15.04.2014

Rozdział 19. "Stracone zaufanie."

Stoję po środku jakiegoś pustego pokoju i ślepo patrzę w podłogę. Jestem w tym pomieszczeniu sama. Nie ma tu żadnego przedmiotu. Ściany pomalowane na biało, jasno brązowe panele. Nie wiem gdzie jestem. Pusta. Czuję tylko pustkę w sercu. Powoli zaczynało mi brakować powietrza w płucach, prawie się duszę. Ani jednego okna, by wpuścić choć trochę powietrza. Chcę stąd wyjść. Nagle ktoś otworzył drzwi i wszedł do środka. Te drzwi pojawiły się znikąd. Wcześniej ich tu nie było. Po odwróceniu się ujrzałam Harry'ego.Uśmiechnęłam się na sam jego widok. Podszedł do mnie i przytulił moje kruche ciało. Czuję się przy nim bezpieczna, jakby całe zło odpłynęło, a zostało tylko uczucie
- Jesteś taka głupia, zaufałaś mi. - odezwał się beznamiętnie. Odsunęłam się od niego. Stał przede mną kompletnie inny człowiek. To nie Harry, to nie ten sam chłopak. Na jego twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Zamachnął się i spoliczkował mnie. Upadłam na ziemię. Stoi przede mną i bez żadnych uczuć kopie mój brzuch, jakby wyżywał się na piłce lub zabawce. Jakimś cudem nie czuję bólu, tylko wstyd, że zaufałam mu. Uderzył mnie prosto w twarz. Z moich ust zaczęła lecieć gorzka krew. Podniósł mnie z ziemi i rzucił o ścianę. Gdzie się podział ten Harry, którego znam? Żałośnie załkałam, żeby w końcu przestał. Jego silne ręce biją moje ciało. Nagle podłoga zaczęła się rozpadać. Spadam w dół i z hukiem upadam na twardą ziemię.
- Aaaaa! - krzyknęłam. Jestem cała mokra, po moich ciele spływa pot. Serce roztrzaskuje kości w klatce piersiowej. Oddech rozrywa gardło. Dookoła jest ciemno, jestem w jakimś pokoju. Leżę na łóżku przykryta kołdrą. Nagle ktoś wbiega przerażony do pokoju. Światło oślepia moją twarz. Ktoś podbiegł do łóżka. Moje ciało całe się trzęsie. Jestem w rozsypce. Ktoś przytula moje przerażone, spocone ciało
- To był tylko sen. - zachrypnięty głos dostaje się do moich uszu, to Harry. Jak oparzona wrzątkiem oddalam się od niego
- Zostaw mnie! - warknęłam. Schowałam twarz w dłoniach, cała moja twarz jest mokra od łez
- Rosalie, przepraszam. - zwykłe słowa puszczone na wiatr - Wpadłem w szał. Dotknął cię bez twojej zgody. Niemal zgwałcił. Chciałem, żeby poczuł to, co ty. Nie wiedziałem, że połamię mu coś.
- Byłeś potworem bez uczuć. Sprawiało ci to przyjemność, że cierpiał? - załkałam
- Oczywiście, że nie. Byłem wściekły, bo ktoś dotknął cię poza mną. Dotknął bez twojej zgody.
- Byłeś zazdrosny, bo mnie dotknął? To znaczy, że jeśli nawet uścisnę z kimś dłoń, to znaczy, że dobierzesz się do tej osoby?
- On próbował cię zgwałcić, Rosalie do cholery otwórz oczy! Zamierzałaś to ukryć?! - krzyknął. Dłońmi przeczesałam włosy, nie chcę na niego patrzeć - Przepraszam, nie powinienem krzyczeć. - westchnął. Próbuje się do mnie zbliżyć, ale odsuwam się, uciekam przed nim
- Nie dotykaj mnie, proszę. - zawyłam żałośnie, Harry oparł się o ścianę przy łóżku
- Dlaczego nie chciałaś mi tego powiedzieć? Nie doszłoby do tego. - powiedział delikatnie, by mnie ponownie nie wystraszyć
- Groził, że cię zabije, jeżeli komuś coś powiem. - położyłam się na łóżku i zakryłam ciało kołdrą
- Rosalie, o mnie się nie martw. Poradzę sobie ze wszystkim, tylko mów mi o wszystkim, co cię dręczy. James posunie się do wszystkiego, byleby osiągnąć sukces. - popatrzyłam w jego stronę. W jego oczach widziałam zbierające się łzy, które próbuje zakryć. Gdy pierwsza opuściła jego oko, podniosłam się na łokciach i przytuliłam się do jego ciała. Objął mnie swoim ramieniem -Co ci się śniło? - spytał
- Byłam w jakimś pokoju. Jakby znikąd pojawiły się drzwi, z których wyszedłeś ty. Najpierw mnie przytuliłeś, a później zacząłeś bić. Jeszcze później podłoga zaczęła się rozpadać, spadłam na ziemię i obudziłam się. - pociągnęłam nosem
- Nigdy nie podniósłbym na ciebie ręki.
- Wiem, ale podniósłbyś rękę na kogoś, kto by mnie skrzywdził. - Harry zsunął się na po łóżku i szczelnie objął moje ciało
- Jeśli ktoś zrobiłby ci krzywdę, to tak. - pocałował moje czoło
- A co chciałaś mi powiedzieć, zanim on przyszedł? - na łokciach oparłam swoje ciało, by lepiej spojrzeć mu w oczy
- Rozmawiałam z Pearl, powiedziała, że skoro przy tobie serce szybciej mi bije, czuje dziwne uczucie w brzuchu i mój oddech staje się płytki, to znaczy, że czuję coś do ciebie. Nigdy nikogo nie kochałam, nie miałam chłopaka i nie wiem po czym poznać, że kogoś kocham. Pearl przemówiła mi do rozsądku i powiedziała, że oszukuję samą siebie i na dodatek ciebie. - Harry podniósł i położył się na mnie, powodując chęć bliskości, nie rozumiem swojego ciała
- Pearl tak ci powiedziała? - pokiwałam twierdząco głową - Oh, to znaczy, że czujesz coś do mnie?
- Chyba .. chyba tak. - oplotłam ręce na jego szyi
- Ja też czuję coś do ciebie. - sama złączyłam nasze usta w pocałunku. Moje ręce same powędrowały do końca jego bluzki. Powoli ciągnę ją w górę. Harry rozchylił moje usta, po czym wsunął do nich swój język. Gdy jego koszulka, dzięki moim dłoniom dotarła prawie do końca, sam ją zdjął i odrzucił na podłogę. Powrócił pocałunkami do moich ust. Palcami odpina guziki mojej koszuli. Delikatne usta powędrowały do mojej szyi. Całował ją, lekko przygryzał skórę. Jęknęłam, kiedy do tchnął obojczyków. Moja koszula jest już w całości rozpięta. Językiem gładzi skórę moich piersi. Nagle przestał i odsunął się ode mnie
- Zapnij ją. - zacisnął usta w cienką kreseczkę i podniósł z podłogi swoją bluzkę
- Powiedziałeś, że chciałeś to ze mną zrobić. - tak jak polecił zaczęłam zapinać koszulę
- Nie dziś. - założył bluzkę - Pod wpływem emocji mogę stracić hamulce i zrobić ci krzywdę. Nie chcę seksu bez emocji. Szczególnie z tobą. - westchnął
- Co? Dlaczego? - zmarszczyłam brwi. Poklepał swoje uda, dając mi znak, żebym usiadła. Zrobiłam to i w skupieniu patrzę na jego twarz
- Te, z którymi uprawiałem seks nie liczyły się dla mnie. Dbałem tylko o zaspokojenie moich potrzeb. Byłem jak maszyna stworzona do seksu bez uczuć. Pomiatałem nimi. To one dawały mi przyjemność. Tobie nie chcę zrobić krzywdy. Chcę się z tobą kochać, ale chcę też, żebyś czerpała z tego przyjemność. To ma być seks z uczuciami, emocjami i przyjemnościami, które cieszą obydwie strony. Wiem jaka jesteś delikatna i nie chcę, żeby coś ci się stało. - cmoknął mnie w usta z charakterystycznym dźwiękiem
- Zaufałam ci i wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
- Tak, ale wiem, jaki mogę być niedelikatny podczas seksu, nie chcę ci tego zrobić. Jeszcze w dodatku, skoro ma to być twój pierwszy raz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mam na ciebie ochotę, ale nie mogę ci tego zrobić. Nie byłabyś z tego zadowolona. - mruknął
- Dobrze. - westchnęłam przytakując
- Musisz się wyspać. Zejdź. - powiedział delikatnie. Zeszłam z jego ud i położyłam się na łóżku. Pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju zostawiając samą. Co się właśnie stało?

Theo's P.O.V.

Zaparkowałem samochód niedaleko domu Harry'ego. Zgasiłem go, po czym skierowałem się do drzwi. Zapukałem, zanim wszedłem na chama do jego domu. Udaję się do salonu. Harry leży po ciemku na kanapie i ogląda coś w telewizji
- Siema, stary! - uścisnąłem jego dłoń
- Nie drzyj się tak. - powiedział ciszej
- Głowa cię boli? - zmarszczyłem brwi
- Nie, Rosalie śpi w sypialni. - uśmiechnąłem się, jakby ktoś przyłapał mnie przed chwilą na robieniu czegoś złego - Co?
- Nie, nic. A dlaczego ciebie tam nie ma? - spytałem
- James wczoraj prawie ją zgwałcił. - moje oczy podwoiły rozmiary - Dzisiaj byliśmy na spacerze i akurat on się tam przywlókł. Straciłem jakiekolwiek hamulce i pobiłem go na jej oczach. Kiedy uciekała, złapałem ją i z nerwów zemdlała. - teraz otworzyłem szeroko mordę - Śniło jej się, że ją pobiłem i obudziła się z krzykiem. Rozmawialiśmy trochę, powinna o tym zapomnieć. - westchnął, coś się za tym kryje
- Wydarzyło się coś jeszcze? - dopytywałem
- Zaczęliśmy się rozbierać i całować, wiedziałem do czego to zmierza i przerwałem to.
- Dlaczego? Przecież chyba tego chcesz?
- Chciałem delikatnego seksu z uczuciami, nie chcę tylko siebie zaspokoić. Nie mogę zrobić jej krzywdy.
- Kochasz ją? - uśmiechnąłem się delikatnie, usiadłem obok niego i zaplątałem ze sobą dłonie
- Kocham ją, nawet bardzo, ale mówię, że tylko mi się podoba. - westchnął
- Dobra, koniec uczuć. Głodny jestem. Masz coś dobrego, opierdoliłbym coś. - wstałem i skierowałem się do kuchni
- W lodówce powinna być pizza. - usłyszałem. Tak jak powiedział wyjąłem z lodówki kawałek i wróciłem do niego
- Taki delikatny nigdy nie byłeś. Muszę o to spytać.  Brakuje ci ostrego seksu? Prawie dwa miesiące się znacie, a ty wcale tego nie robiłeś.

Rosalie's P.O.V.

Zaschło mi w gardle. Muszę coś wypić. Zdjęłam z siebie kołdrę i na bosaka podreptałam do wyjścia. Cicho otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Ktoś jest u Harry'ego. Pewnie jego przyjaciel, Theo. Cicho i powoli stawiam każdy krok. Nie chcę im przeszkadzać, więc od razu poszłam do kuchni
- Oczywiście, że brakuje mi ostrego seksu, ale Rosalie jest do tego zbyt delikatna. - ustałam w połowie
- Może powinieneś wyżyć się, a jej o tym nie mówić. - coś we mnie pękło, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Ciągle płaczę, przez to czuję się bezużyteczna
- Myślisz? Chciałbym to zrobić, ale .. - przerwałam mu, zanim dokończył
- Byłam głupia, że ci zaufałam. James miał rację, żeby ci nie ufać. - po tych słowach szybko wybiegłam z budynku. Złapałam tylko buty, a zapomniałam o kurtce. Koniec z tym, już nigdy nie chcę być wykorzystywana, nie chcę dłużej płakać. Jestem jak lalka, którą ciągnie się za sznurki. Założyłam buty i zaczęłam biec. Jest ciemno, za ciemno. Prawie nic nie widzę. Biegnę po jakiejś drodze. Dookoła otacza mnie las. Nie wiem nawet, gdzie biegnę. Chcę być daleko od niego. Próbuję powstrzymać łzy, co udaje się marnie. Gdybym tego nie usłyszała, na pewno zrobiłby to i nic by mi o tym nie powiedział. Jestem już chyba na tyle daleko, że mogę zacząć iść. Dłońmi pocieram zmarznięte ręce. Zrobiło się strasznie. Las to nie miejsce dla mnie. Cholera, boję się. Co chwilę słyszę dźwięki łamanych gałęzi i huczenie sów. Co jeśli kryje się tutaj jakiś gwałciciel? Morderca, który tylko czeka na taką bezbronną dziewczynę. Cholera, jak zimno i strasznie! Nie zauważyłam małej kałuży i poślizgnęłam się. Białe spodnie. Nowe białe spodnie. Mam w małej kieszonce od koszuli chusteczkę, więc wyjęłam ją i zaczęłam wycierać resztki błota ze spodni. Nagle usłyszałam dźwięki zbliżającego się samochodu. To na pewno on, nie chcę go widzieć. Samochód zbliża się, gdy był wystarczająco blisko mnie, zatrzymał się
- Rosalie, jest zimno i ciemno. Chodź. - powiedział zachrypniętym głosem
- Nie chcę z tobą gadać. Tak bardzo brakuje ci ostrego seksu? To idź sobie do klubu i prześpij się z jakąś. - wyjąkałam przez łzy. Ruszyłam przed siebie. Harry wyszedł z samochodu i ruszył od razu za mną. Wyprzedził mnie, ustał przede mną i złapał za moje przedramiona
- Posłuchaj mnie, proszę. - zdjęłam z siebie jego ręce
- Nie, to ty mnie teraz posłuchaj. - dławiłam się swoimi własnymi łzami, jestem za słaba, żeby komukolwiek się sprzeciwić - Znowu coś wymyślisz, znowu okłamiesz, znowu coś zepsujesz, znowu będę przez ciebie płakała i tak w kółko. Przez ciebie zaczęłam więcej płakać. Jestem za miękka, za delikatna na ostry seks? To sobie znajdź jakąś normalną dziewczynę i to ją męcz. - otarłam łzy rękawem koszuli, Harry nie odzywał się przez chwilę
- Masz rację. Ranię cię, przepraszam i znowu coś spieprzam, ale nie poddaję się. Nadal próbuję. Tak, trochę brakuje mi takiego seksu, ale bardziej brakuje mi ciebie, gdy cię zranię. Nie ma cię przy mnie, jestem zupełnie sam. To ty powodujesz, że się uśmiecham, to ty powodujesz, że chcę się zmieniać. Najgorsze jest to, że za każdym razem udaje mi się spieprzyć. Chcę się z tobą kochać tak jak z innymi, ale bardziej chcę, żebyśmy razem odczuwali z tego przyjemność. Chcę seksu z uczuciami. Chcę sprawić, żebyś krzyczała moje imię, jednak to ma cieszyć nas obojga. Zrozum mnie. Nigdy nie skorzystałbym z propozycji Theo. Nawet jeśli bym to zrobił, to skoczyłbym z mostu za to, że cię zraniłem. Uwierz mi.
- Dlaczego mi to robisz? - wyjąkałam i spuściłam wzrok na ziemię
- Bo cie kocham. - zostałam tak zszokowana, że spojrzałam na niego z wywalonymi oczami - Tak, kocham cię i tak łatwo nie odpuszczę.
- Kochasz ... mnie? - wyjąkałam nie doważając, zachichotał cicho
- Tak, kocham cię. - chciał mnie pocałować, ale odepchnęłam go
- I mam ci w to uwierzyć?
- Chciałbym, żebyś mi uwierzyła.
- Potrzebuję czasu, żeby ponownie ci uwierzyć. Zraniłeś mnie dużo razy i szybko ci wybaczałam. Teraz musisz się postarać, nie chcę znowu się zawieść.
- Naprawię to za wszelką cenę. Chcę, żebyś znowu mi zaufała. Zapłacę każdą cenę.
- Odwieź mnie do domu. - zażądałam obojętnie
- Dobrze.
 
__________________________________________
 
Małe tłumaczenie - Harry tak naprawdę, to kochał ją od początku, ale ukrywał to. Nie odróżniał zakochania, od miłości. Teraz połapał się w uczuciach.
 
Rozdział trochę krótki, przepraszam.
Rekord komentarzy, to 8. Dacie radę pobić? :)

2 komentarze:

Obserwatorzy