czerwona ciecz. Pchnąłem go na szybę, która pod wpływem silnego uderzenia jego głowy rozbiła się. Złapałem za jego włosy i zacząłem uderzać o szybę, która i tak zaraz rozpadnie się. Rzuciłem nim o podłogę. Moje nogi z impetem uderzają w jego brzuch. Skulił się z bólu. Z jego ust, głowy kapie krew, jednak nie zamierzam ustąpić. Pearl z przerażenia krzyczy. James zwija się z bólu, który mu zadaję. W pewnej chwili silne ręce Theo odciągnęły mnie od niego
- Harry, dość! - krzyknął - Chcesz go zabić?!
- Zasłużył na to! - jakoś odciągnął mnie od niego dalej. Popatrzyłem na Pearl. Jest tak przerażona, że zaczęła płakać. Jeszcze nigdy nie widziała mnie tak wściekłego i wyprowadzonego z równowagi. James wyje z bólu. Przed oczami pojawił się znany mi obraz. Obraz James'a, którego pierwszy raz pobiłem. Ciało podobnie zmasakrowane, podobne jęki bólu. Teraz zdałem sobie sprawę, jakim jestem potworem. Jestem podobny do niego. Jesteśmy tacy sami. Nie zasługuję na miłość, na jakiekolwiek współczucie. Potwory nie mogą liczyć na coś takiego. Wcale się nie zmieniłem, pozostałem taki sam
- Musimy szukać Rosalie. - usłyszałem drżący głos Pearl
- Ma rację. - Theo w końcu mnie puścił - Musimy zadzwonić na policję, żeby go zabrali.- Wyjął telefon. James chyba zemdlał, bo przestał się ruszać i jęczeć, jednak nadal oddycha - Harry, w porządku? - popatrzyłem na niego
- Zostawcie mnie samego. - po tym słowach wyszedłem z pokoju, następnie z domu. Wybiegłem na zewnątrz, by uspokoić się. Ruszyłem szybkim biegiem w stronę lasu. Wcale się nie zmieniłem. Jestem taki sam, jak James. Nawet nie wiem czy nie gorszy od niego. Nie zasługuję na nic, nie zasługuję na jakąkolwiek pomoc. Pozostanę już takim potworem bez uczuć. Nigdy się nie zmienię. Nie mogę liczyć na to, że Rosalie znów mnie pokocha, bo tak się nie stanie. Zawsze coś spieprzę, a ona będzie cierpiała. Bezsilnie upadłem na ziemię i schowałem twarz w dłoniach.
 
Rosalie's P.O.V.
 
Wepchnęli mnie do jakiegoś klubu, w którym jest pełno ludzi. W rogach ścian są ustawione kanapy, na których siedzą mężczyźni ubrani w garnitury. Obok nich kręcą się dziewczyny ubrane w skąpe stroje. Na samym środku sali stoi rura, na której tańczy jakaś kobieta w bieliźnie. Niedaleko znajduje się bar z alkoholem. Rzeczywistość uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą. Trafiłam do burdelu ...
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
_________________________________
 
Cholera! Powinnam mieć jeszcze jeden rozdział, ale nie ma go. Nie wiem, czy sam się usunął, czy sama usunęłam. Z góry bardzo przepraszam. 
Rozdział podoba się? Piszcie swoje opinie, jeśli chcecie. Rosalie w końcu uciekła, jednak ponownie ktoś jej przeszkodził. 
Jejku! 12. tysięcy wyświetleń! :D Dziękuję ♥

12.

12 komentarzy:

  1. Kocham twój ff boskiiiiii *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Mam nadzieję, że Rosalie wydostanie się z tego burdelu. Z niecierpliwością czekam na następny :) ♥ x

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Takiego obrotu spraw sie nie spodziewałam ;dd rozdział mega !<3 / Pat.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Matko !? Dawaj szybko nexta ;D Harry taki biedny ;c Niech on ją znajdzie i niech znowu bd razem <3 KOCHAM TO FF!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, dodaj szybko następny <3
    Kocham to, a Ty masz talent ! x

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja ? Ale jak ? Biedna. Mam nadzieje ze harry ja uratuje ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny <3
    Z niecierpliwością czekam na nexta ;* x

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy