Przechodzę poklei między wieszakami z ubraniami. Harry kroczy zaraz za
mną i doradza mi, gdy wezmę do rąk kolejną bluzkę lub jakąś inną część
garderoby. To pierwszy sklep, do którego weszliśmy. Nagle brunet złapał
za moją rękę, odwróciłam się, by zobaczyć, co było powodem do
zatrzymania mnie
- A ta? - Harry trzymał w ręku bluzę. Jest koloru siwego z czarnym, małym serduszkiem na piersi, na pierwszy rzut oka mogę zobaczyć, że będzie odrobinę za duża, jednak bardzo to lubię
- Podoba mi się. - uśmiechnęłam się - A co powiesz o tych spodniach? - zapytałam. Trzymam w dłoniach białe spodnie z kilkoma srebrnymi guzikami
- Podoba mi się. - chyba próbuje mnie przedrzeźniać
- Co tam jeszcze mamy? - spytałam patrząc na zawartość, którą trzyma
- Fioletową i czerwoną koszulę w kratkę, białe spodnie, szare obcisłe dresy i siwą marynarkę.
- Dobra, możemy iść do przymierzalni. - wskazałam dłonią na obiekt. Wzięłam od Harry'ego ubrania i schowałam się za czerwonym materiałem. Na początku wybrałam do przymierzenia dresy. Zdjęłam swoje dotychczasowe spodnie, po czym zmieniłam na wybrane nowe spodnie. Gdy tylko przebrałam się, dałam Harry'emu znak, że może zajrzeć. Brunet odsłonił materiał
- Unieś bluzkę. - uniosłam. Harry w skupieniu oglądał mnie z przekonującą miną - Pasują ci.
- Dobra, to teraz koszule. - zaproponowałam, po czym Harry ponownie zniknął za materiałem. Od razu założyłam przy okazji białe spodnie, dołączając fioletową koszulę - Możesz zobaczyć. - powiedziałam, na co Harry ponownie odsłonił materiał, który nas dzieli
- Wygląda świetnie. - skomentował z uśmiechem. Chyba mówi to specjalnie, żebym ruszyła dupę i się pospieszyła
- Założę jeszcze to i możemy iść. - wskazałam na czerwoną koszulę. Szybko zmieniłam ją, przymierzyłam i tym razem nie wołałam Harry'ego, by ocenił. Przebrałam się w swoje ubrania, po czym wyszłam z przymierzalni. Wzrokiem próbuję go znaleźć. Zobaczyłam Harry'ego rozmawiającego z jakąś starszą kobietą, która tu pracuje. Trzyma coś w rękach, jest odwrócony do mnie tyłem, kobieta uśmiecha się do niego, dziwne. Podeszłam do nich bez zastanawiania
- Możemy iść do kasy. - jak tylko wypowiedziałam te słowa, Harry momentalnie odwrócił i zrobił się nerwowy, jakby coś ukrywa
- Dobra, zaraz przyjdę. - wzruszyłam ramionami i sama poszłam do kasy. Coś ukrywa. Zapłaciłam za ubrania, podczas, gdy Harry akurat zdążył przyjść. Gdyby przyszedł ze mną wcześniej do kasy, na pewno by się kłócił, że to on chce zapłacić
- Stało się coś? - zapytałam. Kobieta przed kasą podała mi torebkę z ubraniami i wyszliśmy ze sklepu
- Nic, a co? - jest bardziej zdenerwowany, co nie pasuje do niego zbytnio
- Jesteś jakiś zdenerwowany.
- Nie, wydaje ci się. - uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów. Chciałam zadać kolejne pytanie, ale zadzwonił telefon Harry'ego, wyjął go z kieszeni i przyłożył do ucha
- Halo? ... Teraz? ... Dobra, a po co? ... Aha, dobra. - rozłączył szybko połączenie
- Kto to? - zapytałam
- Theo, muszę załatwić pewną sprawę. - czyli zwijamy się z zakupów, prawda?
- Oh, dobra. - uśmiechnęłam się nieśmiało. Musimy wyjść z naszych zakupów, bo Harry ma do załatwienia jakąś ''sprawę''. Dałam brunetowi torebkę z ubraniami, które po chwili znalazły się w bagażniku. Usiadłam na miejscu pasażera, a chłopak obok. Trochę mi przykro, że tak szybko zakończyliśmy nasze zakupy, ale nie chcę, żeby przeze mnie zaniedbywał swoje życie. Z kolei zastanawia mnie to, co to była za sprawa. Theo jest jego przyjacielem, więc pewnie ma dla niego coś ważnego. Chociaż nie powinno mnie to interesować, bo to ich sprawy. Wracając do naszej wczorajszej rozmowy i pocałunku ... Nie kontrolowałam swojego ciała i nawet nie wiem, co mnie podkusiło do takiego zbliżenia. To prawda, żaden chłopak nie był tak blisko mnie jak on. Nawet nie przewidywałam tego, że Harry wyzna mi, że zakochał się we mnie, że zamieniłam jego życie w kompletny bałagan. Jednak zakochanie się, a kochanie to zupełnie inna sprawa, całkiem inna. Ta brunetka w tamtej kawiarni jest jeszcze dziwniejsza. Powiedział, że to ''nikt ważny'', czyli to musi być ktoś ważny. Patrzyła na niego w sposób, jakby go znała i coś ich łączyło, jakby znaczył coś w jej życiu i chciałaby to znowu mieć. Jego życie ma więcej tajemnic, niż można było się tego spodziewać. James, ta brunetka, rozwód jego rodziców, jego matka z James'em w łóżku, trudne czasy dorastania ... Można by wymieniać bez końca. Nie mam takiej odwagi, by o wszystko go wypytać. Nawet nie wiem, czy chce to wszystko wiedzieć? Moje uczucia? Sama nie wiem. Przy nim zachowuje się inaczej. Chcę być blisko niego, ale jednocześnie sama się zastanawiam dlaczego? Jeszcze niedawno bałam się go, a teraz? Boję się dotykania, bliskości, bo nigdy w życiu czegoś takiego nie miałam. Zanim spostrzegłam się byliśmy na miejscu. Nie spodziewałam się, że tę sprawę będzie musiał załatwić w klubie. Popatrzyłam na niego
- Dlaczego klub? - spytałam z pytającym wyrazem twarzy, wyłączył silnik i wskazał, żebym wyszła z samochodu - Więc? - zaczęłam się niecierpliwić. Harry nadal się nie odzywał. Chwycił za moją talię, posadził mnie na masce samochodu, rozchylił moje nogi i ustał pomiędzy nimi
- Theo zadzwonił, żebym przyjechał tu odebrać coś, co należy do mnie. - powiedział namiętnym głosem, swoje dłonie ulokował po obu stronach mojego ciała, jednak zachowywał dystans ze względu na mój problem całym tym z dotykaniem
- Co odebrać? - dopytywałam dalej
- Powiedzmy, że pewną sumę pieniędzy.
- Niby dlaczego? Robisz jakieś lewe interesy? - zaśmiał się z mojego pytania
- Nie. Dobrze wiesz, że biorę udział w wyścigach no i zawsze wygrywam. - zamrugałam kilka razy
- A..aha. - popatrzyłam w dół, ale Harry szybko pociągnął za mój podbródek - One są nielegalne?
- Nie martw się. Nie popadam w żadne długi. - Harry pociągnął za mój podbródek w swoją stronę i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku, to dzieje się za szybko ...
- Proszę, proszę, proszę, co tutaj się dzieje? - odwróciłam się w stronę osoby, która wypowiedziała te słowa. Szedł w naszą stronę .. Theo?
- Masz wyczucie, Theo. - odezwał się Harry - A teraz idź. - machnął ręką w jego stronę, na co zachichotałam
- Dziękuję, że mnie wyganiasz. - odparł z grymasem Theo - Chodź.
- Zaraz wrócę. - ucałował moje czoło - Tylko nigdzie nie idź. - zachichotał
- Nie martw się, pójdzie się nachlać i zaszaleć! - krzyknął Theo, na co Harry zgromił go wzrokiem. Brunet odepchnął się od samochodu i ruszył za przyjacielem. Zeskoczyłam z maski i oparłam się o samochód. Dwoma palcami lekko pocierałam wargi, które niedawno dotykały ust Harry'ego. Zachowujemy się jak para, chociaż wcale nią nie jesteśmy. Jedynym problemem są moje uczucia. Czy ja czuję to samo, co on? Przy nim czuję się bezpieczna, jakby był w stanie ochronić mnie przed wszystkim. W moim brzuchu pojawia się dziwne uczucie spełnienia, gdy dotyka moich warg. Mój lęk dotykania staje się niezauważalny, jakby go wcale nie było. Chcę poznać jego przeszłość, zaciekawia mnie jego osoba. Po zbliżeniu nie mogę zaczerpnąć oddechu. Czy to są właśnie uczucia? Może też zaczynam się w nim zakochiwać?
Harry nie wraca od dłuższego czasu. Zaczynam się trochę martwić. Często spoglądam na drzwi, aby upewnić się czy to on. Może jakaś dziewczyna go zaczepiła? Nie, na pewno nie. Może ktoś zaproponował mu drinka? Nie, zaczynam powoli wariować. Zauważyłam idącego w moim kierunku jakiegoś mężczyznę. Ma blond włosy, dobrze zbudowaną i umięśnioną sylwetkę, na twarzy gości cwaniacki uśmieszek. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, serce niemal wyrywało się z piersi, a w głowie tworzyły się czarne scenariusze. Przecież nawet go nie znam. Odwróciłam wzrok, by nie patrzeć w jego przeraźliwe i mrożące krew w żyłach oczy
- Cześć. - oparł się jedną dłonią o samochód. Nie chciałam na niego patrzeć, znowu poczułam się bezsilna, jakby każdy mógł zrobić ze mną, co tylko chciał - To ty jesteś tą dziewczyną, która była wtedy z Harry'm pod tamtą restauracją? - nie odpowiedziałam, w moim gardle pojawiła się gula - Głos ci odebrano? Pewnie ci się buzia nie zamyka, kiedy Harry cię posuwa?
- Mam głos. - odpyskowałam, ale nadal nie patrzę w jego stronę
- Doprawdy? - ustał przede mną i zbliżył się na niebezpieczną odległość - Taka piękna, a zadaje się z takim dupkiem ...
- Harry nie jest dupkiem. - ponownie odpyskowałam niepewnie
- Och, tak? To dlaczego codziennie przyprowadza nową do łóżka? Ciebie pewnie oszukuje. Przy tobie jest taki miły i kochany? - przechylił głową w prawą stronę, swoje obydwie łapy oparł o samochód, powodując, że nie miałam żadnej możliwości ruchu - Wierz lub nie, ale zapewniam cię, że znam go nie od dziś. Każda nowa idzie do kosza, nie jest wierny i prędzej czy później kopnie cię w ten twój seksowny tyłek. Ja nie straciłbym takiej szansy. - więc to prawda ... Po moim policzku popłynęły słone łzy. Blondyn przywarł mnie ciałem do samochodu - Mogę cię zapewnić, że ja nigdy nie skrzywdziłbym cię tak ja on. - wyszeptał
- Zostaw ją! - ktoś krzyknął. Odwróciłam wzrok. W naszą stronę idzie rozwścieczony Harry. Jest całkowicie wytrącony z równowagi. Szybko odepchnął go ode mnie. Chciał osłonić mnie swoimi ramionami, ale schowałam się za nim, nie chcę, żeby mnie dotykał
- Oj, Harry. Wiesz, spodobała mi się, ale wiesz, co jest najlepsze? Że teraz pewnie boi się ciebie i nienawidzi cię bardziej, niż kiedykolwiek. - uśmiechnął się bezczelnie i odszedł. Zaczęłam powoli dostawać czegoś w rodzaju ataku. Z moich oczu lały się łzy, jak on mógł tak mnie wykorzystać? Zaufałam mu! Powiedziałam mu o mojej przeszłości, o problemie z dotykaniem i nawet o tym cholernym pierwszym pocałunku!
- Zrobił ci coś? - chciał mnie dotchnąć, ale odsunęłam się od niego - Rosalie, co się stało? - jest zmieszany moim zachowaniem
- Zaufałam ci! Zaufałam! - wykrzyknęłam
- Rosalie, co on ci nagadał? - próbował mnie dotchnąć, ale odepchnęłam go
- Jesteś największym dupkiem jakiego znam! Chciałeś mnie tylko wykorzystać! Ile już zaliczyłeś, co?! - krzyknęłam
- Co on ci powiedział? - ponownie próbował mnie dotchnąć
- Nie dotykaj mnie! Zaufałam ci, a ty tylko chciałeś mnie wykorzystać! Lubisz ''posuwać''?! To idź i sobie znajdź kogoś, a mnie zostaw w spokoju! - bezsilnie osunęłam się na ziemię. Skuliłam się i schowałam twarz w dłoniach
- Rosalie proszę, wysłuchaj mnie. - jego ponowne próby zbliżenia się zostały szybko odepchnięte przeze mnie
- Nie dotykaj mnie. - załkałam - Odwieź mnie do domu. - powiedziałam łamiącym się wzrokiem
- Dobrze. - jego głos też powoli się załamywał, jednak u niego złością. Weszłam na tylne siedzenia samochodu, chcę być jak najdalej od tego potwora. Podkuliłam nogi do brody, rękawami sweterka ocierałam piekielne łzy. Niemal dławiłam się nimi. Nie musiałam patrzeć na niego, by zorientować się, że patrzy na mnie. Nikt nigdy mnie jeszcze tak nie upokorzył i nie wykorzystał.
*
Kiedy tylko Harry ustał pod moim domem, wybiegłam jak najszybciej z samochodu. Światła są zapalone w salonie i w kuchni. Mama i Jason na pewno są w środku. Wbiegłam do domu jak oparzona gorącym wrzątkiem
- Rosalie? Rosalie to ty? - usłyszałam głos mamy. Weszłam do salonu nie zdejmując butów
- Tak, to ja. - odpowiedziałam jeszcze bardziej załamanym głosem. Mama szybko podeszła do i przytuliła mnie
- Rosalie, co się stało? - spytała
- Ja .. ja pokłóciłam się z Pearl i .. - przerwała mi
- Na pewno się pogodzicie. - powiedziała pokrzepiającym głosem. Odsunęłam się od niej. Zauważyłam, że pakują walizki
- Czemu się pakujecie? - pociągnęłam nosem, dłońmi pocierałam ramiona
- Wyjeżdżamy do Francji do pracy, nie pamiętasz? - wyleciało mi kompletnie z głowy
- A..aha. - mama próbowała mnie jakoś pokrzepić uśmiechem. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się przyglądać im - Długo was nie będzie? - mów normalnie, nie płacz
- Jakiś miesiąc. - jak zwykle nie będzie ich wtedy, kiedy będę ich najbardziej potrzebowała. Nawet teraz są zbyt zajęci pakowaniem - Wyjeżdżamy jeszcze dziś wieczorem. Zostawimy ci pieniądze i jakoś będziesz musiała sobie poradzić. - super. Skaczę w duchu z radości, sama, sama ze swoimi myślami, sama, sama z samotnością
- Pójdę się położyć. - oznajmiłam i szybko skierowałam się do pokoju. Położyłam swoje wyczerpane ciało na łóżku. Jestem całkowicie rozdarta na miliony kawałków. Zranił mnie. To prawda, że wykorzystuje dziewczyny. Jak mogłam być taka głupia i uwierzyć w jego słowa bez znaczenia. Okłamywał mnie cały czas. Z minuty na minutę bardziej płaczę. Żałuję moich łez, mojego bólu, mojej głupoty. Zaufałam mu i teraz płacę za to konsekwencje. Nagle usłyszałam dźwięk, który informuje mnie o wiadomości. Leniwie podniosłam się i chwyciłam telefon w dłonie. Odblokowałam ekran, wiadomość od Harry'ego ...
- A ta? - Harry trzymał w ręku bluzę. Jest koloru siwego z czarnym, małym serduszkiem na piersi, na pierwszy rzut oka mogę zobaczyć, że będzie odrobinę za duża, jednak bardzo to lubię
- Podoba mi się. - uśmiechnęłam się - A co powiesz o tych spodniach? - zapytałam. Trzymam w dłoniach białe spodnie z kilkoma srebrnymi guzikami
- Podoba mi się. - chyba próbuje mnie przedrzeźniać
- Co tam jeszcze mamy? - spytałam patrząc na zawartość, którą trzyma
- Fioletową i czerwoną koszulę w kratkę, białe spodnie, szare obcisłe dresy i siwą marynarkę.
- Dobra, możemy iść do przymierzalni. - wskazałam dłonią na obiekt. Wzięłam od Harry'ego ubrania i schowałam się za czerwonym materiałem. Na początku wybrałam do przymierzenia dresy. Zdjęłam swoje dotychczasowe spodnie, po czym zmieniłam na wybrane nowe spodnie. Gdy tylko przebrałam się, dałam Harry'emu znak, że może zajrzeć. Brunet odsłonił materiał
- Unieś bluzkę. - uniosłam. Harry w skupieniu oglądał mnie z przekonującą miną - Pasują ci.
- Dobra, to teraz koszule. - zaproponowałam, po czym Harry ponownie zniknął za materiałem. Od razu założyłam przy okazji białe spodnie, dołączając fioletową koszulę - Możesz zobaczyć. - powiedziałam, na co Harry ponownie odsłonił materiał, który nas dzieli
- Wygląda świetnie. - skomentował z uśmiechem. Chyba mówi to specjalnie, żebym ruszyła dupę i się pospieszyła
- Założę jeszcze to i możemy iść. - wskazałam na czerwoną koszulę. Szybko zmieniłam ją, przymierzyłam i tym razem nie wołałam Harry'ego, by ocenił. Przebrałam się w swoje ubrania, po czym wyszłam z przymierzalni. Wzrokiem próbuję go znaleźć. Zobaczyłam Harry'ego rozmawiającego z jakąś starszą kobietą, która tu pracuje. Trzyma coś w rękach, jest odwrócony do mnie tyłem, kobieta uśmiecha się do niego, dziwne. Podeszłam do nich bez zastanawiania
- Możemy iść do kasy. - jak tylko wypowiedziałam te słowa, Harry momentalnie odwrócił i zrobił się nerwowy, jakby coś ukrywa
- Dobra, zaraz przyjdę. - wzruszyłam ramionami i sama poszłam do kasy. Coś ukrywa. Zapłaciłam za ubrania, podczas, gdy Harry akurat zdążył przyjść. Gdyby przyszedł ze mną wcześniej do kasy, na pewno by się kłócił, że to on chce zapłacić
- Stało się coś? - zapytałam. Kobieta przed kasą podała mi torebkę z ubraniami i wyszliśmy ze sklepu
- Nic, a co? - jest bardziej zdenerwowany, co nie pasuje do niego zbytnio
- Jesteś jakiś zdenerwowany.
- Nie, wydaje ci się. - uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów. Chciałam zadać kolejne pytanie, ale zadzwonił telefon Harry'ego, wyjął go z kieszeni i przyłożył do ucha
- Halo? ... Teraz? ... Dobra, a po co? ... Aha, dobra. - rozłączył szybko połączenie
- Kto to? - zapytałam
- Theo, muszę załatwić pewną sprawę. - czyli zwijamy się z zakupów, prawda?
- Oh, dobra. - uśmiechnęłam się nieśmiało. Musimy wyjść z naszych zakupów, bo Harry ma do załatwienia jakąś ''sprawę''. Dałam brunetowi torebkę z ubraniami, które po chwili znalazły się w bagażniku. Usiadłam na miejscu pasażera, a chłopak obok. Trochę mi przykro, że tak szybko zakończyliśmy nasze zakupy, ale nie chcę, żeby przeze mnie zaniedbywał swoje życie. Z kolei zastanawia mnie to, co to była za sprawa. Theo jest jego przyjacielem, więc pewnie ma dla niego coś ważnego. Chociaż nie powinno mnie to interesować, bo to ich sprawy. Wracając do naszej wczorajszej rozmowy i pocałunku ... Nie kontrolowałam swojego ciała i nawet nie wiem, co mnie podkusiło do takiego zbliżenia. To prawda, żaden chłopak nie był tak blisko mnie jak on. Nawet nie przewidywałam tego, że Harry wyzna mi, że zakochał się we mnie, że zamieniłam jego życie w kompletny bałagan. Jednak zakochanie się, a kochanie to zupełnie inna sprawa, całkiem inna. Ta brunetka w tamtej kawiarni jest jeszcze dziwniejsza. Powiedział, że to ''nikt ważny'', czyli to musi być ktoś ważny. Patrzyła na niego w sposób, jakby go znała i coś ich łączyło, jakby znaczył coś w jej życiu i chciałaby to znowu mieć. Jego życie ma więcej tajemnic, niż można było się tego spodziewać. James, ta brunetka, rozwód jego rodziców, jego matka z James'em w łóżku, trudne czasy dorastania ... Można by wymieniać bez końca. Nie mam takiej odwagi, by o wszystko go wypytać. Nawet nie wiem, czy chce to wszystko wiedzieć? Moje uczucia? Sama nie wiem. Przy nim zachowuje się inaczej. Chcę być blisko niego, ale jednocześnie sama się zastanawiam dlaczego? Jeszcze niedawno bałam się go, a teraz? Boję się dotykania, bliskości, bo nigdy w życiu czegoś takiego nie miałam. Zanim spostrzegłam się byliśmy na miejscu. Nie spodziewałam się, że tę sprawę będzie musiał załatwić w klubie. Popatrzyłam na niego
- Dlaczego klub? - spytałam z pytającym wyrazem twarzy, wyłączył silnik i wskazał, żebym wyszła z samochodu - Więc? - zaczęłam się niecierpliwić. Harry nadal się nie odzywał. Chwycił za moją talię, posadził mnie na masce samochodu, rozchylił moje nogi i ustał pomiędzy nimi
- Theo zadzwonił, żebym przyjechał tu odebrać coś, co należy do mnie. - powiedział namiętnym głosem, swoje dłonie ulokował po obu stronach mojego ciała, jednak zachowywał dystans ze względu na mój problem całym tym z dotykaniem
- Co odebrać? - dopytywałam dalej
- Powiedzmy, że pewną sumę pieniędzy.
- Niby dlaczego? Robisz jakieś lewe interesy? - zaśmiał się z mojego pytania
- Nie. Dobrze wiesz, że biorę udział w wyścigach no i zawsze wygrywam. - zamrugałam kilka razy
- A..aha. - popatrzyłam w dół, ale Harry szybko pociągnął za mój podbródek - One są nielegalne?
- Nie martw się. Nie popadam w żadne długi. - Harry pociągnął za mój podbródek w swoją stronę i delikatnie złączył nasze usta w pocałunku, to dzieje się za szybko ...
- Proszę, proszę, proszę, co tutaj się dzieje? - odwróciłam się w stronę osoby, która wypowiedziała te słowa. Szedł w naszą stronę .. Theo?
- Masz wyczucie, Theo. - odezwał się Harry - A teraz idź. - machnął ręką w jego stronę, na co zachichotałam
- Dziękuję, że mnie wyganiasz. - odparł z grymasem Theo - Chodź.
- Zaraz wrócę. - ucałował moje czoło - Tylko nigdzie nie idź. - zachichotał
- Nie martw się, pójdzie się nachlać i zaszaleć! - krzyknął Theo, na co Harry zgromił go wzrokiem. Brunet odepchnął się od samochodu i ruszył za przyjacielem. Zeskoczyłam z maski i oparłam się o samochód. Dwoma palcami lekko pocierałam wargi, które niedawno dotykały ust Harry'ego. Zachowujemy się jak para, chociaż wcale nią nie jesteśmy. Jedynym problemem są moje uczucia. Czy ja czuję to samo, co on? Przy nim czuję się bezpieczna, jakby był w stanie ochronić mnie przed wszystkim. W moim brzuchu pojawia się dziwne uczucie spełnienia, gdy dotyka moich warg. Mój lęk dotykania staje się niezauważalny, jakby go wcale nie było. Chcę poznać jego przeszłość, zaciekawia mnie jego osoba. Po zbliżeniu nie mogę zaczerpnąć oddechu. Czy to są właśnie uczucia? Może też zaczynam się w nim zakochiwać?
Harry nie wraca od dłuższego czasu. Zaczynam się trochę martwić. Często spoglądam na drzwi, aby upewnić się czy to on. Może jakaś dziewczyna go zaczepiła? Nie, na pewno nie. Może ktoś zaproponował mu drinka? Nie, zaczynam powoli wariować. Zauważyłam idącego w moim kierunku jakiegoś mężczyznę. Ma blond włosy, dobrze zbudowaną i umięśnioną sylwetkę, na twarzy gości cwaniacki uśmieszek. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, serce niemal wyrywało się z piersi, a w głowie tworzyły się czarne scenariusze. Przecież nawet go nie znam. Odwróciłam wzrok, by nie patrzeć w jego przeraźliwe i mrożące krew w żyłach oczy
- Cześć. - oparł się jedną dłonią o samochód. Nie chciałam na niego patrzeć, znowu poczułam się bezsilna, jakby każdy mógł zrobić ze mną, co tylko chciał - To ty jesteś tą dziewczyną, która była wtedy z Harry'm pod tamtą restauracją? - nie odpowiedziałam, w moim gardle pojawiła się gula - Głos ci odebrano? Pewnie ci się buzia nie zamyka, kiedy Harry cię posuwa?
- Mam głos. - odpyskowałam, ale nadal nie patrzę w jego stronę
- Doprawdy? - ustał przede mną i zbliżył się na niebezpieczną odległość - Taka piękna, a zadaje się z takim dupkiem ...
- Harry nie jest dupkiem. - ponownie odpyskowałam niepewnie
- Och, tak? To dlaczego codziennie przyprowadza nową do łóżka? Ciebie pewnie oszukuje. Przy tobie jest taki miły i kochany? - przechylił głową w prawą stronę, swoje obydwie łapy oparł o samochód, powodując, że nie miałam żadnej możliwości ruchu - Wierz lub nie, ale zapewniam cię, że znam go nie od dziś. Każda nowa idzie do kosza, nie jest wierny i prędzej czy później kopnie cię w ten twój seksowny tyłek. Ja nie straciłbym takiej szansy. - więc to prawda ... Po moim policzku popłynęły słone łzy. Blondyn przywarł mnie ciałem do samochodu - Mogę cię zapewnić, że ja nigdy nie skrzywdziłbym cię tak ja on. - wyszeptał
- Zostaw ją! - ktoś krzyknął. Odwróciłam wzrok. W naszą stronę idzie rozwścieczony Harry. Jest całkowicie wytrącony z równowagi. Szybko odepchnął go ode mnie. Chciał osłonić mnie swoimi ramionami, ale schowałam się za nim, nie chcę, żeby mnie dotykał
- Oj, Harry. Wiesz, spodobała mi się, ale wiesz, co jest najlepsze? Że teraz pewnie boi się ciebie i nienawidzi cię bardziej, niż kiedykolwiek. - uśmiechnął się bezczelnie i odszedł. Zaczęłam powoli dostawać czegoś w rodzaju ataku. Z moich oczu lały się łzy, jak on mógł tak mnie wykorzystać? Zaufałam mu! Powiedziałam mu o mojej przeszłości, o problemie z dotykaniem i nawet o tym cholernym pierwszym pocałunku!
- Zrobił ci coś? - chciał mnie dotchnąć, ale odsunęłam się od niego - Rosalie, co się stało? - jest zmieszany moim zachowaniem
- Zaufałam ci! Zaufałam! - wykrzyknęłam
- Rosalie, co on ci nagadał? - próbował mnie dotchnąć, ale odepchnęłam go
- Jesteś największym dupkiem jakiego znam! Chciałeś mnie tylko wykorzystać! Ile już zaliczyłeś, co?! - krzyknęłam
- Co on ci powiedział? - ponownie próbował mnie dotchnąć
- Nie dotykaj mnie! Zaufałam ci, a ty tylko chciałeś mnie wykorzystać! Lubisz ''posuwać''?! To idź i sobie znajdź kogoś, a mnie zostaw w spokoju! - bezsilnie osunęłam się na ziemię. Skuliłam się i schowałam twarz w dłoniach
- Rosalie proszę, wysłuchaj mnie. - jego ponowne próby zbliżenia się zostały szybko odepchnięte przeze mnie
- Nie dotykaj mnie. - załkałam - Odwieź mnie do domu. - powiedziałam łamiącym się wzrokiem
- Dobrze. - jego głos też powoli się załamywał, jednak u niego złością. Weszłam na tylne siedzenia samochodu, chcę być jak najdalej od tego potwora. Podkuliłam nogi do brody, rękawami sweterka ocierałam piekielne łzy. Niemal dławiłam się nimi. Nie musiałam patrzeć na niego, by zorientować się, że patrzy na mnie. Nikt nigdy mnie jeszcze tak nie upokorzył i nie wykorzystał.
*
Kiedy tylko Harry ustał pod moim domem, wybiegłam jak najszybciej z samochodu. Światła są zapalone w salonie i w kuchni. Mama i Jason na pewno są w środku. Wbiegłam do domu jak oparzona gorącym wrzątkiem
- Rosalie? Rosalie to ty? - usłyszałam głos mamy. Weszłam do salonu nie zdejmując butów
- Tak, to ja. - odpowiedziałam jeszcze bardziej załamanym głosem. Mama szybko podeszła do i przytuliła mnie
- Rosalie, co się stało? - spytała
- Ja .. ja pokłóciłam się z Pearl i .. - przerwała mi
- Na pewno się pogodzicie. - powiedziała pokrzepiającym głosem. Odsunęłam się od niej. Zauważyłam, że pakują walizki
- Czemu się pakujecie? - pociągnęłam nosem, dłońmi pocierałam ramiona
- Wyjeżdżamy do Francji do pracy, nie pamiętasz? - wyleciało mi kompletnie z głowy
- A..aha. - mama próbowała mnie jakoś pokrzepić uśmiechem. Usiadłam na kanapie i zaczęłam się przyglądać im - Długo was nie będzie? - mów normalnie, nie płacz
- Jakiś miesiąc. - jak zwykle nie będzie ich wtedy, kiedy będę ich najbardziej potrzebowała. Nawet teraz są zbyt zajęci pakowaniem - Wyjeżdżamy jeszcze dziś wieczorem. Zostawimy ci pieniądze i jakoś będziesz musiała sobie poradzić. - super. Skaczę w duchu z radości, sama, sama ze swoimi myślami, sama, sama z samotnością
- Pójdę się położyć. - oznajmiłam i szybko skierowałam się do pokoju. Położyłam swoje wyczerpane ciało na łóżku. Jestem całkowicie rozdarta na miliony kawałków. Zranił mnie. To prawda, że wykorzystuje dziewczyny. Jak mogłam być taka głupia i uwierzyć w jego słowa bez znaczenia. Okłamywał mnie cały czas. Z minuty na minutę bardziej płaczę. Żałuję moich łez, mojego bólu, mojej głupoty. Zaufałam mu i teraz płacę za to konsekwencje. Nagle usłyszałam dźwięk, który informuje mnie o wiadomości. Leniwie podniosłam się i chwyciłam telefon w dłonie. Odblokowałam ekran, wiadomość od Harry'ego ...
Nie mam najmniejszej ochoty, by odpisać mu. Rosalie, przestań płakać .. To za bardzo boli, żeby móc powstrzymywać łzy
- Musimy już iść, do zobaczenia! - usłyszałam krzyk mamy. Jestem tak zmarnowana, że nawet nie mam ochoty odkrzyknąć. Leżę jak trup na łóżku, który jest całkowicie pozbawiony życia, jakby wyssano ze mnie wszystkie soki. Położyłam się na plecach i wpatrywałam w sufit. Nie mogę pozwolić, by to cholerne uczucie zawładnęło moim ciałem. Wstałam, wyjęłam z szafy białe majtki i białą bokserkę, po czym skierowałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Zdjęłam wszystkie ubrania, całkowicie naga weszłam pod prysznic. Chwyciłam ulubiony żel i okrężnymi ruchami zaczęłam myć swoje kruche i delikatne ciało. Spłukałam resztki piany i bezsilnie osunęłam się po zimnej ścianie. Nie obchodzi mnie to czy zmarznę, chcę posiedzieć tutaj. Patrzę ślepo w jeden punkt na ścianie. Dłońmi pocieram przedramiona.
Po kilku minutach bezczynnego siedzenia wyszła z kabiny. Ubrałam bieliznę i bluzkę, by położyć się pod kołdrą. Przykryłam się aż po szyję, skuliłam w kłębek. Czuję się bardziej samotna, niż na morzu, albo na bezludnej wyspie. To uczucie wypala jeszcze większą dziurę w moim sercu. Skoro to są uczucia, to mam ich już dość. Chcę, aby ktoś teraz był przy mnie i wysłuchał, powiedział, że wszystko się jakoś ułoży. Tylko tego pragnę. Jedyną taką osobą, od pewnego czasu jest Harry. Powinnam? Powinnam chcieć go jeszcze? Powinnam napisać, żeby był teraz przy mnie? Powinnam pragnąć jego ciepłego ciała? Jego bliskości, pocałunków, głosu? Oparłam się dłońmi i wzięłam do drżących rąk telefon. Wyszukałam jego numeru w kontaktach i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał od razu po pierwszym sygnale
- Halo? Rosalie? - jest zdenerwowany, słychać po jego głosie. Przez chwilę zastanawiałam się, czy odezwać się - Rosalie?
- Harry .. - przełknęłam głośno ślinę - Potrzebuję cię tutaj .. teraz .. - po moim policzku spłynęła samotna łza.
Cześć :)
Po pierwsze chcę podziękować za ponad 3 tysiące wyświetleń! ♥
Jak już pewnie wszyscy zauważyli, zmieniłam wygląd bloga. Nie mogłam się powstrzymać, bo tak bardzo mi się spodobał. Myślę, że i wam przypadnie do gustu :)
Dodałam także 'plakat' tego Fanfiction. ( Myślę, że wam też się spodoba.)
Cóż, to wszystko :)
+ Co myślicie o tym rozdziale?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz