Obudziłam się sama w swoim własnym łóżku. W nocy wypłynęło kilka łez z
moich policzków. Ich powodem jest Harry. Nie potrafię dopuścić do
siebie myśli, że mogę go stracić. Nawet nie chcę. Otarłam oczy,
policzki z niechcianych łez. Niechętnie przekręciłam się na bok, by
dosięgnąć telefon. 9:05. Mam jeszcze jednego SMS-a od Harry'ego,
nacisnęłam palcem na małą kopertę, by odczytać
Wybrałam jego numer, nacisnęłam zieloną słuchawkę i z powrotem opadłam na poduszkę
- Halo? Rosalie? - usłyszałam jego zachrypnięty głos
- Cześć, Harry. Chciałeś, żebym zadzwoniła. - pociągnęłam nosem, muszę doprowadzić się do porządku
- Płakałaś? - spytał z troską w głosie
- Nie, tylko .. chyba będę chora. - chora z miłości
- Musisz dbać o siebie. - zachichotał
- Co masz dla mnie ważnego?
- Niespodziankę. Chciałbym, żebyś była gotowa dzisiaj na 20:00, dobrze?
- Dobrze, a co to za niespodzianka?
- Niespodzianka. Mogę tylko dodać, że to rekompensata.
- Rekompensata? Za co?
- Za wszystko. Za moje zachowanie, za wszystkie moje błędy, za złe traktowanie ciebie.
- Harry, każdy popełnia błędy.
- Wiem, ale ja przynajmniej je naprawiam. - zachichotał, na co uśmiechnęłam się z charakterystycznym westchnieniem - 20:00, dobrze?
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - rozłączyliśmy połączenie. Odłożyłam telefon na szafkę nocną. W co by się ubrać na tę 'niespodziankę'? Zdjęłam z siebie kołdrę i na boso podreptałam do szafy. Wyjęłam z niej czarną, rozłożystą sukienkę sięgającą mi do połowy ud i odłożyłam na łóżko. Wzięłam czarne botki z srebrnym łańcuszkiem. Do tego szarą, za dużą na mnie bluzę z białym napisem ,,LOVE''. Do tego założę łańcuszek, który dostałam od Harry'ego. Powinnam w końcu wybrać się na zakupy, bo inaczej umrę z głodu. Wybrane ubrania zostawiłam na łóżku. Teraz założę czarne spodnie i biały, bawełniany sweter. Wzięłam telefon i portfel, po czym zeszłam na dół. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Pogoda jest dość ładna. Przez chmury przedziera się słońce, lekki wiatr rozwiewa moje rozpuszczone włosy. Ludzie wędrują po chodnikach do swoich celów, niektórzy jadą do pracy, niektórzy wychodzą na zakupy lub jeszcze z psami na spacer. Powoli kieruję się do supermarketu. Nagle usłyszałam czyjś znajomy, dziewczęcy głos
- Rosalie?! - odwróciłam się, w moją stronę idzie uśmiechnięta Pearl - Cześć. - przytuliła się do mnie
- Cześć, co słychać? - spytałam, gdy puściła mnie
- Nic ciekawego zbytnio, a u ciebie? - uśmiech jak zwykle nie znika jej z twarzy
- Właśnie idę do supermarketu. - uśmiech powiększył się na twarzy blondynki
- Oh, ja też. Mama wysłała mnie po mleko. Możemy iść razem. - skinęłam twierdząco głową - Co u Harry'ego? Dawno go nie widziałam.
- Chyba dobrze. Tylko jest taki mały problem.
- Co? Jaki? - zmarszczyła brwi
- Jego była dziewczyna, Hayley, nie chce dać mu spokoju. Wczoraj, gdy byliśmy w szpitalu u jego ojca, ona też była i chciała z nim rozmawiać. Głupia powiedziałam, żeby z nią porozmawiał.
- Doszło do czegoś?
- Mam nadzieję, że nie. Była też tam Emma, jej ciotka, mówiła, że Hayley posunie się do wszystkiego, żeby osiągnąć cel i .. - przerwała mi
- Chce wrócić do Harry'ego?
- Tak. Martwię się trochę, bo powiedziała też, że swoimi sztuczkami owinie go sobie wokół palca, a Harry zostawi mnie dla niej.
- Jeśli Harry cię kocha, to na pewno nie dopuści się do zdrady, nie sądzisz?
- Chyba tak. Gdy tylko ją widzę, to już się we mnie gotuje, nie cierpię jej.
- Zazdrosna jesteś. - zachichotała - Mi się wydaje, że Harry tego nie zrobi.
*
Po skończonych zakupach wróciłam do domu, zjadłam obiad, wykąpałam się i teraz powinnam się szykować, bo dochodzi 19:30. Wybrane wcześniej ubrania założyłam na siebie. Bluzę wkasałam w sukienkę oraz podwinęłam rękawy. Łańcuszek zapięłam na szyi. Włosy pozostały rozpuszczone. Nałożyłam lekki makijaż, założyłam botki i jestem gotowa. Nie będę potrzebowała telefonu, ani portfela, więc zostawię te rzeczy w domu. Usłyszałam dźwięk trzaskanych drzwi od samochodu. Sprawdziłam jeszcze swój wygląd, po czym pośpiesznie zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, przede mną stoi Harry, ubrany w ciemne dżinsy, białą koszulkę i czarną marynarkę
- Dobry wieczór. Można tak piękną panią porwać na spędzenie ze mną miłego wieczoru? - zaśmiałam się
- Oh, no dobrze, ale muszę do północy wrócić do domu. - skinął głową z uśmiechem i wyciągnął w moją stronę dłoń, spletliśmy swoje palce, po czym ruszyliśmy do jego czarnego samochodu - Mogę się w końcu dowiedzieć, co to za niespodzianka?
- Jest pani bardzo niecierpliwa. Niespodzianka, to niespodzianka. - otworzył przede mną drzwi, wsiadłam do samochodu na miejsce pasażera, a po chwili obok mnie znalazł się Harry na miejscu kierowcy - Mam nadzieję, że spodoba ci się.
- A co to będzie? - spytałam nadal ciekawska
- Niespodzianka. - zaśmiał się - Musisz poczekać.
- Dobrze, poczekam. - westchnęłam, na co uśmiechnął się z miną zwycięzcy. Robi się coraz ciemniej. Pojedyncze gwiazdy pojawiają się na ciemnym niebie. Duży, okrągły księżyc zaczął powoli wędrować. Piękna noc. Lampy zaczynają oświetlać chodniki. Ulica pusta od samochodów. Grupki znajomych spotykają się, by spędzić miły czas w swoim towarzystwie. Pary wychodzą do kin, na kolację, chcąc nacieszyć się sobą. Kocham wieczory, ponieważ to właśnie o tej porze najwięcej się dzieje. Nim spostrzegłam się Harry zaparkował na podjeździe pod swoim domem
- Zanim wysiądziesz .. - zaczął - Jeszcze nie znasz w całości mojego domu, więc dzisiaj masz okazję.
- Przestań być takim tajemniczym. - skarciłam go, po czym wyszłam z samochodu. Podeszliśmy do drzwi, które otworzył przede mną
- Idź pierwsza, a ja za tobą. - zrobiłam tak, jak polecił. Jako pierwsza ruszyłam do budynku. Harry kroczy zaraz za mną. Nacisnęłam klamkę, aby wejść do środka. Moim oczom ukazały się duże strzałki na podłodze z płatków róż. Prowadzą do jakichś pokoi. Spojrzałam niepewnie na niego. Podbródkiem wskazał, żebym kierowała się za nimi. Niepewnie ruszyłam. Pierwsze strzałki doprowadziły mnie pod jakieś drzwi. Nacisnęłam klamkę, by otworzyć je. Zapaliłam światło. Jesteśmy w pokoju, w którym jest stół bilardowy
- Umiesz grać w bilard? - spytał, odwróciłam się w jego stronę
- Nie za bardzo, chociaż mamy u siebie w domu, to jakoś nie miałam okazji, by zagrać. - odparłam odrobinę skrępowana
- Chodź, nauczę cię. - złapał za moją dłoń i poprowadził do stołu. Harry podał mi jeden kij, który od razu mocno ścisnęłam - Ustań tutaj. - poinstruował mnie - Tak. - chwycił za moje biodra i ustawił w odpowiednim miejscu, przed sobą - Którą chcesz wbić? - spytał, poczułam jego ciepły oddech na moim karku, który spowodował gęsią skórkę
- Tą czerwoną. - wskazałam
- Zegnij się trochę. - poprosił. Pod wpływem nabierania jego torsu na moje plecy, pochyliłam się. Z jego pomocą trafiłam w bilę, która po chwili wpadła w odpowiednie miejsce - Spróbuj teraz sama. Wbij tę zieloną. - odsunął się ode mnie i wziął do rąk drugi kij. Ustawiłam się w odpowiedniej pozycji, tak, jak pokazał mi Harry i wbiłam zieloną bilę. Uradowana zaczęłam klaskać w dłonie - Nieźle.
- Tylko tyle? 'Nieźle'? Oczekiwałam czegoś więcej. - skrzyżowałam dłonie na piersi
- Mnie nie pobijesz, na pewno wygram.
- Czy ty wyzywasz mnie? - zamrużyłam nieco oczy
- Zdecydowanie, panno Winters. - ustał w tej samej pozie, co ja
- Zakład? - uniosłam głowę ku górze
- Oczywiście, więc o co? - zamyśliłam się
- Jeśli ja wygram .. przyznasz, że gram lepiej od ciebie. - wzruszyłam jednym ramieniem
- Dobra, ale jeśli ja wygram .. to ty przyznasz, że jestem boski i gram lepiej od ciebie.
- Zgoda. Szykuj się na przegraną.
- Nie, to ty szykuj się na przegraną. - brunet przychylił się, by zbić czerwoną bilę. Postanowiłam trochę pooszukiwać. Zanim wybił ją, 'niespecjalnie' przeszłam obok niego i klepnęłam w jego pośladki. Bila potoczyła się tylko lekko po stole - Zrobiłaś to specjalnie. - popatrzył na mnie
- Wcale nie. - uniosłam ręce w geście obronnym
- Posłuchaj, wiem, że podoba ci się mój tyłek, ale na takie przyjemności będzie czas później. - zaśmiałam się na jego uwagę
- Moja kolej. - przychyliłam się nad stołem. Wybrałam niebieską kulę. Już miałam uderzyć w nią, jednak Harry przechodząc za mną dał mi mocnego klapsa w pośladek. Wzdrygnęłam się, przez co kij wyślizgnął mi się z rąk
- Oh, jak to możliwe? - udał zszokowanego
- Zrobiłeś to specjalnie! - krzyknęłam - Przez ciebie będę miała czerwony ślad.
- Dlaczego oskarżasz mnie o takie rzeczy? - udał obrażonego. Nasza gra przypomina bardziej 'Kto komu bardziej dokuczy?' Żadna z naszych bil nie trafia. Za każdym razem przeszkadzamy sobie
- Jeszcze raz, bo oszukiwałeś.
- Co? Kto tu oszukiwał? - podszedł do mnie ze splecionymi rękoma na piersi
- Ty. - wzruszyłam ramionami z uśmiechem
- Właśnie nie, ty. - odparł kij o stół
- Dlaczego oskarżasz mnie o takie rzeczy? - przedrzeźniam jego głos. Podszedł bliżej mnie. Złapał za moje biodra i postawił na stole
- Gdybyś nie oszukiwała, to na pewno bym nie oszukiwał. - oparłam się na dłoniach
- Ja oszukuję? - wskazałam na siebie - Ty też to zrobiłeś. - zmarszczył brwi
- Ty zaczęłaś, więc ci oddałem. - uśmiechnął się zaczepnie - Bolało?
- Będę miała ślad na pośladku. - odchyliłam trochę skrawek sukienki, aby zobaczyć skórę
- Masz odciśniętą moją dłoń. - zaśmiał się - Kolejny znak na to, że jesteś tylko i wyłącznie moja.
- Kolejny znak na to, że jesteś strasznie o mnie zazdrosny i za wszelką cenę chcesz pokazać, że należę do ciebie. - dodałam
- Mądra dziewczynka. - przewróciłam oczami
- Dobra, mam dosyć, bo i tak wygrałam. - westchnęłam obojętnie
- Co? Przecież ja wygrałem.
- Nie, nie wygrałeś, ale dobra. Wcale nie jesteś boski i wcale nie grasz lepiej ode mnie. - zaśmiałam się
- Oh, tak? A ty wcale nie umiesz grać. - zaśmiał się
- Też cię kocham. - cmoknęłam go w usta
- Ja ciebie też. Chodź. - zeszłam ze stołu, złapał za moją rękę i wyprowadził z pokoju. Wyszliśmy na tył domu. Jest tutaj ogrzewany basem, na kocu przygotowana mała kolacja - Zanim wykąpiemy się w basenie i zjemy kolację, zrobię ci masaż. - popatrzyłam na niego, puścił mi oczko
- Nie mam kostiumu.
- Ale masz za to bieliznę. - zaśmiał się. Poprowadził mnie za rękę do pomieszczenia, w którym są dwa stoły do masażu, ręczniki i jakieś olejki na półkach - Rozbierz się. - polecił. Zrobiłam tak, jak polecił. Zostając w samej bieliźnie owinęłam się białym ręcznikiem. Harry zdjął swoją marynarkę i bluzkę
- Mam się położyć? - skinął głową, wziął olejek z półki i podszedł bliżej mnie
- Lepiej będzie jak zdejmiesz biustonosz. - popatrzył na mnie z łobuzerskim wyrazem twarzy. Zrobiłam jak polecił i położyłam się na stole. Odgarnął moje włosy delikatnie muskając skórę opuszkami palców, co wywołało dreszcze. Nalał odrobinę olejku na swoje ręce. Roztarł ciecz i przyłożył do moich barków. Delikatnie je ugniata, masuje. Przenosi się z barków na plecy i z powrotem. Jego dłonie przyniosły mi ulgę oraz przyjemne uczucie
- Tego mi było trzeba. - przymrużyłam oczy
- Podoba ci się? - spytał, na co zamruczałam
- Mogę się założyć, że tylko ty możesz mnie dotykać i gdyby jakiś obcy mężczyzna próbował zrobić mi mały masaż, to od razu byś się nie zgodził?
- Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiał się cicho
- Robisz bardzo dobry masaż. - zamknęłam oczy, by oddać się w całości temu uczuciu
- Wiem, Rosalie. - zatrzymał się na chwilę - Robił ci to ktoś kiedyś? - spytał
- Nie, jeszcze nie. - odparłam. Powrócił do wykonywania swojej czynności. Przyjemne, odprężające uczucie, które pokochałam. Jego dłonie idealnie rozmasowują olejek na moich plecach
- Myślałeś kiedyś nad zostaniem masażystą?
- Nie, jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem. - jęknęłam, gdy mocniej ścisnął skórę
- Jesteś w tym naprawdę dobry.
- Wiem. - zaśmiał się - Może teraz popływamy?
- Yhy. - podniosłam się i z powrotem założyłam biustonosz. Harry zdjął resztę swojej garderoby pozostając tylko w bokserkach. Wyszliśmy na zewnątrz. Chłodniejszy wiatr otulił moją skórę. Zrzuciłam ręcznik do kostek, po czym razem weszliśmy do wody. Ciepła ciecz przyjemnie ogrzała moje ciało. Harry podpłynął do mnie i złapał mnie w pasie
- Masz ochotę napić się wina? - spytał, na co skinęłam głową. Odpłynął ode mnie, wyszedł z wody, skierował się po dwa kieliszki i wino, po czym wrócił do mnie. Usiedliśmy na krawędzi basenu
- Proszę. - podał mi kieliszek z czerwoną cieczą, z której upiłam dwa małe łyki
- Dziękuję.
- Proszę bardzo. - także upił kilka łyków. Odłożyłam szkło na bok i położyłam się na płytkach
- Masz może ochotę na owoce?
- Yhy.
- Dobra, zostań tutaj, a ja pójdę po nie. - zostałam na swoim miejscu. Nad nami migoczą gwiazdy i świeci pełnym blaskiem okrągły księżyc. Piękny widok
- Dziękuję za tę niespodziankę. - popatrzyłam w jego kierunku, idzie w moją stronę z tacą z owocami
- Proszę bardzo.
- Harry .. mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie
- Pewnie, o co chodzi? - położył się obok mnie
- Doszło do czegoś między wami wczoraj? - spytałam z lekkim lękiem w głosie na jego reakcję
- Nie. Chciała do mnie wrócić, ale nie dałem się nabrać na jej sztuczki. Potrafi nieźle zmanipulować ludzi. Wydaje mi się, że chce do mnie wrócić tylko z powodu seksu.
- A ty chcesz tego?
- Oczywiście, że nie. Jestem z tobą szczęśliwy i nie zamierzam zostawić cię dla niej. Kocham tylko ciebie, a ona to już przeszłość. Złe wspomnienie i tyle.
- A gdyby mnie nie było, to wróciłbyś do niej?
- Pewnie tak, ale tylko z powodu seksu. Nie wiem, czy zdołałbym zakochać się w niej po tym, co zrobiła.
- Zraniła cię.
- Tak. - westchnął - Mam ciebie i nie myślę o innych.
- Miło mi to słyszeć. - zaśmialiśmy się oboje
- Kocham cię, Rosalie.
- Kocham cię, Harry. - pocałowałam go namiętnie w usta.
_____________________________________________
*złowieszczy śmiech*
Dzisiaj rozdział w miarę spokojny, nic zbytniego ciekawego, ale ... do następnego :)
Dziękuję za ponad 9 tysięcy wyświetleń!! ♥
12.
Świetny <33333333
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ♥ ;*
OdpowiedzUsuńKocham ♥ ^^
OdpowiedzUsuńZnakomite :) ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty!
OdpowiedzUsuńAwww...Rosale i Harry ❤❤
OdpowiedzUsuńCudowny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny ;**
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny.Czekam na sytuacje ze szpitalem ; )
OdpowiedzUsuńAnia
Neeext szybkoo! ^^ / Pat.
OdpowiedzUsuńJak romantycznie ❤
OdpowiedzUsuńKasi
Nowa czytelniczka :3 next! ^^
OdpowiedzUsuń