10.03.2014

Rozdział 6. "Kolacja"

- Wiem, że moja mama lubi młodszych, ale nie aż tak! - krzyknęłam. Na twarzy Pearl pojawił się grymas, jakby nad czymś myślała. Wzięłam kilka ziarenek popcornu i włożyłam do ust. Oparłam się o kanapę, chcę jakoś skupić się na filmie
- Przecież ma Jason'a! Nie dramatyzuj! Na pewno go polubiła, a nie od razu się w nim zakochała! - zaśmiała się. Może przesadzam? Jest za bardzo wpatrzona w Jason'a, żeby interesować się innymi. Chciałabym kiedyś kogoś tam mocno pokochać, jak ona teraz Jason'a. Czasami się zastanawiam czy widzi coś poza nim? Nie wiedziałam, że zdoła kogoś pokochać po stracie taty. Miałam kiedyś takie myśli, że wcale go nie kochała. Tylko poleciała na jego pieniądze. Jason jest młody, przystojny i bogaty, więc może dlatego go tak pokochała? Od kilku lat sama też chodzę na grób taty, bez niej. Mam nadzieję, że nie zapomniała o nim tak szybko jak mi się wydaje ...
- Dobra, będę się zbierać. Cześć. - pożegnałam się z blondynką i wyszłam z jej domu. Zrobiło się ciemno i zimno. Mój dom jest niedaleko, więc nie muszę po nikogo dzwonić, żeby zabrał mnie bezpiecznie do domu. Rozglądałam się, żeby sprawdzić czy jestem tu na pewno sama. Nigdy nie wiadomo jacy przestępcy mogą się czaić w tej okolicy. Jeszcze kilka metrów drogi i będę na miejscu. Ciekawe czy mama albo Jason są w domu? Nie chcę kolejnego wieczoru spędzić sama. Czasami myślę, że praca jest ważniejsza ode mnie. Często wyjeżdżają, nawet za granicę. Chyba za jakieś dwa lub trzy miesiące jadą do Francji. Znowu spędzę sama kilka tygodni. Po prostu świetnie, aż nie mogę się doczekać. Wyczuliście ten sarkazm?

*

Zamknęłam za sobą furtkę, po czym skierowałam się do drzwi. Zauważyłam, że światła w kuchni i salonie są zapalone. Mamy gości czy co? Na pewno ktoś jest w domu, więc nie musiałam wyjmować swoich kluczyków. Po cichu nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Z kuchni dobiegały dźwięki czyjejś rozmowy. Zdjęłam swoje buty i kurtkę, po czym skierowałam się wzdłuż korytarza. Przechodząc obok salonu zobaczyłam nakryty stół, mama zrobiła kolację? Wzruszyłam ramionami sama do siebie i weszłam do kuchni. Moim oczom ukazała się mama, Jason i Harry?! Przygotowywali kolację. Co on tu  robi?! Momentalnie moje oczy podwoiły swoje rozmiary. Zaprosiła go?! Nie wierzę, nawet nic mi o tym nie wspomniała. Jeszcze Jason, nie miał nic przeciwko?
- Yyy, co się tutaj dzieje? - zapytałam. Nagle cała uwaga została skupiona na mojej osobie, Harry uśmiechnął się uwodzicielsko, jakby próbował sprawić, żeby moje serce i kolana zmiękły. Zaczynam się chyba pocić!
- Cześć, Rosalie. Zaprosiłam Harry'ego na kolację. Wczoraj jak rozmawialiśmy. - na kolację?! - Prosiłabym cię, żebyś założyła coś ładnego, dobrze? - byłam w szoku, więc pokiwałam głową. Popatrzyłam na Harry'ego, uśmiechnął się i wyszeptał "ładnego". Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do pokoju. Jak mogli zaprosić tego kryminalistę?! Czy oni nie wiedzą, że on siedział w więzieniu?! Zdenerwowana weszłam do pokoju i od razu skierowałam się do szafy. Wyjęłam sukienkę. Cała biała, sięgała mi do połowy ud, w pasie zawiązany srebrny pasek. Nie chciałam się zbytnio stroić, dlatego tylko zmieniłam sukienkę.Zszokowana  zeszłam na dół. Harry akurat wnosił talerze na stół. Boże, czemu ja? Nie musiałam na niego patrzeć, by zorientować się, że szczerzy się jak jakieś dziecko. Oparłam się o futrynę i czekałam na obrót sytuacji. Kiedy Harry wchodził do kuchni klepnął mnie w pośladek, wzdrygnęłam się na jego niespodziewany dotyk. Nie dość, że kryminalista to jeszcze dupek.
- Rosalie, chodź pomożesz mi kroić owoce. - kiwnęłam głową i podeszłam do Jason'a. Wzięłam nóż i zaczęłam kroić owoce - Wiedziałaś o naszym gościu? - spytał szeptem. Popatrzyłam na chwilę na mamę i Harry'ego. Pochłonięci całkowicie sobą i rozmową
- Nie, dopiero teraz. A ty? - zapytałam też szeptem
- Nie, wchodzę do domu. Amanda i on siedzą w kuchni i coś robią. Pytam co się dzieje, a twoja matka odpowiada, że zaprosiła go na kolację. Szczerze mówiąc nie ufam mu. - wyjąłeś mi to z ust
- Moim zdaniem mama zachowała się nie w porządku. - skomentowałam krótko
- Też tak myślę. Podasz mi winogrono?
- Jasne. - odłożyłam nóż i wyjęłam z reklamówki pęczek fioletowych owoców - Proszę.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko i znowu zaczęłam kroić owoce. Niechcący zacięłam się nożem. Cholera!
- Mamo, gdzie są jakieś plastry? - zapytałam
- W górnej szafce. - wskazała dłonią. Wytarłam z dłoni sok z owoców i podeszłam do szafki. Jest trochę wyżej i muszę stanąć na palcach. Moja sukienka chyba trochę powędrowała w górę
- Pomogę ci. - dłoń Harry'ego szybko powędrowała w górę i wyciągnął dla mnie plastry. Wyrwałam mu je z rąk i posłałam zabójcze spojrzenie. Uniósł dłonie w geście obronnym i zachichotał. Wyjęłam jeden, owinęłam nim palec i wróciłam do Jason'a
- Usiądź. Zaraz będzie gotowe. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
Przewróciłam oczami. Dlaczego ona nic mi nie powiedziała, że zaprasza go na kolację? Chyba mam jeszcze prawo wiedzieć, co się tutaj dzieje? Zawsze dowiaduję się o wszystkim ostatnia. Dobrze jest myśleć, że jesteś tu najmniej ważna. W końcu wszyscy dołączyli do stołu. Na przeciwko mnie usiadł "nasz" gość. Obok mnie mama, a na głównym miejscu Jason. Mama zawsze wie, co lubię. Postawiła przede mną moją ulubioną sałatkę z kurczakiem. Już mi ślinka cieknie. Przytyję, ale warto. Ta sałatka jest idealna!
- Dobrze się bawiłaś u Pearl? - wzięłam pierwszego kęsa, zanim odpowiedziałam na pytanie zadane przez mamę
- Oglądałyśmy film i rozmawiałyśmy, nic ciekawego. - Jason chwycił w ręce wino, jak zwykle ma w zwyczaju i zaczął wszystkim nalewać. Czym Harry przyszedł? Skoro samochodem, to nie powinien pić, prawda?
- Harry, powiedz może co u ciebie słychać? - mama zaczęła powoli rozkręcać rozmowę. Zacznijmy ten długi wieczór ...
- Na razie nie dzieje się nic ciekawego. -  wszyscy są chyba bardziej zajęci jedzeniem, nie rozmawianiem. Jakoś straciłam ochotę na jedzenie, może wywinę się stąd i zniknę pod pretekstem wyjścia do łazienki?
- Rosalie? Coś nie tak? - uniosłam głowę. Jason popatrzył na mnie z troską. Sztucznie się uśmiechnęłam i pokiwałam twierdząco głową. Wzięłam swój kieliszek i upiłam łyk wina. Zjadłam kilka kęsów i wypiłam trochę, mogę już stąd zniknąć?
- Rosalie, muszę powiedzieć, że wyglądasz naprawdę ładnie. - spojrzałam w górę. Harry przyglądał mi się. Jeszcze trochę a zacznie się ślinić. Moje policzki zaczęły mnie piec, pięknie, rumienię się
- Dziękuję. - speszyłam się i spuściłam głowę. Zachichotał, chyba rozbawiło go to. Boję się go jak cholera! Boję się każdej jego reakcji. Gdybym umiała otworzyć usta teraz na pewno miałabym go z głowy, ale nie mogę. Nie potrafię odezwać się w porę. Dlaczego budzi we mnie taki respekt i strach? Czemu na sam jego widok moje ciało pobudza się? Dopiłam resztę mojego wina i nalałam do pełna kieliszek. Potrzebuję mocnego kopa. Czasem po alkoholu czuję się lepiej. Pomaga mi w zwalczeniu mojej nieśmiałej osoby. Staję się bardziej odważna, może też niegrzeczna z tego, czego dowiaduję się później. Nagle zadzwonił telefon Jason'a. Kto może do niego dzwonić o tej porze?
- Przepraszam, ale muszę odebrać. - wstał i wyszedł z telefonem na taras, żeby mieć pewnie lepszy zasięg albo żeby nikt nie podsłuchiwał jego rozmowy
- Ja też przeproszę na chwilę. - Harry też wstał i pewnie skierował się do łazienki. Nie żebym była niemiła, ale jeśli chciałby się zaspokoić to wystarczyło iść do jakiegoś klubu. Czy ja robię się pijana? Lepiej nie będę już sobie nalewała tego wina albo może jeszcze mały kieliszek? Raz kozie śmierć.
- Amanda, możesz przyjść na chwilę? - no ładnie zostaję sama. Mama wstała od stołu i poszła do Jason'a. Nawet nie zauważyłam, kiedy butelka zaczynała robić się pusta. Czy ja to wszystko wypiłam? Trudno, kupią sobie nowe wino. Siedziałam i bawiłam się jedzeniem na moim talerzu. Cóż, nie mam zbyt mocnej głowy do takiego wina. Rozsiadłam się wygodniej na krześle. Po chwili przyszedł Harry. Był chyba zdziwiony moim zachowaniem. Usiadł na przeciwko mnie, na swoim miejscu
- No, to zostaliśmy sami. - skomentował krótko. Wzruszyłam tylko ramionami i oblizałam wargi. Harry oparł się łokciami o stół i przyglądał mi się uważnie. Zbliżył się bliżej. Zrobiłam to samo, co on
- Chyba alkohol źle na ciebie działa. Robisz się niegrzeczna. - przygryzłam lekko wargę. Zawsze po każdej imprezie słyszę tylko to, co robiłam i jakie to było niegrzeczne. Nic nie mogę na to poradzić, że po alkoholu się tak zachowuje. Harry przybliżył się do mnie jeszcze bliżej - Podoba mi się to. Masz cholernie trudny charakter, ale wiesz, los sprawił, że lubię wyzwania.
- Wiesz, jeżeli chciałeś się zaspokoić, to nie trzeba było lepiej iść do jakiegoś klubu? - zachichotał
- Wolałbym, żebyś ty mnie zaspokoiła. - poruszył brwiami
- Nie skorzystam z propozycji. -wzięłam kieliszek i dopiłam do dna. Czasami lubię dużo wypić, co nie znaczy, że jestem jakimś alkoholikiem. Połowa dziewczyn nie wraca trzeźwa do domów, ja mam być gorsza? Mam się wcale nie bawić?
- Trudno. - zaśmiał się i nalał sobie wina. Mama i Jason coś długo nie wracają. Co tak długo rozmawiają?
Oblizałam zmysłowo wargami. Potrzebuję świeżego powietrza, coraz bardziej zaczynam się bać swojego zachowania po alkoholu. Dopiłam resztę wina - któryś raz już tego wieczoru - i odeszłam od stołu. Chwiejąc się poszłam do mojego pokoju. Moje nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Robiły się jak z waty. Niemal rzuciłam się na łóżko. Usłyszałam czyiś chichot. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harry'ego opartego o futrynę drzwi. Ułożyłam się bardziej wygodnie
- Oj, Rosalie. Gdybyś tylko była taka bez alkoholu. - teraz to ja zachichotałam. Serio, gdyby nie alkohol pewnie byłabym tak przestraszona, że zsikałabym się! - Muszę już iść. Odprowadzisz mnie? - zamruczałam sama do siebie, niechętnie wstałam i wyminęłam go kierując się do wyjścia. Wiem, że patrzy na moje pośladki, czułam na swojej skórze jego spojrzenie.  Zatrzymałam się przy drzwiach
- Było fajnie. Trzeba by powtórzyć, ale na osobności. - otworzyłam mu drzwi, dłonią wskazałam, żeby wyszedł, wyminął mnie i opuścił dom. Z impetem zamknęłam drzwi i ruszyłam z powrotem do pokoju.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Wystarczy zwykłe 'czytam', żeby mnie usatysfakcjonować, że moja praca nie idzie na marne :)
+ Co myślicie o całym tym blogu? Jest sens dalej go prowadzić?

4 komentarze:

  1. Czytam :D hah. Genialny rozdział, jak zwykle zresztą ;* xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooo, już nie mogę się doczekać kolejnego!!! xoxo

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy