22.03.2014

Rozdział 11. "Nieprzyjaciel."

Theo's P.O.V.

Wszedłem bez pukania do domu Harry'ego, jak zwykle. Na początku udałem się do salonu, ale tam go nie ma. W kuchni to samo. Może w sypialni? Przeszedłem przez krótki korytarz i ustałem przed drzwiami do jego pokoju. Tym razem zapukałem, co było rzadkością u mnie, kultura musi być
- Właź. - proszę, jaki miły. Nacisnąłem klamkę i po chwili znalazłem się w środku. Harry leżał na łóżku, trzymał w dłoniach telefon
- Co tak siedzisz? - zapytałem
- A tak sobie. - usiadł i oparł się o ścianę przy łóżku
- No, to jak było z Rosalie? Została na noc? - na jego twarzy pojawił się dobrze znany mi uśmiech
- Została. - odparł
- I co? Dobra jest? - szturchnąłem go żartobliwie w ramię, westchnął z uśmiechem
- Nie wiem, ale wygląda słodko, kiedy śpi. - a tego się nie spodziewałem. Nie przespał się z nią? Chyba potraktował ją poważnie, skoro nie wykorzystał jej
- A oprócz tego, co się działo?
- Tak w zasadzie to nic. Zapomniałem czegoś z domu, kiedy wróciłem uciekła. Znalazłem ją w lesie, całą brudną. - wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem, ale chciałem, żeby kontynuował - Później jak się kąpała wlazłem jej do łazienki. Dałem swoje bokserki i bluzkę, ale były za duże. Potem zjedliśmy kolacje, ona przyszła spać tutaj, a ja na kanapie - przerwałem mu, ale musiałem wiedzieć
- To skąd wiesz, że słodko wygląda jak śpi?
- Była burza. Przyszedłem po telefon, Rosalie powiedziała, że boi się burzy i poprosiła, żebym został z nią. Chyba nie mogła zasnąć, bo przytuliła się do mnie. - uśmiechnął się na samo wspomnienie
- To jednak nie boi się ciebie?
- Chyba jeszcze tak, ale nie wiem.
- Darłeś się na nią albo byłeś nie miły? - Harry kiwnął przecząco głową - Gdybyś może był przystojniejszy. - zaśmiałem się, od razu tego pożałowałem, bo dostałem telefonem
- Popatrz na siebie. - zaśmiał się bezczelnie
- O co ci chodzi? Ja jestem mega przystojny!

Rosalie's P.O.V.

Siedzę właśnie w kuchni na blacie i jem jabłko, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Mama akurat jest w domu, więc ona poszła otworzyć. Ciekawe kogo nosi o tej porze do nas?
- Dobry wieczór. Jest Rosalie? - rozpoznałam ten zachrypnięty głos, to Harry
- Tak, a o co chodzi? - w jej głosie można było usłyszeć nutkę podniecenia i entuzjazmu
- Czy mógłbym zabrać pani córkę na spędzenie ze mną miłego wieczoru? - zakrztusiłam się jabłkiem, kiedy usłyszałam jego propozycję. Mama jest na pewno oczarowana jego urokiem
- Pewnie, że tak. Rosalie masz gościa! - krzyknęła do mnie, wcale nie chcę z nim nigdzie iść. Nawet nie ruszyłam się z miejsca, więc mama przyprowadziła go do kuchni. Jest ubrany w czarne dżinsy, białą bluzkę i czarną skórzaną kurtkę. Jego brązowe kręcone włosy zostały postawione do góry, jednak pojedyncze pasemka opadały na czoło. Na twarzy gościł już dobrze znany mi uśmiech, który pociąga wiele dziewczyn
- Harry zaprosił cię na spędzenie miłego wieczora w jego towarzystwie, mam nadzieję, że nie odmówisz mu? - chciałam wykrzyczeć głośne 'nie', ale i tak nie miałam tu dużo do powiedzenia. Kiwnęłam twierdząco głową i zeskoczyłam z blatu. Nie mogłam z nim iść w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączka, więc musiałam iść się przebrać
- Zaraz wrócę. - wypowiedziałam nieśmiele. Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Nie mogę w to uwierzyć! Skoro on jej się tak podoba, to niech sama się z nim umawia. Dobra, wczoraj wydawał się uroczy i spałam z nim w jednym łóżku, ale nienawidzę burzy i nie chciałam sama spać. Poza tym do niczego innego nie doszło. Naburmuszona podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne dżinsy, białą bluzkę i czarną marynarkę, której rękawy sięgały do łokci. Nie mam ochoty poprawiać już makijażu, więc rozpuściłam tylko włosy. Zeszłam na dół. Mama i Harry stali w korytarzu i rozmawiali. Odchrząknęłam głośniej, żeby w końcu mnie zauważyli. Uśmiech z twarzy Harry'ego nie zniknął ani na chwilę od kiedy wyszłam
- Gotowa? - spytał. Pokiwałam tylko głową. Mama uśmiechnęła się i wyszła zostawiając nas samych
- Ładnie wyglądasz. - westchnęłam cicho. Ominęłam go i wyszłam przed dom. Wcale nie cieszyłam się na spędzenie z nim czasu. Dobra, wczoraj było fajnie, ale to nie znaczy, że od razu zmienię o nim swoje zdanie. Otworzył mi drzwi od pasażera, po czym sam zajął miejsce kierowcy
- Gdzie mnie tym razem zabierasz? - zapytałam po dłuższej chwilo ciszy między nami
- Mam nadzieję, że lubisz kręgle?
- Nigdy nie grałam, ale brzmi dobrze. - nie musiałam na niego patrzeć, żeby zobaczyć, że jego uśmiech powiększył swoje rozmiary
- Cieszę się. - skoro już ma między nami panować cisza, to niech przynajmniej włączy radio
- Mógłbyś? - zapytałam nieśmiało i  wskazałam dłonią na radio. Pokiwał twierdząco głową i po chwili muzyka rozeszła się po samochodzie. Akurat leciała piosenka Cody'iego Simpson'a ,,Wish U Were Here''. Znam tą piosenkę, więc cicho zaczęłam śpiewać
- Lubisz tę piosenkę? - zapytał
- Wpada w ucho. - uśmiechnęłam się nieśmiele. Moje ciało powoli i delikatnie poruszało się w rytm muzyki
- Możesz ciszej? - zaśmiał się cicho, nie chciałam mu sprawić przyjemności, wolałam zrobić na złość
- Nie. - pod głosiłam i zaczęłam głośniej śpiewać. Barkami i rękoma poruszałam się w rytm muzyki. Popatrzyłam na chwilę w jego stronę. Uśmiechał się. Chyba powiedział tak, żebym głośniej śpiewała, a nie, żebym przestała. Po chwili usłyszałam, że Harry śpiewa razem ze mną. On też zna tą piosenkę?

I wish you were here
Yeah, I wish you were here
Music is better
And lights are brighter
When you are near
Am I making it clear ?
The music is better
And right now I just wish you were here
Oh oh oh
Right now I just wish you were here
Oh oh oh
Right now I just wish you were here

Wkrótce dojechaliśmy do kręgielni. Harry otworzył mi drzwi i wyciągnął w moim kierunku dłoń. Zarumieniłam się, ale nie skorzystałam z pomocy. To nie mały budynek. Dookoła świeciło się wiele lampek i bilbordów z reklamami. Noc ogarniała okolicę i wszystko wygląda teraz tak pięknie, piękny widok
- Idziesz? - usłyszałam głos Harry'ego. Podeszłam do niego i dorównałam mu kroku. Weszliśmy do dużego budynku. Przed nami rozciągał się długi korytarz. Po lewej stronie stała nieduża recepcja, za którą siedziała jakaś dziewczyna z blond włosami. Po prawej stronie stała czerwona kanapa i chyba wejście do jakiejś restauracji. Podeszliśmy do recepcji, kiedy tylko blondynka zauważyła Harry'ego od razu się uśmiechnęła. To był raczej uśmiech pożądania lub flirtu. On przyszedł tu ze mną! Dobra, nie było zdania, nie jestem zazdrosna ...
- Dobry wieczór. W czym mogę pomóc? - uśmiechnęła się jeszcze bardziej. Przewróciłam oczami, splotłam ze sobą dłonie i ustałam niedaleko Harry'ego. Widać, że ta blondyna ślini się do niego
- Dobry wieczór. Chciałem kupić bilet na dwie godziny dla dwóch osób. - odezwał się Harry
- Dobrze, buty rozumiem, że muszą być męskie .. - powiedziała słodko i uśmiechnęła się do Harry'ego - ... i damskie. - popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się sztucznie. Nie martw się, ja też cię nie lubię. Żeby zrobić jej na złość podeszłam bliżej Harry'ego i złapałam go za rękę. Brunet chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo posłał w moją stronę ciepły uśmiech
- Tak. - blond sierota zaczęła coś zapisywać, w tym czasie Harry wyjął portfel. Nie żebym była nie miła, ale jestem nie miła szczególnie dla niej. Oplotłam dłonie wokół talii Harry'ego i uśmiechnęłam się sztucznie do tego blond pustaka. Dziewczyna podała kwotę do zapłaty i podała nam specjalne buty na zmianę. Harry zapłacił i razem ruszyliśmy do przebieralni, by zmienić obuwie
- Ktoś tu jest zazdrosny? - zapytał
- Nie. - odparłam. W zasadzie nie wiem, dlaczego się tak zachowałam. To było dziecinne z mojej strony. Harry pchnął duże drzwi i znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu. Oprócz nas nie było tutaj nikogo. Na samym końcu sali znajdują się czerwone kanapy, obok nich automat z przekąskami. Resztę sali zajmują tory do kręgli. Usiedliśmy na jednej z kanap, by zmienić buty. Szybko udało mi się je zmienić i zasznurować. Westchnęłam cicho. Przecież ja nigdy w życiu nawet nie widziałam kuli do kręgli
- Chodź, pokarzę ci jak to się robi. - ruszyłam za Harry'm. Wziął zieloną kulę i włożył trzy palce w trzy dziurki. Ustałam z boku i przypatrywałam się w skupieniu. Harry wziął lekki rozbieg i z gracją pchnął kulę, która potoczyła się po torze i zbiła za pierwszym razem wszystkie kręgle
- Chcesz spróbować? - uśmiechnął się zwycięzco. Przełknęłam swój strach i wzięłam jedną kulę. Popatrzyłam na bruneta, uśmiechał się pokrzepiająco.  Zrobiłam to samo, co Harry. Wzięłam lekki rozbieg i potoczyłam kulę w kierunku kręgli. Dłońmi zasłoniłam oczy, żeby nie widzieć mojej porażki. Kiedy usłyszałam, że kula zatchnęła się z kręglami zdjęłam dłonie z twarzy. Ku mojemu zdziwieniu kula zbiła wszystkie
- Autografy na lewo, zdjęcia na prawo. - uśmiechnęłam się zwycięsko, ruszyłam przed Harry'm z rękami na talii i wypiętą piersią
- Dobra, a co powiesz na to? - ustawił się tyłem do toru i pchnął kulę. Ustał obok mnie z skrzyżowanymi dłońmi na piersi i bezczelnym uśmieszku. Wszystkie kręgle zostały zbite. Popatrzyłam na niego, już trzymał w dłoniach kolejną kulę przeznaczoną dla mnie. Wyciągnął ją w moim kierunku. Niemal wyrwałam mu ją z rąk
- Tylko nie przewróć się. - ustał obok mnie z rękoma splecionymi za plecami. Wzięłam lekki, mały rozbieg i już miałam rzucić kulą, ale Harry popchnął mnie w biodro w efekcie czego kula wpadła w rowek
- Zrobiłeś to specjalnie! - krzyknęłam
- Wcale nie. Nawet nie wiem o co ci chodzi. - popatrzyłam na niego z zabójczym spojrzeniem - Chcesz coś do picia? - zapytał
- Nie odwracaj kota ogonem. Możesz mi przynieść Mirindę. - kiwnął głową i podszedł do automatu. Usiadłam na jednej z kanap. Po chwili brunet siedział już obok mnie
- Proszę.
- Dziękuję. - wzięłam od niego napój
- Um, tak poza tym, sprawy rodzinne zmieniły się?  Po naszej ostatniej rozmowie nie wyglądały dobrze. - upił łuk swojego napoju
- Chyba tak. Mama trochę więcej czasu spędza w domu. Spadłeś mi z nieba wtedy, nie wiem co bym dalej zrobiła, na pewno coś głupiego.
- Przechodziłem akurat i .. no wiesz, każdy by zrobił na moim miejscu to samo. Byłaś w rozsypce.
- Mama dawno się tak nie zachowywała.
- Wiem coś o tym. Moja mama zostawiła mojego tatę, bo uważała, że praca jest dla niego ważniejsza. Później tego żałowała, ale było za późno.
- Wiesz, gdyby porozmawiali szczerze, to może dałoby się to jakoś uratować.
- Była na niego wściekła i pewnie dlatego powiedziała coś, czego nie chciała. - westchnął cicho - Um, gramy?
- Tak. Tylko tym razem bez oszukiwania.
- Dobra. - zachichotał.
Muszę przyznać, że dobrze bawię się w jego towarzystwie. Przestałam myśleć o tym całym strachu i obawie przed jego ruchami. Dwie godziny minęły zaskakująco szybko. Nie spodziewałam się, że Harry okaże się taki miły i zabawny. Raczej myślałam, że będzie bezczelny, arogancki i wredny. Pozory mylą. Było odwrotnie, niż myślałam. Aktualnie wychodziliśmy z kręgielni. Zrobiło się nieźle zimno, temperatura bardziej spadła
- Masz ochotę, żeby coś zjeść? - zapytał
- Chętnie.
- Niedaleko jest restauracja. Chodź. - ruszyliśmy przed siebie. Z daleka już widać duży lokal. Mrok nocy powodował, że wszystko wyglądało magicznie. Dookoła otaczają nas migoczące światła. Po chodnikach chodziły zakochane pary trzymające się za ręce. Podoba mi się to miejsce. Doszliśmy do restauracji. Harry otworzył przede mną drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Od razu poczułam zapach przygotowywanych potraw. Jest tu cieplej, niż na zewnątrz. Podeszliśmy do stolika przy oknie
- Jest tutaj twoja ulubiona sałatka z kurczakiem, mam nadzieję, że skusisz się. - poruszył zabawnie brwiami, wygląda uroczo
- Chętnie. - w tym samym czasie podszedł do nas kelnerka, kolejna, która ślini się na jego widok
- Zamawia coś państwo? - jejku, nie tak oficjalnie
- Dwie sałatki z kurczakiem, poproszę. - brunetka zapisała na kartce zamówienie
- A coś do picia? - Harry popatrzył na mnie
- Wodę.
- Słyszałaś. - brunetka kiwnęła głową i odeszła
- Ładnie tu. - odezwałam się pierwsza
- Wybieram same ładne miejsca, Rosalie. - uśmiechnęłam się. Harry co chwilę spoglądał w okno, jakby czegoś szukał albo kogoś. Wydaje się skupiony i zamyślony własnymi myślami.
Po skończonym posiłku wyszliśmy z lokalu kierując się do samochodu. Chciałam spytać, co jest powodem jego zachowania, ale nie chciałam być wścibska. Idąc tak zauważyłam, że przy samochodzie Harry'ego kręci się jakiś mężczyzna. Dobrze zbudowany, wzrostem dorównywał wzrostowi Harry'ego. Ma ciemne blond włosy, byliśmy zbyt daleko, żebym rozpoznała kolor oczu
- Co ty tu robisz? - warknął Harry. Mężczyzna odwrócił się w naszą stronę. Szyderczy uśmieszek zawitał na jego twarzy
- Przyszedłem cię odwiedzić, Harry. - odezwał się bezczelnie - Widzę, że znalazłeś sobie nową dziwkę. - zabolało. Mięśnie Harry'ego napięły się, mocno zacisnął szczękę. To nie był chyba jego przyjaciel
- Rosalie, wejdź do samochodu.
- Ale .. - chciałam zaprotestować
- Wejdź do samochodu! - warknął. Nie chciałam się z nim kłócić, więc posłusznie weszłam do samochodu. Przez zamknięte drzwi nie mogę nic usłyszeć, ale po wyrazach ich twarzy można wywnioskować, że kłócą się. Harry na chwilę spojrzał na mnie, chyba chodziło mu o to, żebym się nie patrzyła. Szybko odwróciłam swój wścibski wzrok. Nagle usłyszałam głośny trzask. Odwróciłam się i zobaczyłam, że ten mężczyzna został przyciśnięty do samochodu przez Harry'ego. Chyba wyprowadził go z równowagi. Przez chwilę jeszcze kłócili się, po czym Harry odepchnął go od samochodu i wszedł do środka
- Harry, kto to był? - zapytałam pod wpływem emocji
- Nie zadawaj zbędnych pytań! - warknął. Jeszcze wcale się tak wobec mnie nie zachowywał.

*

Harry zatrzymał się pod moim domem. Światło w salonie świeciło się, co oznaczało, że mama i Jason pewnie nie śpią. Już miałam wychodzić bez słowa, ale Harry zatrzymał mnie
- Rosalie, poczekaj. - zostałam, ale nie poświęciłam mu ani jednego spojrzenia - Przepraszam, nie powinienem na ciebie krzyczeć. To nie była twoja wina, przepraszam. - westchnęłam
- Kto to był? - ponownie zapytałam
- Nie ważne, nie chcę o tym mówić. - przewróciłam oczami, znowu miałam wyjść bez żadnego słowa, ale znowu mnie zatrzymał
- Co? - zapytałam
- Nie mogę ci teraz powiedzieć.
- Więc nie mamy o czym rozmawiać. - odwróciłam się i otworzyłam drzwi. Szybko wyszłam z samochodu, po czym skierowałam się do domu. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, Harry wyszedł z samochodu
- Rosalie, Rosalie przepraszam. Poczekaj, proszę. - odwróciłam się na pięcie. Czekam tylko na wyjaśnienia
- Jeżeli ci powiem przestraszysz się mnie i uciekniesz. Nie mogę ci powiedzieć kim on był. Zrozum mnie. - odwróciłam głowę, nie chciałam na niego patrzeć - Naprawdę nie mogę.
- Dobra, nie chcesz to nie mów. - odwróciłam się i weszłam do domu. Skierowałam się od razu do pokoju. Zdjęłam z siebie marynarkę i odrzuciłam ją na biurko. Jestem zła. Dlaczego niby nie chciał mi powiedzieć? Kim był ten mężczyzna? Dlaczego tak zareagował i nazwał mnie 'dziwką'? Dlaczego rzucił się na niego? Nagle ktoś otworzył drzwi. W ich progu ustał Harry
- Zebrało ci się na wyjaśnienia czy przyszedłeś przeprosić? - jestem zdenerwowana i pewnie dlatego to zdanie wyszło z moich ust. Harry zamknął drzwi i podszedł do mnie
- Obiecaj mi, że jak ci powiem, to nie zrobisz nic głupiego.
- Niby co głupiego? - prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersi
- Obiecaj. - nalegał
- Dobra, obiecuję. - usiadł na końcu łóżka
- To był James. - swój wzrok ulokował w podłodze - To był ten mężczyzna, którego pobiłem i trafiłem na dwa lata do więzienia. James od wielu lat handluje narkotykami i próbował mi je wcisnąć. Mój przyjaciel brał od niego i po roku zmarł. Wkurwiłem się i pobiłem go do krwi. Jakaś kobieta widziała to i zawiadomiła policję. Przez tego gnoja straciłem przyjaciela i trafiłem do więzienia. - moje serce zaczęło szybciej bić. To dlatego był w więzieniu. To dlatego Harry chciał, żebym mu obiecała, że nie zrobię nic głupiego. Nie chciał, żebym się jeszcze bardziej go przestraszyła. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć ani zrobić - Teraz wiesz, dlaczego byłem w więzieniu. - przyznał. Nadal nie odzywałam się. Stałam sparaliżowana własnymi myślami
- Skoro wyszedłeś z więzienia powinieneś naprawiać swoją opinię. - w końcu odezwałam się
- Nie rozumiesz. - wstał i oparł się dłońmi o biurko
- To daj mi zrozumieć. - poprosiłam. Przez chwilę nie odezwał się ani słowem, jakby walczył ze swoimi myślami albo zastanawiał się jak swoją wypowiedź ubrać w słowa. Wstał z łóżka i zbliżył do mnie. Nie chciałam, żeby przestrzeń między nami się zmniejszyła, więc cofnęłam się o kilka kroków
- Kiedy byłem nastolatkiem traktowali mnie jak gówno. Mój ojciec dużo zarabiał i myśleli, że mnie rozpieszcza. Dopiero, kiedy dowiedzieli się, że wpakowałem się do więzienia zaczęli mnie doceniać. Nawet nie wiesz jak ja się czułem. Moja matka, żeby zrekompensować rozwód z ojcem nadal się do mnie odzywa. Chociaż widzę jak unika mojego wzroku i trzęsie się przy mnie ze strachu. - najwidoczniej bolało go to. Bolała go jego przeszłość - Teraz pewnie też będziesz się mnie jeszcze bardziej bać.
- Wiesz, gdybyś na początku zachowywał się inaczej, to na pewno nie bałabym się ciebie. Wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? - popatrzył na mnie - Że jako jedyna dziewczyna poznałam twoją drugą stronę. Zobaczyłam w tobie chłopaka, który w tobie siedzi. Gdybyś nie był w więzieniu to nadal byłbyś popychadłem. - wiedziałam, że walczy teraz w sobie, żeby nie zrobić czegoś pod wpływem emocji
- Nadal się mnie boisz?
- Chyba nie. - odpowiedziałam niepewnie, między nami zapanowała cisza. Dalej nic nie odpowiedział. Przez moment staliśmy w ciszy, ale to była bardziej kojąca cisza po burzy
- Dobrze się bawiłem. - odezwał się po kilku minutach ciszy
- Ja też. Nie wiedziałam, że tak dobrze grasz w kręgle. - zachichotał cicho
- A ja nie wiedziałem, że ty tak beznadziejnie. - zaśmiał się, żartobliwie uderzyłam go w rękę - Dziękuję za spotkanie. Było naprawdę fajnie.
- Też dziękuję. - Harry przybliżył się do mnie.  Złapał dłonią za mój policzek i powoli przybliżał swoją twarz, gdy prawie był już blisko, zatrzymał się. Odchrząknął cicho i odsunął się
- Muszę iść. Do zobaczenia.
- Cześć. - pożegnałam się z nim, po czym Harry wyszedł z mojego pokoju.













Um, cześć :) Cóż, wyszło jak wyszło. Nie znalazłam zbyt dużo czytelników, zatem chyba każdy wie, jak to się skończy ...

3 komentarze:

  1. Znalazłam jeden ortograficzny błąd!
    Myślę, że po prostu mało osób wie o tym blogu ale wystarczy trochę reklamy i pojawią się czytelnicy, bo opowiadanie wciąga niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchawki w uszach, spokojna muzyka ,głośno i czytam..
    To wszystko biorę tak do siebie, że siedzę z uśmiechem od ucha dp ucha i chwilami, aż głośno wzdycham , bo to jest takie wspaniałe. Moja mama mówi, że zachodzk mi w głowę, bo uśmiecham się do telefonu :D
    CUDOWNE.
    Wcielam się w rolę Rosalie..
    Dzisiaj nawet śnił mi się wcześniejszy rozdział:)
    Ale też czasami mam łzy w oczach, bo nigdy nie będę w takiej sytuacji z Harrym;(
    A płakałam przy rozdziale gdy Rose była na cmentarzu i wg :(
    Piękne to ♡♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy