13.03.2014

Rozdział 7. "Nieoczekiwana bliskość"

Theo's P.O.V.

Staliśmy razem z Harry'm przy ścianie niedaleko stolika z alkoholem. Ja piłem drinka, a on chyba piwo. Od pewnego czasu gapił się w jakiś punkt. Jakby był zahipnotyzowany czy coś. Dawno nie widziałem go takiego skupionego. Popatrzyłem w tym samym kierunku, co on. Patrzył na jakąś dziewczynę siedzącą na kanapie. Brunetka, co chwilę śmiała się lub chichotała, samo patrzenie było rozkoszą. Cudowna dziewczyna, jest naprawdę piękna. Miód na serce. Od samego patrzenia można się zakochać. Na pierwszy rzut oka wydawała się najdelikatniejszą osobą na świecie, kruchą i bezbronną, każdy facet chciałby się nią zaopiekować. Chciałbym jakoś uchronić ją od niego, ale kiedy Harry zauważy ładną panienkę od razu leci z wywalonym językiem. Tym razem patrzy na nią, napawa się widokiem, nie podchodzi i nie zaczyna podrywu. Ta dziewczyna ma pięknu uśmiech, nie dziwię się mu. Coś mi tu śmierdzi i tym razem to nie ja. Coś jest dziwnego w tej sytuacji. Harry zachowuje się jakby ta dziewczyna stała się w tej chwili dla niego wszystkim, czego potrzebuje. Patrzy na nią jak na obrazek. Coś niesamowitego. Lew zakochał się w owieczce. Nie do wiary. Co ja plotę?! Nie zakochał się, na pewno nie on!
- Stary, co się stało? - zapytałem
- Kim ona jest? - popatrzył na chwilę na mnie, potem znowu na nią - Chcę ją.
- Nie możesz, ona .. - uciszył mnie
- Nie obchodzi mnie to, co teraz powiesz. Chcę ją za wszelką cenę.


Rosalie's P.O.V.

Obudził mnie straszny ból głowy. Chciałam jakoś wstać, ale tym samym naraziłam się na większy ból. Denerwowało mnie światło dobijające się zza okna. Na dodatek znowu pies sąsiadów zaczął szczekać. Dziś wszystko obraza się przeciwko mnie. Zauważyłam butelkę z wodą na stoliku nocnym. Jakoś przezwyciężyłam ból i usiadłam, po czym chwyciłam w dłonie butelkę. Głowa mi pękała, ale jakoś dawałam radę. Upiłam kilka łyków. Tego mi było trzeba. Zimna przezroczysta ciecz przyjemnie rozpłynęła się w moim przełyku i dotarła do żołądka. Odłożyłam butelkę na poprzednie miejsce, po czym bezsilnie opadłam na łóżko. I znowu ten piekielny ból. Po krótkiej chwili usłyszałam jakieś krzyki. Chyba mama i Jason się kłócą. Nie rozumiałam nic z ich wymiany zdań. Krzyczeli za szybko i niewyraźnie. W końcu rozszedł się po domu dźwięk trzaskanych drzwi. Ktoś wybiegł z domu. Musiałam sprawdzić co się stało. Udało mi się wstać mimo bólu głowy. Mam na sobie jeszcze sukienkę z wczoraj, więc nie musiałam się przebierać. Na miarę moich sił zeszłam na dół. W salonie mama siedzi na kanapie. Ma załzawione policzki, ślepo patrzy na podłogę. O cholera!
- Mamo? - podeszłam do niej i uklęknęłam przed nią. Wygląda okropnie. Na policzkach znajdowały się resztki po makijażu. Oczy całe czarne i podkrążone, musiała nie spać w nocy - Mamo? Mamo, co się stało? - zapytałam z troską, zaczęła lekko się kołysać
- Nie ma go. - wypowiedziała z bólem. Cholera! Do jasnej cholery znowu się dzieje! Nie może tego znowu zrobić!
- Mamo! Mamo powiedz, że wszystko jest dobrze? - próbowałam coś z niej wyciągnąć. Siedziała, nic nie mówiła - Mamo! Nie zamykaj się tak jak po starcie taty! Nie możesz znowu tego mi zrobić! Powiedz co się stało! Dlaczego znowu milczysz! Jason cię zostawił?! Odpowiedz! - wykrzyknęłam. Nadal nie reagowała. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy - Dlaczego mi to robisz! Odezwij się! - znowu nie doczekałam się żadnej reakcji. Pod wpływem emocji jakie we mnie się obudziły wybiegłam z domu. Biegiem skierowałam się prosto do parku. O tej porze rzadko ktoś jest tutaj, więc mogę liczyć na odrobinę prywatności. Usiadłam pod jakimś sporym drzewem. Z oczu lały mi się łzy bezsilności. Rękoma pocierałam przedramiona, by chociaż trochę się ogrzać. Mama znowu się załamie. Po stracie taty niemal wpadła w depresję. Przez parę dobrych tygodni albo miesięcy nie odezwała się ani słowem. Odwróciła się ode mnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałam jej troski. Chciałabym, żeby w takich sytuacjach był przy mnie tata. To on dbał o mnie najbardziej. Zawsze był przy mnie. Potrafił nawet urwać się z pracy, byle tylko być przy mnie.
- Rosalie? Rosalie czemu płaczesz? - ktoś dotknął moich kolan. Podniosłam wzrok. Przede mną klęczał Harry. Łzy spływające po moich oczach są tak duże, że czułam je na swoich piersiach. Strach towarzyszący przez jego osobę pojawił się, ale teraz potrzebowałam kogoś przy moim boku. Harry przyglądał mi się uważnie, ale po chwili usiadł obok mnie
- Moja mama. Chyba pokłóciła się z Jason'em i chyba ją zostawił. - objął moje kruche ciało, poczułam się pierwszy raz przy nim bezpiecznie. Poczułam się doceniona, poczułam, że mam kogoś przy sobie
- To dlaczego płaczesz? - zapytał. Dłonią otarłam kilka łez, potrzebuję teraz najbardziej czyjejś obecności bez gadania
- Mój tata zmarł kiedy miałam 14. lat. Mama wpadła w tak jakby małą depresje. Przez długi czas nie mówiła nic, nie wychodziła z pokoju. Nie było jej wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Martwiła się tylko o siebie. Tata był jedyną osobą, która była przy mnie i teraz nie mam już nikogo, prócz Pearl. - pierwszy raz od wielu lat komuś powiedziałam o tym, co się stało. Nawet Pearl nie wiedziała o mnie tyle. Zaufałam mu. Nie wiem dlaczego, ale zaufałam
- Wiesz, Rosalie. Twoja mama i Jason nie są już dziećmi. Taka kłótnia na pewno nie sprawi, że znienawidzą się lub przestaną kochać. Jestem pewien, że razem znajdą jakieś rozwiązanie. A wiesz jakie? - spojrzałam na niego i pokiwałam przecząco głową - Porozmawiają. Nie będą się na siebie gniewać. Wiesz czemu? - zachichotał - Bo miłość potrafi wszystko wybaczyć, bo miłość polega też na rozmowie, na rozumieniu drugiego człowieka. Jason jest mądrym mężczyzną, jeśli kocha twoją mamę wróci. Miłość potrafi wszystko wybaczyć, nawet taką kłótnię. - zdjęłam z siebie jego rękę i usiadłam obok niego, zwrócona twarzą w jego stronę
- Najbardziej mnie boli to, że teraz kiedy ma Jason'a zapominała o tacie. Nie przychodzi razem ze mną na jego grób, nawet pewnie nie myśli o nim.
- Może po prostu trzyma to w sobie, żeby nie martwić tym ciebie?
- Ale zawsze przychodziła. Zawsze. Nie wiem, co się teraz stało? - załkałam, proszę, niech mnie przytuli jeszcze raz
- Wiesz, czasami, żeby zapomnieć o czymś, to po prostu trzymamy się z dala od tego. Nie myślimy o tym. Chcemy się od tego odizolować. - emocje wzięły górę nad rozumem, przytuliłam się do niego. Nie liczył się teraz strach czy obawa. Po prostu potrzebowałam drugiej osoby. Harry otulił mnie swoimi dłońmi, jakby chciał mnie uratować od zła na tym świecie. Dłonią delikatnie głaskał moją głowę. W pewnym momencie odchylił głowę, a ja popatrzyłam na niego. Ucałował moje czoło i ponownie schowałam głowę w zagłębienie jego szyi. Czułam się przy nim bezpiecznie. Czułam, jak jego serce niemal rozrywa jego żebra, bije mocniej
- Wszystko będzie dobrze. - ponownie mnie ucałował, tym razem w głowę
- A co jeśli nie będzie? - zapytałam
- Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Musisz tylko myśleć pozytywnie.
- Chciałabym w to wierzyć. - nadal nie chciałam odrywać się od jego ciepłego ciała. Nie mogę opisać tego uczucia. Jeszcze wczoraj trzęsłam się ze strachu, teraz chce by był przy mnie. Może to wpływem emocji? Niechciany powrót do przeszłości?
- Musisz spróbować uwierzyć. - jego głos był przepełniony troską, przyjemnym ciepłem
- Nie wiem, ale dziękuję za rozmowę. - wstałam, on powtórzył moją czynność. Wyjął z kieszeni chusteczkę i otarł nią moje mokre policzki. Spojrzałam prosto w jego oczy. Widziałam w nich troskę, jakby próbował chronić mnie na tyle sił, ile w sobie ma. Teraz widziałam w nim zupełnie inną osobę. Nie tego chłopaka, który siedział w więzieniu. Tego chłopaka, który poświęciłby się dla swojej dziewczyny. Mimo tego nadal obawiam się jego każdej reakcji, jakby ten strach przepełniony był paniką. W głębi duszy bałam się jak cholera, ale coś w mojej głowie mówiło, że to tylko pozory
- Nie martw się. Zawsze znajdzie się osoba, która cię wysłucha. - pogładził kciukiem mój policzek. Mam mieszane uczucia. Teraz stoi przede mną troskliwy chłopak. Przykrywa go tylko ciemna aura. Na zewnątrz i w jego głowie panuje mrok. W sercu istnieje coś takiego jak miłość?
- Nie płacz więcej, proszę. - pokiwałam twierdząco głową. Otarł jeszcze raz dłonią moje mokre policzki - Obiecaj. - ucałował moje czoło jeszcze raz, jeszcze raz ze tchnął się z moją skórą, jeszcze raz poczułam jego oddech i przyjemne ciepło. Po chwili odszedł. Odszedł bez słowa.
Po moich policzkach ponownie zaczął spływał wodospad łez. Skierowałam się tam, gdzie wybieram się co roku. Na cmentarz, do taty.

*

Przechodząc przez bramę poczułam jakby uczucie, którego mi bardzo brakowało, bezpieczeństwa i miłości. Doskonale wiedziałam, gdzie znajduje się mój tata. Przed jego grobem stała ławka, na której często przesiadywałam. Na nagrobku widniał napis:

William Winters
Wspaniały mąż i ojciec. Pozostawił po sobie nie tylko wspomnienia, ale miłość, którą nas obdarzał.

Tab bardzo mi go brakuje, tak bardzo chciałabym się do niego przytulić, żeby odgonił całe zło ode mnie. Szkoda tylko, że teraz zostałam z tym wszystkim sama. Nie mogę liczyć na miłość matki, za bardzo interesuje się pracą, domem i Jason'em. Chciałabym, żeby wróciła ta kobieta, którą nazywałam kiedyś mamą. Zmieniła się. Chciałabym się przytulić do kobiety, która kiedyś była dla mnie wszystkim, która zawsze była przy mnie. Teraz codziennie widuję inną kobietę, kobietę pochłoniętą życiem zawodowym. Straciłam obydwojga rodziców.
Siedziałam tak dobre kilka godzin, dopóki nie robiło się ciemniej. Mrok ogarniał cały cmentarz, a jedynym światłem stały się znicze. Choć teraz wszystko wygląda magicznie to powinnam być w domu. Powinnam, ale wcale nie chcę. Mama pewnie wypiła coś i leży teraz prawie nieprzytomna w salonie. Z Jason'em nie mam pojęcia co może się dziać. Nie obchodzi mnie to, teraz to ja pomartwię się tylko o siebie. W pewnej chwili usłyszałam jakieś szelesty, chyba ktoś jest tu poza mną. Rozejrzałam się po okolicy. Niedaleko mnie stał jakiś starszy pan ubrany w garnitur. Tam leży pewnie jego zmarła żona. Wstałam z ławki i skierowałam się do starszego pana, nie wiem, co mną kieruje
- Przepraszam, nie przeszkadzam? - zapytałam z grzeczności. Odwrócił się w moją stronę i posłał mi miły uśmiech
- Nie, nie przeszkadzasz. Przyszedłem tutaj na grób mojej żony, zmarła kilka lat temu i po prostu dzisiaj jest nasza rocznica.
- Pan nadal ją kocha? - uśmiechnęłam się przyjaźnie, ten pan przypomina mi mojego dziadka
- Oczywiście. Była dla mnie wszystkim. Przychodzę tutaj o tej porze, bo zawsze cmentarz jest wtedy przyjemniejszy, jest mniejszy tłok. Młoda damo, a ty dlaczego siedzisz tu o tej porze?
- Przyszłam na grób taty. Zmarł kiedy miałam 14. lat.
- Tak to w życiu jest. Tracimy dla nas ważne osoby wtedy, kiedy ich potrzebujemy.- nie odzywałam się już. Pewnie wolał posiedzieć tu w samotności, niż słuchać ględzenia nastolatki - Nie chciałbym być niemiły, ale nie powinnaś być w domu?
- Powinnam, ale moja mama siedzi pewnie teraz z butelką wina w dłoni.
- Opowiesz takiemu staremu staruszkowi? - zachichotałam, polubiłam go
- Mój tata zmarł i moja mama popadła w małą depresje. Nie było jej wtedy, kiedy jej potrzebowałam. Dziś pokłóciła się ze swoim partnerem i wyszedł trzaskając drzwiami z domu i ... - nie dokończyłam, bo starszy pan przerwał mi
- Depresja powróciła? - pokiwałam głową - Jestem pewien, że teraz na pewno cię szuka. Spójrz, jest ciemno, twoja mama nie wie gdzie jesteś. Powinnaś wrócić. Nie dlatego, żebyś miała czyste sumienie, ale po to, żeby się przekonać, że twojej mamie na pewno na tobie zależy. Zaufaj mi. - już dwóm osobom dzisiaj zaufałam
- Zwariowany dzień. Uciekłam z domu, zaufałam chłopakowi, którego się boję, znalazłam się na cmentarzu i teraz słucham pana i ponownie komuś mam zaufać.
- Jeśli nie zaufasz, to nie możesz wiedzieć, co się stanie.
- Tak chyba zrobię. Pan lepiej zna życie. Dziękuję. - starszy pan objął mnie swoimi dłońmi. Boże, tylko nie płacz, nie płacz!
- Wszystko się jakoś ułoży.
- Na pewno. - otarłam małą łezkę i ruszyłam do domu. Zrobiło się nieźle ciemno. Ile ja tak przesiedziałam? Nie miałam przy sobie niczego, tylko tę sukienkę, więc jest mi strasznie zimno. Wychodzenie w tej sukience nie było niczym dobrym. Jejku, jak zimno! Postanowiłam, że trochę pobiegnę, rozgrzeję się i szybciej będę w domu. Tylko, żebym nie padła z przemęczenia.

*

Światła w domu są pogaszone, tylko w salonie jeszcze pozostało. Ktoś chodził w kółko, jeszcze jakaś osoba siedziała na kanapie. Gdyby nie firanki, to na pewno zorientowałabym się kto to. Zamknęłam za sobą furtkę i pognałam do domu. Wzięłam głęboki oddech, po czym przekroczyłam próg. W domu panuje cisza. Słychać było tylko tupanie. Przełknęłam ślinę i wzięłam ostatni głębszy oddech. Wkroczyłam do salonu. Mama chodzi w kółko z telefonem w ręku, Jason siedzi na kanapie z głową schowaną w dłoniach. Odchrząknęłam głośniej przez co spotkałam się z ich uwagą
- Rosalie! Dziecko, gdzie ty byłaś?! - mama mocno oplotła mnie ramionami. Wreszcie poczułam jej bliskość. Wreszcie poczułam tę samą kobietę sprzed laty. Wreszcie poczułam, że mam mamę
- Byłam ... - nie chciałam jej mówić, gdzie tak naprawdę byłam, więc skłamałam - Byłam w parku, chodziłam tak przez kilka godzin.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się baliśmy. - Jason wstał z kanapy i podszedł do nas - Nigdy więcej tego nie rób, dobrze?
- Dobrze, ale powiedzcie, że między wami wszystko jest dobrze? - mama popatrzyłam na Jason'a, a on na nią
- Pokłóciliśmy się o błahostkę wczoraj wieczorem, a dzisiaj tylko dolałam oliwy do ognia. Wszystko w porządku. - mama uścisnęła mnie ostatni raz
- Kiedy tak uciekłaś coś do nas dotarło. Nie dbaliśmy o ciebie i zostawiliśmy cię samą na lodzie. Potrzebowałaś kogoś, a my martwiliśmy się tylko o siebie, pracę i dom. Zaniedbaliśmy cię. - nie płacz, błagam nie płacz!
- Kochamy cię i zawsze możesz na nas liczyć.

Harry's P.O.V.

Sam nie wiem, co się stało tam w parku. Zobaczyłem ją płaczącą pod jakimś drzewem. Nie zastanawiałem się długo i podszedłem do niej. Tym razem się mnie nie bała. Opowiedziała co jej leżało na sercu i dlaczego płakała. Może to był wpływ jej emocji? Nawet mnie poniosło. Normalnie przeszedłbym obok płaczącej osoby obojętnie, ale tym razem nie mogłem. Nie mogłem jej zostawić. Co się ze mną dzieje? Dlaczego się tak zachowuje?

2 komentarze:

  1. boskie *.* pokochałam tego bloga :D i nic tylko przeczytać go całego w tę jedną noc <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, lece czytać dalej ♥

    Zapraszam również do siebie - http://feelingfanfictionharrystyles.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy