13.03.2014

Rozdział 8. "Przesłuchanie"

Ważna notka pod rozdziałem. Proszę, przeczytaj :)
Theo's P.O.V.

Musiałem nieźle przecisnąć się przez sporą grupę ludzi, żeby dostać się do Harry'ego. Nigdzie nie mogłem go znaleźć, więc skierowałem się do baru. Może zabawia się z jakąś dziewczyną w pokoju, nie wiem. Gdybym zaczął krzyczeć to i tak by mnie nie usłyszał. Muzyka dudniła tak głośno, że nie słyszę nawet połowy swoich myśli. Popatrzyłem na chwilę w górę, unosiła się tam wielka chmura dymu papierosowego. Wszędzie roznosił się zapach alkoholu i spoconych ciał. W końcu zauważyłem go, siedział na kanapie i pił jakiegoś drinka albo piwo. Sam nie wiem, na pewno coś chlał. O dziwo nie siedziała przy na nim żadna laska, tylko chyba Chris o ile dobrze kojarzę twarz. Zanim podszedłem do nich skręciłem jeszcze do baru po coś do picia. Nie będę siedział z nimi o suchym pysku, prawda? Zamówiłem wódkę z jakimś sokiem, dla mnie to obojętne jakim, ważne, żeby była tam wódka. Rozejrzałem się jeszcze po pomieszczeniu. Niedaleko mnie siedziały jakieś dwie dziewczyny. Jedna jest odwrócona, więc nie skojarzę kto to. Druga chyba bardziej stała się zainteresowana mną. Kiedy dostałem swój napój podszedłem do tej dwójki
- Witam panie. - uśmiechnąłem się najlepiej jak umiałem. Niemal nie zostałem wbity w ziemie. Tą drugą dziewczyną była Rosalie.

Rosalie's P.O.V.

- Kieliszki w górę! - krzyknęła Hope. Wszystkie trzy przechyliłyśmy nasze kieliszki wypełnione alkoholem. Piekąca ciecz szybko otuliła moje gardło i znalazła się w żołądku. Aktualnie siedzimy przy barze. Od dłuższego czasu Hope obserwowała kogoś. Nie chciałam nawet patrzeć, żeby stwierdzić, że gapi się na chłopaka. W końcu chyba podszedł do nas, bo Hope zarumieniła się lekko
- Witam panie. - odwróciłam się. Przede mną stał ten chłopak, który gapił się na mnie, kiedy razem z Pearl poszłyśmy na rolki. On chyba też był zdziwiony moją obecnością tutaj - Yym, to może ja już pójdę. - odwrócił się i odszedł
- Widzisz, mówiłam, żebyś się lepiej ubrała. - zachichotałam z mojej wypowiedzi, Hope zgromiła mnie wzrokiem, więc się zamknęłam
- Czekaj, ja bardzo dobrze tańczę! - zaśmiałam się. Hope pobiegła za nim. Chyba jej się spodobał. Odwróciłam się w stronę baru i powoli dopijałam swojego drinka.
- Myślisz, że wyrwie go? - spytała Pearl, która kończyła swoją piekącą ciecz
- Jeśli nie będzie natarczywa, to pewnie tak. - wzruszyłam ramionami. Głośna muzyka wypełniła w całości moje uszy. Dym papierosowy, zapach alkoholu i spoconych ciał źle wpływał na moje nozdrza. Gorąca temperatura zaczęła na mnie działać. Zrobiło mi się cieplej, niż zwykle. Niewielkie kropelki potu pojawiły się na moim rozgrzanym ciele
- Wiesz, jeśli pokaże mu swoje atuty, to pewnie .. - zanim dokończyła szturchnęłam ją w ramię, na co wyrzuciła ręce w geście obronnym
- Poczekaj, muszę do łazienki. - poinformowałam o tym Pearl, zeskoczyłam ze swojego krzesła i ruszyłam do toalety. Przepchnęłam się przez dużą ilość osób, by dotrzeć do celu. Niektórzy tak się pchają, że obijam się o ściany. Czasem wpadłam na kogoś, albo ten ktoś na mnie. W końcu udało mi się dotrzeć do mety mojej długiej podróży. Pchnęłam duże, szare drzwi i szybko znalazłam się w cichszym pomieszczeniu. Podeszłam do umywalek, by trochę schłodzić moje ciało. Zanim odkręciłam kran, usłyszała czyjeś westchnięcia i jęki. Zmarszczyłam brwi, jak można to robić w łazience?
- Hope.. - usłyszałam męski głos. Rozszerzyłam oczy. To ona tam jest?
- Harry ... - przełknęła głośno ślinę - Harry ... - ona z nim tam jest?! Nie wytrzymałam i wyszłam pędem z łazienki. Jak on mógł to zrobić? Zaciągnął ją do łazienki i teraz robią to! Wzrokiem jakoś chciałam odnaleźć Pearl, bo chyba ślad za nią zaginął. Miała chyba zostać przy barze, ale najwyraźniej udała się na parkiet. Rozglądałam się gdzie tylko mogłam. Poczułam na sobie czyjś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego za mną Harry'ego, uśmiechał się
- Zatańczysz ze mną? - uniósł lekko brew, nie wytrzymałam i mocno uderzyłam go w twarz. Gdy odwrócił się w moją stronę z jego oczu wydobywał się ogień, wkurzył się
- Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób. - wycedził przez zaciśnięte zęby. Chciałam odejść, ale złapał mnie mocno za nadgarstek i uniemożliwił jakąkolwiek ucieczkę
- Nie zrobiłabym tego, gdybyś w łazience nie kochał się z moją przyjaciółką! - wykrzyczałam. Wściekłość na jego twarzy zniknęła, a zastąpiło ją zmieszanie
- Co? Cały czas gadałem z innymi, a nie uganiałem się za twoją przyjaciółką.
- To dlaczego słyszałam, jak wymawiała twoje imię? - wykrzyczałam mu prosto w twarz
- Widziałem ją, jak szła gdzieś z Theo. To pewnie on ją tam teraz posuwa. - złość i nagły przypływ odwagi uleciał z mojego ciała
- Wynagrodzisz mi to. - pociągnął za mój nadgarstek i poprowadził na środek parkietu. Każde jego teraźniejsze spojrzenie czy ruch wprawiał mnie w osłupienie, kamieniałam. Wszyscy schodzili mu w drogi, więc nie było trudno znaleźć miejsce. Odwróciłam się do niego tyłem, żeby nie patrzeć na te przeszywające, zielone oczy. Powoli poruszałam się w rytm muzyki. Co chwilę ocierałam się o jego ciało. Jestem pewna, że co najmniej połowa dziewczyn wbija we mnie nóż w swoich myślach. Nie wiem czy było to powodem alkoholu w moim żołądku czy najwyraźniej .. nie to na pewno ten alkohol. W końcu znalazłam w sobie odwagę i odwróciłam się do niego. Uśmiechał się. Nie był to zwyczajny uśmiech. W jego oczach można było dostrzec pożądanie. Nie wiedziałam, co mam robić. W końcu złapał mnie za rękę i zaczął poprowadził z powrotem przez tłum ludzi. Jego wysoka sylwetka sprawiała, że nie widziałam nic przed nim. Po prostu szłam za nim. Chciałam jakoś odnaleźć Hope albo Pearl, ale nic z tego. Kroczyłam za Harry'm. Kiedy znaleźliśmy się prawie przy końcu sali skręcił w jakiś korytarz. Jest tam mniej osób, a muzyka  cichsza. Nawet nie wiem, gdzie on mnie prowadzi. Przechodząc obok jakiś drzwi usłyszałam jęki, zapewne ktoś tam uprawia seks. Samo to słowo obrzydziło mnie. Takie rzeczy nie powinno się na przykład w domu w sypialni?
- Gdzie idziemy? - zapytałam drżącym głosem. Harry odwrócił się w moją stronę
- Do pokoju.
- Jakiego pokoju? - zmarszczyłam brwi, jestem przerażona, gdzie on mnie prowadzi?
- Zobaczysz. - westchnęłam przeciągle. Nagle zatrzymał się, a ja wpadłam na jego plecy. Otworzył jakieś drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Zapalił światło. Stałam teraz w jakimś dobrze zadbanym pokoju. Nie pachnie tutaj papierosami ani niczym innym. Jest otwarte okno, więc wlatuje tutaj dużo świeżego powietrza. Na środku pokoju stoi duża czarna kanapa. Niedaleko okna stolik z różnego rodzaju alkoholem. Na ścianach widnieje wiele obrazów z jakimiś mężczyznami grającymi w karty. Ten pokój nie pasował do takiego klubu, bardziej do kasyna czy czegoś w tym stylu
- Wódka? Drink? Piwo? - podszedł do tego stolika z napojami. Wzruszyłam ramionami i usiadłam niepewnie na kanapie - Wiesz, po alkoholu robisz się niegrzeczna.
- Skąd wiesz? - zaśmiał się, przecież nigdy mnie nie widział pijanej
- Pamiętasz kolacje z rodzicami? - usiadł obok mnie i podał mi niebieskiego drinka. Kolacja z rodzicami? Cholera! To dlatego rano obudziłam się z bólem głowy i nie pamiętałam tego. Wypiłam chyba jeden kieliszek wina.
- Zrobiłam coś głupiego?
- Na szczęście nie albo na nieszczęście? - upił łyk swojego napoju - Może tym razem też się tak napijesz?
- Nie chcę zrobić niczego głupiego. - odłożyłam kieliszek na miejsce, przybliżył się do mnie. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, nie był spowodowany strachem. Tak, to raczej przyjemny dreszcz
- Peszysz się przy mnie? - zapytał
- Nie.
- Boisz się mnie? - kolejne pytanie wyszło z jego ust
- To przesłuchanie?
- Odpowiedz.
- Nie.
- Na pewno?
- Nie boję się ciebie. Czemu pytasz? - tak naprawdę obawiałam się każdego jego kroku, tego przyciągającego wzroku. Mógł uwieść każdą dziewczynę, a później ją wykorzystać. Mógł swoją siłą w każdej chwili mnie zabić albo co innego by tam przyszło mu do głowy, jakiekolwiek głupstwo czy jakieś inne przestępstwo
- Bo zachowujesz się przy mnie dziwnie.
- Jak dziwnie?
- Na twojej skórze pojawia się gęsia skórka. - zaczął palcami jeździć po mojej skórze - Twoje ciało opanowuje dreszcz. - teraz jeździł całą dłonią - Jąkasz się i ogólnie denerwujesz. - jąkałam się przy nim? On naprawdę dobrze zna każdy ruch dziewczyny. Przybliżył się na tyle, że nasze ramiona stykały się
- Nie, wydaje ci się.
- Wydaje? Naprawdę? A co powiesz na to? - swoją dłonią powoli i delikatnie jeździł po moim udzie. Nie ukrywam, że wzdrygnęłam się pod wpływem jego dotyku. Zauważył to - Nadal mówisz, że się mnie nie boisz?
- Jestem tego pewna. - przestań mnie dotykać! Nagle ktoś wszedł do pokoju, jednak raczej wbiegł jak burza
- Harry! Gdzie Rosalie?! - to był ten chłopak, za którym pobiegła Hope
- Tutaj jestem. - pomachałam niepewnie lekko dłonią. Kiedy zauważył w jakim stanie się znajdujemy, przechylił lekko głowę, na co od razu odskoczyłam od Harry'ego
- Twoja przyjaciółka, Hope, tak? - Jezu, co ona zrobiła?! - Chyba za dużo wypiła, bo zaczęła tańczyć na stole.
- Co?!
- No i teraz wymiotuje w łazience. - dłonią złapał się za kark. Jezu, nie mógł jej przypilnować, skoro poleciała za nim?! Ale zaraz, skąd on wiedział, że znajdzie mnie z Harry'm?
- Boże, w której łazience? Gdzie do cholery jest Pearl?!
- Trzeba coś z tym zrobić. Ty idź po Hope, a ja z Rosalie spróbujemy znaleźć Pearl. - teraz jestem wdzięczna Harry'emu, co nie oznacza, że zmieniłam do niego zdania - Spotkamy się w samochodzie.
- Dobra. - chłopak szybko wyszedł. Teraz mam jedno pytanie. Gdzie jest Pearl?! Wybiegłam z pokoju w poszukiwaniu przyjaciółki. Od kiedy zniknęła wyszłam z łazienki nigdzie jej nie ma. Chciałabym, żeby nic się jej nie stało. Weszłam na parkiet. Znajduje się tu tyle ludzi, że trudno będzie odnaleźć ją. Zauważyłam tylko Hope idącą z tym chłopakiem. Przynajmniej jej nic nie jest. Może Pearl też jest w łazience. Najlepiej będzie, jeżeli pójdę sprawdzić. Może akurat jakiś koleś ją tam gwałci! Odepchnęłam od siebie tę myśl, muszę się opanować, a alkohol w moich żyłach mi tego nie ułatwia. Szybko pobiegłam do łazienki. Pchnęłam duże drzwi i po chwili znalazłam się w środku
- Pearl? Jesteś tu? - rozejrzałam się, ale nigdzie jej nie ma
- Rosalie? - akurat z łazienki wyszła Pearl. Od razu rzuciłam się jej na szyję
- Gdzie ty byłaś? - odetchnęłam z wielką ulgą
- Najpierw poszłam do łazienki za tobą, ale ciebie nie było. Jak wróciłam to żadnej z was nie mogłam znaleźć. Potem znowu zachciało mi się sikać i znalazłam się tutaj.
- Chodź, idziemy. Hope tak się nawaliła, że wymiotowała. Później ci wszystko opowiem, jedziemy do domu. - Pearl nie protestowała. Jak najszybciej wyszłyśmy z tego klubu. Dokoła otaczało nas wiele samochodów. Zauważyłam tego chłopaka - muszę w końcu dowiedzieć się jak ma na imię - i Hope. Ona wymiotowała resztki ze swojego żołądka, a on stał niedaleko niej
- Znalazłam ją. - krzyknęłam. Uwaga tego chłopaka została teraz zwrócona w naszą stronę. Poklepał Hope po plecach i wskazał nam samochód, którym pewnie wrócimy do domu. Dlaczego tak nam pomogli? Hope chyba wyrzuciła z siebie całą zawartość swojego żołądka i razem wsiadłyśmy do samochodu.


Cześć :)
Dzisiaj dodałam dwa rozdziały, ponieważ w 7 nic się ciekawego nie dzieje, więc nie chciałam was zawieść.
Chcę jeszcze dodać, że akcja teraz nie jest zbytnio ciekawa czy ekscytująca. Nie dziwie się, że niektórzy nawet nie komentują, bo ja też szczerze bym tego nie skomentowała. Od 10 rozdziału wszystko ulegnie zmianie. Wszystko obróci się do góry nogami. Jestem do przodu o kilka rozdziałów, więc troszeczkę sama jestem z nich dumna. Jeśli ktoś dotrwa do 10 rozdziału, to mam nadzieję, że nie zawiodę :)

1 komentarz:

  1. Czytam :)
    I nie bądź dla siebie taka surowa. Musi być przez chwilę normalnie, żeby mogła się rozkręcić akcja ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy