8.03.2014

Rozdział 5. "Pani Piękna"

Dziś z okazji Dnia Kobiet postanowiłam dodać kolejny rozdział :) + Tak w ogóle, to zastanawiam się skąd wzięło się ponad 600 wyświetleń ? ;o
Harry's P.O.V.

Posłałem jej ostatnie spojrzenie i odszedłem. Muszę przyznać, że ma naprawdę seksowne ciało. To był szczęśliwy traf z tą torebką. Theo - mój przyjaciel - zauważył ją leżącą na chodniku. Wcześniej ją widział u przyjaciółki Rosalie. Wiedział, że poszukuję jej numeru za wszelką cenę, więc załatwił go dla mnie. Może nie powinien grzebać w czyichś torebkach, ale musiałem jakoś znaleźć jej numer telefonu. Co jak co, ale jestem z siebie dumny. Chciałem mieć go mimo wszystko. Mam nadzieję, że nie będzie na mnie zła, chociaż żadna mi się jeszcze nie oparła. Rosalie nie będzie tym wyjątkiem. Może to dziwnie zabrzmi, ale jeszcze nigdy nie czułem czegoś podobnego do innej dziewczyny. Zwykle same pchały mi się do łóżka z prośbą o zaspokojenie potrzeb. Przeważnie miałem je na jedną noc. Z Rosalie jest inaczej, inaczej się wobec niej zachowuje. Nie chcę jej tylko wykorzystać. Chciałbym się nią zaopiekować. Nigdy nie było tak, że starałem się o dziewczynę, to one kleiły się do mnie. Rosalie jest wyzwaniem, jest delikatna i krucha, nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie pociąga. Chciałbym być przy niej. Być dla niej kimś więcej. Kiedy jestem przy niej czuje coś dziwnego w brzuchu, serce jakby zaraz miało rozerwać mi klatkę piersiową, oddech jest płytki. Staram się dobrze to ukrywać. Chyba zaczynam gadać jak dziewczyna. Nigdy nie obchodziły mnie uczucia, miłość. Nie potrzebowałem jej. Co się do kurwy dzieje?! Tylko nadal nie wiem, dlaczego się mnie tak boi. Dobra, byłem w więzieniu za pobicie, ale facetowi się należało. Miał nieźle zmasakrowane ciało, bo wpadłem w furię. Nie lubię, kiedy ktoś mi się sprzeciwia, ale jak już to robi, to nieźle obrywa. Chciałbym czasem zmienić postępowanie, ale jakoś nie wychodzi. Nie potrafię opanować emocji, które siedzą we mnie. Uraz z bycia nastolatkiem, po prostu. Nic z tym nie zrobię i nic tego nie zmieni.
Wszedłem zmęczony do domu. W kuchni nadal świeciło się światło, co oznaczało, że Theo jeszcze zapewne tu jest. Zdjąłem swoje buty, kurtkę odwiesiłem na wieszak i skierowałem się do kuchni. Theo stoi oparty o blat i pije piwo, typowe. Theo to częsty gość u mnie w domu. Przyjaźnimy się prawie od dzieciństwa. Jest podobny do mnie. Nie angażuje się w żadne związki albo tego typu rzeczy. Dziewczyny były dla niego jak zabawki na jedną noc. Czasami w ogóle zachowywał się jak baba, ale już taki jest.
- Siema, stary! - przywitaliśmy się w sposób, jakim witają się mężczyźni. Nie mogłem tak stać o suchym gardle, więc musiałem coś wypić. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej dla siebie jedną butelkę orzeźwiającego, brązowego napoju
- Byłeś u pani Pięknej? - uśmiechnął się jakby przed chwilą przyłapał mnie z dziewczyną w łóżku, co często się kiedyś zdarzało. Pierwszym razem, kiedy wszedł do pokoju, w którym kochałem się z dziewczyną, myślałem, że mu nogi powyrywam
- Byłem, ale nie wchodziłem do domu. - wziąłem pierwszy łyk i pozwoliłem, żeby przyjemna ciecz rozlała się po moim gardle
- Kiedy ją sobie odpuścisz? Gdyby chciała się z tobą przespać już dawno by to zrobiła. - popatrzyłem na niego moim wzrokiem mordercy, chyba sobie żartuje - No co? Zachowujesz się jakbyś nie był sobą. Zanim ją poznałeś byłeś ''Harry'm", teraz byśmy siedzieli w klubie i podrywali jakieś dziewczyny. Ty byś sobie znalazł jakąś i byś się z nią przespał, a potem znowu. - przewróciłem oczami, to prawda, zachowuje się czasem jak baba - Nie mów, że się zakochałeś? - przechylił głowę lekko w prawą stronę, wziąłem jeszcze kilka porządnych łyków, zanim odpowiedziałem
- Może i się zakochałem, tobie nic do tego. - uniósł dłonie do góry, jakby chciał się obronić przed ciosem. Dopiłem resztę butelki i wyrzuciłem ją do kosza, po czym od razu poszedłem się położyć. Zamknąłem za sobą drzwi, żeby nikt niepotrzebnie mnie nie obudził. Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania, zostawiłem tylko bokserki i położyłem wygodnie na łóżku.

Theo's P.O.V.

Typowe. Kiedy tylko Harry zobaczy jakąś dziewczynę, to nigdy nie może się jej oprzeć. Zwykle lądują razem w jednym łóżku. Pieprzą się i na tym się kończy. Tym razem zachowuje się dziwniej niż zwykle. Jakby starał się o nią? To raczej ona powinna skakać mu do gardła, ale raczej ucieka przed nim. Czyżby zakochał się w niej? Nie, to nie jest do niego podobne. Ma dziewczynę tylko na jedną noc. Zawsze cycki przyciemniają mu obraz i leci do nich jak pies na kości. Już dawno powinien się nauczyć, że dziewczyny to nie zabawki. Cóż, moje zachowanie nie jest lepsze. Chociaż zawsze po spędzonej nocy z dziewczyną delikatnie ją spławiam, on mówi, żeby po prostu spadały. To ja lepiej je traktuje niż on. Traktuje je jak nikomu niepotrzebne szmaty albo prostytutki. Jeśli będzie tym razem tak samo, to szczerze przywalę mu w ten jego głupi ryj! Ta dziewczyna jest delikatna, samo patrzenie na nią to jak miód na sercu. Wygląda na niewinną i słodką dziewczynę. Nie powinna być tak skrzywdzona przez jego zachowanie. Nie poznaję go teraz, zmienił się. Może to przez nią?

Rosalie's P.O.V.

Właśnie wracam z zakupów, na których byłam z mamą. Wróciła i chciała 'uzupełnić' trochę lodówkę. Powoli wjechała na podjazd. Wysiadłam jako pierwsza i skierowałam się do bagażnika, do którego włożyłyśmy zakupy. Mama jeszcze robiła coś w samochodzie. Już przychyliłam się po zakupy, kiedy usłyszałam głośniejsze odchrząknięcie, odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Harry'ego, stał oparty o bramę. Cholera, trzeba było od razu zamknąć. Na sam jego widok prze moje ciało przeszły dreszcze, przełknęłam głośno ślinę. Ruchem głowy wskazał, żebym podeszła. Nie chciałam, żeby mama go zobaczyła. Moim ciałem zawładnął strach, serce zaraz z impetem rozwali moją klatkę piersiową. Chyba zaczął się niecierpliwić. Popatrzyłam na mamę, siedziała jeszcze w samochodzie i szukała czegoś w torebce. Niechętnie podeszłam do niego, z każdym krokiem strach wzrastał
- Myślałem, że już nie podejdziesz. - powiedział uwodzicielskim tonem
- Skąd masz mój numer? - rzuciłam prosto z mostu, mój głos drżał, bałam się wymówić jakiekolwiek słowo, ale jakoś przynajmniej się starałam. Ten koleś był w więzieniu, może nawet za zabicie! Jak mam się go nie bać?! Skąd mam mieć pewność, że nie ma schowanego noża za plecami?!
- Postarałem się i mam. - uśmiechnął się. Boże, idealnie przystojny straszny, tak właśnie straszny. Oblizał seksownie swoje wargi, chyba zauważył, że przyglądałam się jego wargom, bo uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów
- Rosalie? Może zaprosiłabyś gościa do domu? - ni stąd ni zowąd pojawiła się za mną moja mama - Jestem Amanda Winters. - wyciągnęła w jego kierunku rękę. Jeszcze tego brakowało, żeby moja mama go poznała
- Harry Styles. - uśmiechnął się uwodzicielsko. Jestem pewna, że teraz miękną jej kolana. Masz Jason'a, jeden ci starczy!
- Może wejdziesz? Rosalie pewnie się ucieszy. - posłałam jej mordercze spojrzenie. Wcale się nie ucieszę! Przewróciłam oczami i poszłam po zakupy. Jego przerażająca aura działała na mnie odpychająco. Słyszałam jeszcze w dodatku ich rozmowę. Wzięłam parę torebek i wyjęłam kluczyki od domu. Szybkim krokiem zbliżyłam się do drzwi, włożyłam kluczyk do zamka i otworzyłam drewnianą powłokę. Słychać było, że ich rozmowa się rozkręca. Cholera, zostaw go w spokoju! Wiedziałam, że mama lubi młodszych, ale nie aż tak młodszych. On ma pewnie z jakieś 20. lat albo mniej. Wkurzona i naburmuszona weszłam do środka. Zdjęłam buty, kurtkę odwiesiłam na wieszak i pognałam do kuchni. Chyba weszli do domu, słychać ich i to bardzo dobrze. Niemal rzuciłam zakupami na blat kuchenny
- Rosalie! Wstaw wodę, proszę. - wydałam z siebie cichy pomruk niezadowolenia. Wlałam do czajnika wody i postawiłam na gazie. Jak chcą herbatkę, to niech sami sobie zrobią. Akurat teraz weszli do kuchni. No pewnie, wyręczył ją w noszeniu zakupów - Rozpakujesz zakupy? - kiwnęłam niechętnie głową. Harry usiadł przy stole, a mama wyjęła szklanki i herbatę, po czym usiadła niedaleko niego przy stole. Cały czas czułam na sobie jego piekielne spojrzenie, obserwował mnie, moje ruchy
- Więc Harry, mogę ci mówić po imieniu, prawda? - chyba jest nim oczarowana. Pewnie ślini się już do niego. Gdyby się tak przypatrzeć, to pewnie leci już jej ślinka. Zapewne kiwnął głową, bo znowu zaczęłam mówić - Czym zajmujesz się na co dzień? - pewnie, wypytaj go o wszystko. Każdy produkt, który miał znaleźć się w lodówce odłożyłam w jedno miejsce, by zaraz włożyć do lodówki. Inne produkty włożyłam do szafek. Niepotrzebne torebki wyrzuciłam do kosza na śmieci.
- Interesuję się szybką jazdą i prawie większość mojego czasu spędzam na dwóch lub czterech kółkach. - już miałam wychodzić, ale mama mnie powstrzymała
- A ty gdzie się wybierasz? Siadaj. - odwróciłam się na pięcie i usiadłam z nimi przy jednym stole. Przelotnie popatrzyłam na niego, uśmiechał się bezczelnie. Dupek! Moja nieśmiałość została zasłonięta przez złość
- Pamiętam te czasy, kiedy sama jeździłam ze swoimi braćmi na motorach. Zazwyczaj musiałam siedzieć z tyłu. Muszę przyznać, że to całkiem przyjemne uczucie. - proszę cię, skończ
- Tak, to naprawdę przyjemne uczucie. Ta adrenalina, która ciągle wzrasta.
- Dobrze wiem o czym mówisz, Harry. - zaśmiała się. Boże, mogę już stąd iść? Nagle zaczął gwizdać czajnik
- Och, woda się gotuję. Przepraszam na chwilę. - mama odeszła od stołu. Popatrzyłam na chwilę w jego stronę. Patrzył na mnie z zaciekawieniem. W jego oczach można było dostrzec rozbawienie, ale i pożądanie
- Bierzesz udział w jakiś wyścigach? Moi bracia często mnie zabierali na takie. - o proszę, odezwała się jego bratnia dusza. Mama postawiła przed nim kubek z malinową herbatą
- Tak. Lubię ten dreszczyk emocji i chętnie biorę w nich udział. - nie słuchałam już ich wymiany zdań, nie miałam ochoty. Patrzyłam ślepo na stół. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim kolanie. Wzdrygnęłam się, ale szybko strąciłam - pewnie jego - rękę. Uniosłam wzrok do góry. Nie opuszczał mnie ani na sekundę. Co chwilę zjeżdżał dłonią w dół po udzie. Zanim zdążyłam strzepać jego rękę, on zdążył ją zabrać. Czułam się bezsilna wobec jego dotyku. Na pewno jest z siebie zadowolony i cieszy się ze swojego namolnego zachowania. Nie wytrzymałam i opuściłam kuchnię. Pobiegłam szybko do łazienki. Z trzaskiem zamknęłam za sobą drzwi. Odkręciłam zimną wodę i przemyłam nią twarz. Przez chwilę woda lała się z kranu. Nie chciałam, żeby wydali majątek za wodę i zakręciłam ją, po czym opadłam w dół po ścianie. Dlaczego mi to robi? Nie rozumie, że nie chcę go widzieć? Chciałabym już nigdy go nie zobaczyć. Nie mogłabym spotykać się z kryminalistą albo mordercą. Był w więzieniu i to mi wystarczy, żeby go unikać. Mama wydaje się być nim oczarowana, gdyby tylko wiedziała kim on jest. Gdyby wiedziała, że siedział w więzieniu. Gdyby wiedziała jaki on naprawdę jest. Gdyby poznała go takiego, jakiego poznałam go ja. Na pewno ich rozmowa rozkręca się w najlepsze, więc nie chce przeszkadzać.

*

Powoli wzięłam się w garść i w końcu wyszłam z łazienki. Mozolnie schodziłam na dół. Stali w korytarzu, pewnie już wychodzi. Herbatka skończona. Nie chcąc się z nim żegnać weszłam po cichu do kuchni. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i odetchnęłam z ulgą. Wyszedł. Po chwili w kuchni znalazła się mama, była uśmiechnięta, niemal promieniała
- Rosalie, on jest naprawdę seksowny i gorący, powinnaś się z nim umawiać.

2 komentarze:

  1. Ale się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga! Cudownie piszesz. Rozdziały są bardzo ciekawe.
    Matka Rosalie zaczyna mnie wkurzać. Jest taka...taka..ugh nie umiem tego opisać. Ten pomysł z karteczką w doniczce był dobry! Piona, Styles! Nie wiem dlaczego pod tym rozdziałem nie me jeszcze komentarzy. No cóż...ludzie nie wiedzą co dobre.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a w wolnej chwili zapraszam do mnie http://tears-fanfiction.blogspot.com miło będzie jak zostawisz komentarz. A tak btw to zauważyłam, że gustujemy w podobnych imionach ;D
    @minttherapy

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na kolejny. ~Domcia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy