Powoli kierowałam się do domu. Byłam przed chwilą na wieczornym
spacerze, żeby w spokoju przemyśleć parę spraw. Jedną z nich poświęciłam
całkowicie Harry'emu. Zachowuję się jak kompletne dziecko, które nie
wie, co czuje. Dlaczego byłam zazdrosna o tę blondynkę? Dlaczego teraz w
jego towarzystwie robię się spokojniejsza? Dlaczego, kiedy usłyszał mój
głos uspokoił się? Dlaczego? Co się stało między nami stało? Zaufaliśmy
sobie? Kiedyś był dla mnie obiektem godnym strachu, teraz już sama nie
wiem. Kolejna sprawa dotyczyła James'a i matki Harry'ego. Dlaczego miała
z nim romans? Skoro Harry powiedział, że ona doskonale go znała? Uwiódł
ją? Kompletnie nie wiem jak wytłumaczyć sobie tę sprawę. Może to była
po prostu chwila słabości? Kolejna rzecz dotyczyła przyjaciela
Harry'ego, Theo. Czemu wtedy tak na mnie patrzył w tej szatni? Skąd mnie
znał? Czy Harry ma z tym coś wspólnego? Nie wiem, kompletnie nie wiem.
Za dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Dochodziłam do domu, kiedy
zobaczyłam stojący na chodniku znajomy mi czarny samochód. Żeby upewnić
się, że moje przypuszczenia sprawdzą się, pośpiesznie weszłam do domu.
Wchodząc do środka usłyszałam czyjeś śmiechy. Mama ma gościa? Zdjęłam
swoje buty i kurtkę, po czym skierowałam się do salonu. Zauważyłam
siedzącą na kanapie mamę i Harry'ego. Rozmawiali, śmiali się i zapewne
dobrze rozumieli. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi, są całkowicie zajęci
sobą, więc od razu pokierowałam się do mojego pokoju. Mocniej
trzasnęłam drzwiami. Co ja właściwie zrobiłam? Powinnam wejść do salonu i
się przywitać, a tym czasem bez słowa skierowałam się do swojej
sypialni. Akt zazdrości? Nie sądzę. Po prostu nie chciałam im
przeszkadzać w takiej 'fajnej' rozmowie. Zmieniłam swoje spodnie na
krótkie, białe, dżinsowe spodenki. Wyjęłam z szafki biały i czarny
lakier, po czym usiadłam na łóżku. Zanim pędzelek do tchnął mojego
paznokcia u nóg, ktoś zapukał do drzwi
- Proszę. - krzyknęłam na tyle słyszalnie, że ktoś wszedł do środka
- Można? - spytał Harry
- Jeśli tak bardzo ci zależy. - odparłam obojętnie. Brunet wszedł do środka, po czym zamknął za sobą drzwi. Podszedł do łóżka i usiadł obok mnie
- Hej.
- Hej.
- Chciałem cię zobaczyć, więc pomyślałem, że będziesz w domu. - uśmiechnęłam się nieśmiało. Fajne uczucie, kiedy ktoś chce cię zobaczyć i przychodzi do ciebie bez zapowiedzi
- Jak się czujesz po wczorajszym? - zapytałam z nutką współczucia w głosie
- Dzwoniła do mnie wiele razy, ale nie odbierałem. Nie chciałem z nią rozmawiać. Nie istnieje już dla mnie jako matka.
- Harry, matka to zawsze matka. Zawsze będziesz mógł się do niej zwrócić po pomoc, bez względu na to, co zrobiła.
- Dla mnie i tak nie istnieje. Nie chcę jej znać. Doskonale wiedziała, że przez James'a zginął mój przyjaciel, wiedziała, że to jego pobiłem.
- Harry, kim był ten przyjaciel, który zginął? - westchnął. Chyba myślał czy chce mi to powiedzieć. Czy chce rozdrapać kolejną ranę przez moje natarczywe pytania
- Nazywał się Luke. Znałem go praktycznie od zawsze. Był ze mną, kiedy tylko potrzebowałem pomocy. Wiedział o mnie wszystko, był prawie jak brat, którego nigdy nie miałem. Strasznie mi wstyd i do dzisiaj jestem na siebie wściekły, że w porę nie zareagowałem. Mogłem go powstrzymać. Zapewniał, że bierze małe ilości tego świństwa.
- Przykro mi. Mój tata zginął w wypadku i do dzisiaj nie znany jest sprawca. To po części moja wina, był wtedy w pracy, a ja musiałam wejść na głupie krzesło i złamać nogę. To moja wina, że się spieszył. Policja szybko zrezygnowała i przestała szukać sprawcy. - po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, która została szybko otarta przez Harry'ego. Już dawno potrzebowałam takiej rozmowy. Wysłuchać kogoś i jednocześnie sama zostać wysłuchana. Pierwszy raz otworzyłam się tak przed kimś. Harry stał się małą częścią mojego życia, czy to nie dziwne?
- Ci, na których nam najbardziej zależy, szybko odchodzą. - słowa Harry'ego są prawdziwe, zawsze tracimy coś, co jest dla nas ważne
- Prawda. - ponownie zapanowała między nami cisza, którą ciężko było przerwać
- Wyręczyć cię? - zapytał. Nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki podbródkiem nie wskazał na lakier
- Jeśli chcesz. - Harry odebrał ode mnie buteleczkę z białym lakierem
- Na jako pomalować? - zapytał
- Na biało w czarne kropki. - popatrzył na mnie
- Nie lepiej na biało w czarne paski? - pokiwałam przecząco głową z uśmiechem - Wedle uznania.
Brunet delikatnie chwycił moją stopę i postawił na swoim udzie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz spowodowany jego delikatnym dotykiem. W skupieniu i dokładnie malował każdy paznokieć. Gdy skończył malować jedną nogę, dmuchał na nią zimnym powietrzem. Czułam jak na skórze tworzy mi się gęsia skórka. Harry chyba to wyczuł, bo uśmiech uformował się na jego twarzy. Przygryzłam lekko wargę, gdy wziął do rąk drugą, by pierwsza wyschła. Za każdym razem zimne powietrze wydostające się z jego ust powodowało gęsią skórkę i dreszcze na moim ciele. Gdy tylko skończył oparł się rękoma o łóżko i czekał, aż lakier wyschnie
- Rosalie? - Harry na czworaka przybliżył się do mnie. Jego ręce i kolana znajdowały się po bokach mojego ciała - Mogę cię o coś poprosić? - nie wiedziałam, o co mu chodziło, więc pokiwałam tylko nie śmiało twierdzącym ruchem głowy - Nie ruszaj się. - poprosił. Zrobiłam tak, jak chciał. Pozostałam w bezruchu. Brunet oblizał swoje wargi i patrząc na moje przybliżał się. Rozchyliłam nieco swoje usta, czekając na ruch z jego strony. Czułam jego oddech na swojej skórze. Żeby pośpieszyć go pociągnęłam za jego włosy i złączyłam nasze usta w pocałunku. Dłonie oplotłam na jego karku. Harry wiedząc, że go nie odtrącę pogłębiał namiętny pocałunek. Język Harry'ego szybko znalazł drogę do wnętrza moich ust. Swoimi dłońmi pociągnął za moje nogi i już po chwili znalazłam się pod nim. Ciało Harry'ego zostało przyciągnięte do mnie na tyle, że dystans między nami został na tyle zmniejszony, aby kartka papieru nie zmieściłaby się między nami. Harry przygryzał moją wargę i językiem gładził podniebienie. Pocałunek był tak namiętny, że niemal zatraciliśmy się w nim odchodząc do innego świata
- Przestań. - szybko odsunął się ode mnie. Długo nie mogliśmy uformować swoich oddechów. Harry pociągnął mnie w zupełnie nowy świat. Zatraciłam się w jego pełnych, malinowych ustach - Przepraszam, mogłem cię skrzywdzić. - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, zupełnie nie wiedziałam o co chodzi
- Co? Dlaczego? - zapytałam
- Nawet nie wiesz do czego jestem zdolny w stosunku seksualnym. Nie chcę ci zrobić krzywdy. Jeszcze trochę, a rozerwałbym ci ubrania. - przyznał - Jesteś zupełnie jak narkotyk. Moja własna kokaina, od której zdążyłem się uzależnić.
- Uzależniłeś się ode mnie? - zapytałam z małym uśmiechem na ustach
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - westchnął głośno - Nawet nie wiesz, co chciałbym z tobą teraz zrobić, napaliłem się na ciebie. - zarumieniłam się
- Skąd ci się wzięło na takie wyznanie? - zapytałam nieśmiało, na co zaśmiał się
- Gdzie masz czarny lakier? Dokończę kropki. - westchnął. Podałam mu buteleczkę z czarnym gęstym płynem. Nie wiedziałam czy mam cokolwiek mówić, więc siedziałam cicho. Harry dokładnie dopracowywał każdą kropkę. Jestem ciekawa czy już kiedyś malował swoim dziewczynom paznokcie, skoro tak dobrze mu idzie
- Masz ochotę na coś do picia? Koktajl albo kawa? - wzruszył ramionami, nadal był skupiony na malowaniu moich paznokci
- Um, pewnie. Niedaleko jest jakaś kawiarnia i ... - nie dokończyłam, bo przerwał mi
- Tak, możemy się przejść. - powiedział obojętnie, nagle stracił całą swoją pewność siebie
- Tak, jeśli chcesz. - również odparłam obojętnie
- Tak, możemy iść.
- Um, tak pewnie. - zakręcił buteleczkę i odłożył na stolik nocy. Musieliśmy trochę poczekać, zanim lakier mi wyschnie. Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do szafy
- Uważaj na moje dzieło. - usłyszałam głos Harry'ego
- Nie martw się. - zachichotałam. Muszę zmienić spodnie. Nie mam żadnych spodni, bo połowa jest w praniu. Powinnam iść na zakupy
- O czym tak myślisz? - zapytał
- Że powinnam iść na zakupy. Wszystkie moje spodnie są albo w praniu i są mokre albo brudne i znoszone. - westchnęłam
- Możemy jutro iść, jeśli chciałabyś ze mną iść. - zaproponował. Odwróciłam się w jego stronę i skrzyżowałam ręce na piersiach
- Chłopak i zakupy to chyba nie zbyt dobre połączenie?
- Czasami mamy lepszy gust, niż dziewczyny.- podszedł do szafy i wyjął z niej szare spodnie, których sama nie zauważyłam i podał mi je
- O, dziękuję. - uśmiechnęłam się i popędziłam do łazienki w celu zmiany spodni. Gdy wyszłam zobaczyłam Harry'ego siedzącego na końcu łóżka
- Idziemy? - zapytał. Ruchem głowy potwierdziłam odpowiedź na jego pytanie.
Ruszyliśmy do miejsca, które zaproponował Harry. Dlaczego tak nagle wypłynęła jego pewność siebie? Co się tak nagle stało? Czy ja naprawdę jestem jego narkotykiem? Kokainą? Dlaczego mnie tak nazwał? Dlaczego mnie pocałował? Dlaczego powiedział, że nie chce mi zrobić krzywdy? Czy tak bardzo potrafi zmienić się podczas seksu? Powinnam przestać zadawać pytania, na które nie mam odpowiedzi. To dopiero początek naszej znajomości, gdy przestałam odrobinę bać się go, bardziej chcę go poznać. Dziwny i szybki obrót sytuacji. Mrok prawie w całości zakrył ulice Londynu. Jedynym źródłem światła stały się lampy, które oświetlały chodniki. Zimny, nieprzyjemny wiatr drażnił moją skórę. Nigdy nie lubiłam wiatru, zawsze psuł moją fryzurę albo ochładzał ciało
- Zimno ci? - zapytał
- Tak, ale da... - nie dokończyłam, bo Harry zdjął swoją kurtkę i założył ją na moje ramiona - Nie musiałeś, zmarzniesz.
- Tobie bardziej się przyda. - moje gadanie na nic by się nie zdało, bo i tak Harry nie przyjąłby kurtki z powrotem. Teraz to on zmarznie, a ja będę się grzała jego kosztem.
Po dłuższym marszu doszliśmy do kawiarni. Brunet otworzył przede mną drzwi. Przyjemne ciepło otuliło moje ciało, toteż nie potrzebowałam już kurtki Harry'ego. Usiedliśmy przy stoliku niemal na końcu kawiarni. Nikt nie będzie nam przeszkadzał w rozmowie i z racji tego, że to właśnie tutaj jest kominek to miejsce będzie odpowiednie. Harry poszedł zamówić coś do picia. Oprócz nas były tu jeszcze dwie dziewczyny i jakaś para. Jedna z dziewczyn wydawała mi się jakaś podejrzana. Brunetka, siedziała za daleko, bym mogła zobaczyć jej kolor oczu. Ciągle spoglądała na Harry'ego z dziwnym spojrzeniem. Natomiast na mnie patrzyła zabójczym wzrokiem. Czułam się przez nią nieswojo
- Na co tak patrzysz? - zapytał Harry, kiedy przyszedł z kawą
- Na tamtą dziewczynę. Jakoś dziwnie się patrzy. - gdy tylko Harry spojrzał na tę dziewczynę, ona szybko wstała i wyszła z lokalu
- Nikt ważny. - odparł na moje pytanie i upił łyk swojej kawy. Postanowiłam ją zignorować, skoro to był ''nikt ważny''
- A tak odbiegając od tematu. - zaczął - Skoro powiedziałaś, że masz za mało ubrań, to może wybralibyśmy się na zakupy? - chyba trudno było mu wypowiedzieć to zdanie. Najwidoczniej nie często zapraszał jaką dziewczynę na ''zakupy''
- Skoro chciałeś ze mną spędzisz czas, wystarczyło powiedzieć. - uśmiechnęłam się ciepło - Zgadzam się. Jestem ciekawa ile ze mną wytrzymasz?
- Jeśli nie będziesz marudzić, za dużo gadać, przynosić mi wstydu, to długo. - zaśmiał się
- Kto tu komu wstyd przynosi? - udałam urażoną
- Ty mi. - zachichotał
- Dupek. - uniósł ręce w geście obronnym.
*
Po jakiejś godzinie wyszliśmy z kawiarni. Jest jeszcze zimniej i ciemniej, niż wcześniej. Harry objął mnie ramieniem, by było mi cieplej. Poczułam jakieś dziwne uczucie, jakbym przestraszyła się czegoś. Zdjęłam z siebie rękę Harry'ego i odepchnęłam go od siebie. Był zmieszany i zdziwiony moim zachowaniem
- Co się stało? Och, przepraszam nie wiedziałem.. - zanim dokończył przerwałam mu
- Nie, nie o to chodzi tylko .. tylko, że .. - westchnęłam. Założyłam ręce na karku i popatrzyłam w innym kierunku, byleby nie patrzeć mu w oczy
- Stało się coś? - na jego twarzy pojawiło się zmartwienie - Nie lubisz być dotykana?
- Ja po prostu .. bo chodzi o to, że .. - chciałam uciec, ale Harry złapał w porę za mój nadgarstek
- Rosalie, powiedz o co chodzi, inaczej cię nie puszczę. - w skupieniu przypatrywał się mi i czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych wdechów, by uspokoić się. Gdy otworzyłam oczy Harry nadal stał przede mną - Rosalie, proszę powiedz mi. - nalegał. Chciałam tylko uciec z tego miejsca i nie musieć się tłumaczyć. On nie odpuści tak łatwo
- Bo chodzi o to, że ... bo ja .. Ja nigdy nie byłam dotykana przez żadnego chłopaka. Żaden nawet nie objął mnie ramieniem. Nigdy nikt nie był tak blisko mnie. Wtedy, kiedy przytuliłeś mnie chciałam uciec spod twojego uścisku, ale wiedziałam, że tego potrzebujesz. - moje oczy zaszkliły się - Nawet jak mnie pocałowałeś miałam problem z zaakceptowaniem twojego ciała, chociaż sama cię do siebie przysunęłam.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Nie wiedziałam, że dojdzie do tego. - po moim policzku popłynęła pierwsza łza - Nie wiedziałam, że zrobisz mi się bliższy.
- Dlaczego nikt nigdy cię nie dotykał? - zapytał
- Kiedy mój tata zmarł straciłam chęć do życia. Nie wychodziłam z domu i nie poznawałam żadnego chłopaka. Byłam wrakiem. Nikt nie chciał się ze mną spotykać. Każdy mnie odtrącał, bo byłam ciągle smutna i mało zabawna. - kolejna łza wkroczyła na mój policzek
- Dzisiaj .. to był twój pierwszy pocałunek? - kolejny raz chciałam uciec, nie mówić o tym. Harry złapał za moje dłonie, by powstrzymać mnie od kolejnej ucieczki - Proszę odpowiedz.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - teraz kolejne nieproszone łzy popłynęły po moim policzku
- Chcę wiedzieć, ponieważ zako.. - nie dałam mu dokończyć tego słowa, nie chciałam go słyszeć. Wyrwałam się z jego uścisku i uciekłam. Rękawami swetra ocierałam łzy. Byłam rozdarta. Chciałam pobyć sama. Po kilku przebiegniętych metrach poczułam czyjeś dłonie na swoim ciele. Ktoś złapał mnie w talli, przekręcił w swoją stronę i mocniej zacieśnił uścisk
- Proszę, zostaw mnie. - prosiłam błagalnie
- Zrobię to, jeśli odpowiesz na moje pytanie. - zacisnęłam mocno powieki i kiwnęłam głową
- Tak, to był mój pierwszy pocałunek. - załkałam. Harry przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Kompletnie nie rozumiałam swojego ciała kolejny raz. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, dłońmi oplotłam jego szyję. Harry pocierał moje plecy w nadziei, że jakoś uspokoi mnie
- Jestem na siebie wściekła. Zachowuję się jak rozwydrzona nastolatka, która nie wie, co robi i nie wie, co czuje. - pociągnęłam nosem
- Co? Jak to?
- Nie wiem, co czuje do ciebie, nie wiem, dlaczego moje ciało reaguje na dotyk w taki sposób, nie wiem, dlaczego jestem taka oziębła na uczucia.
- Jesteś oziębła, bo nigdy nie doświadczyłaś uczucia miłości, odtrącali cię i nikt nigdy nie dotykał cię. To nie twoja wina. - Harry jako jedyny mnie rozumiał i potrafił odpowiedzieć na moje pytania
- Świat jest popieprzony. - załkałam ponownie
- To uczucia takie są, świat dolewa tylko oliwy do ognia. - wzrokiem odnalazłam oczy Harry'ego - Jeśli powiesz, zostawię cię i nie będę mącił ci w głowie, wystarczy, że tylko powiesz. - zamrugałam kilka razy, zanim dotarło do mnie to, co powiedział. W jego oczach mogłam dostrzec ból, wcale tego nie chciał, wcale nie chciał mnie opuszczać. Dziwne, tak krótko się znamy, a tak bardzo zdążyliśmy się poznać i zrozumieć. To Harry mnie rozumie, to on doradza, to on .. to on pokazał mi uczucia w tak krótkim czasie, to on jako pierwszy mnie dotknął. Patrzyliśmy na siebie, jakbyśmy tylko my byli na tym świecie, nic innego nie miało miejsca
- Przez ciebie zwariuję. Czy to możliwe, że zawładnęłaś całkowicie moje myśli, życie, sposób w jaki się zachowuję?
- A czy to możliwe, że jako jedyny chłopak na świecie pokazałeś mi uczucia, stałeś się małą częścią życia i w tak krótkim czasie zrobiłeś mi pranie mózgu?
- Pranie mózgu?
- Przez ciebie nie wiem co czuję, nie wiem, co robię i nie wiem, dlaczego się tak zachowuję.
- Czy mógłbym dokończyć to, co chciałem powiedzieć? - wzruszyłam ramionami - Chciałem powiedzieć, że zakochałem się w dziewczynie, którą zobaczyłem tamtego wieczoru w klubie. Zakochałem się w dziewczynie, która nie jest pewna uczuć, która jest najwrażliwszą osobą jaką znam i która ... - nie dokończył, ponieważ przerwałam mu pocałunkiem. Ten pocałunek był kolejnym dowodem na to, że kompletnie nie wiem, dlaczego się tak zachowuje. Harry nie był pewny czy odwzajemnić go, więc sama zainterweniowałam. Rozchyliłam jego wargi i wtargnęłam do ust językiem. Pocałunek nie należał do delikatnych. Chciałam poczuć jak to jest, jak to jest całkowicie pogrążyć się w dzikim złączeniu ust. Wargi Harry'ego szybko zawładnęły moimi. Dłońmi otuliłam jego szyję. Ręce bruneta rozluźniły się, jednak nadal zaciskał palce wokół talii. To nie był zwyczajny pocałunek. Namiętna, dzika i nieprzewidywalna bliskość, którą sama zaczęłam. To dzieje się za szybko i wymyka spod kontroli ...
- Proszę. - krzyknęłam na tyle słyszalnie, że ktoś wszedł do środka
- Można? - spytał Harry
- Jeśli tak bardzo ci zależy. - odparłam obojętnie. Brunet wszedł do środka, po czym zamknął za sobą drzwi. Podszedł do łóżka i usiadł obok mnie
- Hej.
- Hej.
- Chciałem cię zobaczyć, więc pomyślałem, że będziesz w domu. - uśmiechnęłam się nieśmiało. Fajne uczucie, kiedy ktoś chce cię zobaczyć i przychodzi do ciebie bez zapowiedzi
- Jak się czujesz po wczorajszym? - zapytałam z nutką współczucia w głosie
- Dzwoniła do mnie wiele razy, ale nie odbierałem. Nie chciałem z nią rozmawiać. Nie istnieje już dla mnie jako matka.
- Harry, matka to zawsze matka. Zawsze będziesz mógł się do niej zwrócić po pomoc, bez względu na to, co zrobiła.
- Dla mnie i tak nie istnieje. Nie chcę jej znać. Doskonale wiedziała, że przez James'a zginął mój przyjaciel, wiedziała, że to jego pobiłem.
- Harry, kim był ten przyjaciel, który zginął? - westchnął. Chyba myślał czy chce mi to powiedzieć. Czy chce rozdrapać kolejną ranę przez moje natarczywe pytania
- Nazywał się Luke. Znałem go praktycznie od zawsze. Był ze mną, kiedy tylko potrzebowałem pomocy. Wiedział o mnie wszystko, był prawie jak brat, którego nigdy nie miałem. Strasznie mi wstyd i do dzisiaj jestem na siebie wściekły, że w porę nie zareagowałem. Mogłem go powstrzymać. Zapewniał, że bierze małe ilości tego świństwa.
- Przykro mi. Mój tata zginął w wypadku i do dzisiaj nie znany jest sprawca. To po części moja wina, był wtedy w pracy, a ja musiałam wejść na głupie krzesło i złamać nogę. To moja wina, że się spieszył. Policja szybko zrezygnowała i przestała szukać sprawcy. - po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, która została szybko otarta przez Harry'ego. Już dawno potrzebowałam takiej rozmowy. Wysłuchać kogoś i jednocześnie sama zostać wysłuchana. Pierwszy raz otworzyłam się tak przed kimś. Harry stał się małą częścią mojego życia, czy to nie dziwne?
- Ci, na których nam najbardziej zależy, szybko odchodzą. - słowa Harry'ego są prawdziwe, zawsze tracimy coś, co jest dla nas ważne
- Prawda. - ponownie zapanowała między nami cisza, którą ciężko było przerwać
- Wyręczyć cię? - zapytał. Nie wiedziałam o co mu chodzi, dopóki podbródkiem nie wskazał na lakier
- Jeśli chcesz. - Harry odebrał ode mnie buteleczkę z białym lakierem
- Na jako pomalować? - zapytał
- Na biało w czarne kropki. - popatrzył na mnie
- Nie lepiej na biało w czarne paski? - pokiwałam przecząco głową z uśmiechem - Wedle uznania.
Brunet delikatnie chwycił moją stopę i postawił na swoim udzie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz spowodowany jego delikatnym dotykiem. W skupieniu i dokładnie malował każdy paznokieć. Gdy skończył malować jedną nogę, dmuchał na nią zimnym powietrzem. Czułam jak na skórze tworzy mi się gęsia skórka. Harry chyba to wyczuł, bo uśmiech uformował się na jego twarzy. Przygryzłam lekko wargę, gdy wziął do rąk drugą, by pierwsza wyschła. Za każdym razem zimne powietrze wydostające się z jego ust powodowało gęsią skórkę i dreszcze na moim ciele. Gdy tylko skończył oparł się rękoma o łóżko i czekał, aż lakier wyschnie
- Rosalie? - Harry na czworaka przybliżył się do mnie. Jego ręce i kolana znajdowały się po bokach mojego ciała - Mogę cię o coś poprosić? - nie wiedziałam, o co mu chodziło, więc pokiwałam tylko nie śmiało twierdzącym ruchem głowy - Nie ruszaj się. - poprosił. Zrobiłam tak, jak chciał. Pozostałam w bezruchu. Brunet oblizał swoje wargi i patrząc na moje przybliżał się. Rozchyliłam nieco swoje usta, czekając na ruch z jego strony. Czułam jego oddech na swojej skórze. Żeby pośpieszyć go pociągnęłam za jego włosy i złączyłam nasze usta w pocałunku. Dłonie oplotłam na jego karku. Harry wiedząc, że go nie odtrącę pogłębiał namiętny pocałunek. Język Harry'ego szybko znalazł drogę do wnętrza moich ust. Swoimi dłońmi pociągnął za moje nogi i już po chwili znalazłam się pod nim. Ciało Harry'ego zostało przyciągnięte do mnie na tyle, że dystans między nami został na tyle zmniejszony, aby kartka papieru nie zmieściłaby się między nami. Harry przygryzał moją wargę i językiem gładził podniebienie. Pocałunek był tak namiętny, że niemal zatraciliśmy się w nim odchodząc do innego świata
- Przestań. - szybko odsunął się ode mnie. Długo nie mogliśmy uformować swoich oddechów. Harry pociągnął mnie w zupełnie nowy świat. Zatraciłam się w jego pełnych, malinowych ustach - Przepraszam, mogłem cię skrzywdzić. - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, zupełnie nie wiedziałam o co chodzi
- Co? Dlaczego? - zapytałam
- Nawet nie wiesz do czego jestem zdolny w stosunku seksualnym. Nie chcę ci zrobić krzywdy. Jeszcze trochę, a rozerwałbym ci ubrania. - przyznał - Jesteś zupełnie jak narkotyk. Moja własna kokaina, od której zdążyłem się uzależnić.
- Uzależniłeś się ode mnie? - zapytałam z małym uśmiechem na ustach
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - westchnął głośno - Nawet nie wiesz, co chciałbym z tobą teraz zrobić, napaliłem się na ciebie. - zarumieniłam się
- Skąd ci się wzięło na takie wyznanie? - zapytałam nieśmiało, na co zaśmiał się
- Gdzie masz czarny lakier? Dokończę kropki. - westchnął. Podałam mu buteleczkę z czarnym gęstym płynem. Nie wiedziałam czy mam cokolwiek mówić, więc siedziałam cicho. Harry dokładnie dopracowywał każdą kropkę. Jestem ciekawa czy już kiedyś malował swoim dziewczynom paznokcie, skoro tak dobrze mu idzie
- Masz ochotę na coś do picia? Koktajl albo kawa? - wzruszył ramionami, nadal był skupiony na malowaniu moich paznokci
- Um, pewnie. Niedaleko jest jakaś kawiarnia i ... - nie dokończyłam, bo przerwał mi
- Tak, możemy się przejść. - powiedział obojętnie, nagle stracił całą swoją pewność siebie
- Tak, jeśli chcesz. - również odparłam obojętnie
- Tak, możemy iść.
- Um, tak pewnie. - zakręcił buteleczkę i odłożył na stolik nocy. Musieliśmy trochę poczekać, zanim lakier mi wyschnie. Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do szafy
- Uważaj na moje dzieło. - usłyszałam głos Harry'ego
- Nie martw się. - zachichotałam. Muszę zmienić spodnie. Nie mam żadnych spodni, bo połowa jest w praniu. Powinnam iść na zakupy
- O czym tak myślisz? - zapytał
- Że powinnam iść na zakupy. Wszystkie moje spodnie są albo w praniu i są mokre albo brudne i znoszone. - westchnęłam
- Możemy jutro iść, jeśli chciałabyś ze mną iść. - zaproponował. Odwróciłam się w jego stronę i skrzyżowałam ręce na piersiach
- Chłopak i zakupy to chyba nie zbyt dobre połączenie?
- Czasami mamy lepszy gust, niż dziewczyny.- podszedł do szafy i wyjął z niej szare spodnie, których sama nie zauważyłam i podał mi je
- O, dziękuję. - uśmiechnęłam się i popędziłam do łazienki w celu zmiany spodni. Gdy wyszłam zobaczyłam Harry'ego siedzącego na końcu łóżka
- Idziemy? - zapytał. Ruchem głowy potwierdziłam odpowiedź na jego pytanie.
Ruszyliśmy do miejsca, które zaproponował Harry. Dlaczego tak nagle wypłynęła jego pewność siebie? Co się tak nagle stało? Czy ja naprawdę jestem jego narkotykiem? Kokainą? Dlaczego mnie tak nazwał? Dlaczego mnie pocałował? Dlaczego powiedział, że nie chce mi zrobić krzywdy? Czy tak bardzo potrafi zmienić się podczas seksu? Powinnam przestać zadawać pytania, na które nie mam odpowiedzi. To dopiero początek naszej znajomości, gdy przestałam odrobinę bać się go, bardziej chcę go poznać. Dziwny i szybki obrót sytuacji. Mrok prawie w całości zakrył ulice Londynu. Jedynym źródłem światła stały się lampy, które oświetlały chodniki. Zimny, nieprzyjemny wiatr drażnił moją skórę. Nigdy nie lubiłam wiatru, zawsze psuł moją fryzurę albo ochładzał ciało
- Zimno ci? - zapytał
- Tak, ale da... - nie dokończyłam, bo Harry zdjął swoją kurtkę i założył ją na moje ramiona - Nie musiałeś, zmarzniesz.
- Tobie bardziej się przyda. - moje gadanie na nic by się nie zdało, bo i tak Harry nie przyjąłby kurtki z powrotem. Teraz to on zmarznie, a ja będę się grzała jego kosztem.
Po dłuższym marszu doszliśmy do kawiarni. Brunet otworzył przede mną drzwi. Przyjemne ciepło otuliło moje ciało, toteż nie potrzebowałam już kurtki Harry'ego. Usiedliśmy przy stoliku niemal na końcu kawiarni. Nikt nie będzie nam przeszkadzał w rozmowie i z racji tego, że to właśnie tutaj jest kominek to miejsce będzie odpowiednie. Harry poszedł zamówić coś do picia. Oprócz nas były tu jeszcze dwie dziewczyny i jakaś para. Jedna z dziewczyn wydawała mi się jakaś podejrzana. Brunetka, siedziała za daleko, bym mogła zobaczyć jej kolor oczu. Ciągle spoglądała na Harry'ego z dziwnym spojrzeniem. Natomiast na mnie patrzyła zabójczym wzrokiem. Czułam się przez nią nieswojo
- Na co tak patrzysz? - zapytał Harry, kiedy przyszedł z kawą
- Na tamtą dziewczynę. Jakoś dziwnie się patrzy. - gdy tylko Harry spojrzał na tę dziewczynę, ona szybko wstała i wyszła z lokalu
- Nikt ważny. - odparł na moje pytanie i upił łyk swojej kawy. Postanowiłam ją zignorować, skoro to był ''nikt ważny''
- A tak odbiegając od tematu. - zaczął - Skoro powiedziałaś, że masz za mało ubrań, to może wybralibyśmy się na zakupy? - chyba trudno było mu wypowiedzieć to zdanie. Najwidoczniej nie często zapraszał jaką dziewczynę na ''zakupy''
- Skoro chciałeś ze mną spędzisz czas, wystarczyło powiedzieć. - uśmiechnęłam się ciepło - Zgadzam się. Jestem ciekawa ile ze mną wytrzymasz?
- Jeśli nie będziesz marudzić, za dużo gadać, przynosić mi wstydu, to długo. - zaśmiał się
- Kto tu komu wstyd przynosi? - udałam urażoną
- Ty mi. - zachichotał
- Dupek. - uniósł ręce w geście obronnym.
*
Po jakiejś godzinie wyszliśmy z kawiarni. Jest jeszcze zimniej i ciemniej, niż wcześniej. Harry objął mnie ramieniem, by było mi cieplej. Poczułam jakieś dziwne uczucie, jakbym przestraszyła się czegoś. Zdjęłam z siebie rękę Harry'ego i odepchnęłam go od siebie. Był zmieszany i zdziwiony moim zachowaniem
- Co się stało? Och, przepraszam nie wiedziałem.. - zanim dokończył przerwałam mu
- Nie, nie o to chodzi tylko .. tylko, że .. - westchnęłam. Założyłam ręce na karku i popatrzyłam w innym kierunku, byleby nie patrzeć mu w oczy
- Stało się coś? - na jego twarzy pojawiło się zmartwienie - Nie lubisz być dotykana?
- Ja po prostu .. bo chodzi o to, że .. - chciałam uciec, ale Harry złapał w porę za mój nadgarstek
- Rosalie, powiedz o co chodzi, inaczej cię nie puszczę. - w skupieniu przypatrywał się mi i czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych wdechów, by uspokoić się. Gdy otworzyłam oczy Harry nadal stał przede mną - Rosalie, proszę powiedz mi. - nalegał. Chciałam tylko uciec z tego miejsca i nie musieć się tłumaczyć. On nie odpuści tak łatwo
- Bo chodzi o to, że ... bo ja .. Ja nigdy nie byłam dotykana przez żadnego chłopaka. Żaden nawet nie objął mnie ramieniem. Nigdy nikt nie był tak blisko mnie. Wtedy, kiedy przytuliłeś mnie chciałam uciec spod twojego uścisku, ale wiedziałam, że tego potrzebujesz. - moje oczy zaszkliły się - Nawet jak mnie pocałowałeś miałam problem z zaakceptowaniem twojego ciała, chociaż sama cię do siebie przysunęłam.
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Nie wiedziałam, że dojdzie do tego. - po moim policzku popłynęła pierwsza łza - Nie wiedziałam, że zrobisz mi się bliższy.
- Dlaczego nikt nigdy cię nie dotykał? - zapytał
- Kiedy mój tata zmarł straciłam chęć do życia. Nie wychodziłam z domu i nie poznawałam żadnego chłopaka. Byłam wrakiem. Nikt nie chciał się ze mną spotykać. Każdy mnie odtrącał, bo byłam ciągle smutna i mało zabawna. - kolejna łza wkroczyła na mój policzek
- Dzisiaj .. to był twój pierwszy pocałunek? - kolejny raz chciałam uciec, nie mówić o tym. Harry złapał za moje dłonie, by powstrzymać mnie od kolejnej ucieczki - Proszę odpowiedz.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - teraz kolejne nieproszone łzy popłynęły po moim policzku
- Chcę wiedzieć, ponieważ zako.. - nie dałam mu dokończyć tego słowa, nie chciałam go słyszeć. Wyrwałam się z jego uścisku i uciekłam. Rękawami swetra ocierałam łzy. Byłam rozdarta. Chciałam pobyć sama. Po kilku przebiegniętych metrach poczułam czyjeś dłonie na swoim ciele. Ktoś złapał mnie w talli, przekręcił w swoją stronę i mocniej zacieśnił uścisk
- Proszę, zostaw mnie. - prosiłam błagalnie
- Zrobię to, jeśli odpowiesz na moje pytanie. - zacisnęłam mocno powieki i kiwnęłam głową
- Tak, to był mój pierwszy pocałunek. - załkałam. Harry przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Kompletnie nie rozumiałam swojego ciała kolejny raz. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi, dłońmi oplotłam jego szyję. Harry pocierał moje plecy w nadziei, że jakoś uspokoi mnie
- Jestem na siebie wściekła. Zachowuję się jak rozwydrzona nastolatka, która nie wie, co robi i nie wie, co czuje. - pociągnęłam nosem
- Co? Jak to?
- Nie wiem, co czuje do ciebie, nie wiem, dlaczego moje ciało reaguje na dotyk w taki sposób, nie wiem, dlaczego jestem taka oziębła na uczucia.
- Jesteś oziębła, bo nigdy nie doświadczyłaś uczucia miłości, odtrącali cię i nikt nigdy nie dotykał cię. To nie twoja wina. - Harry jako jedyny mnie rozumiał i potrafił odpowiedzieć na moje pytania
- Świat jest popieprzony. - załkałam ponownie
- To uczucia takie są, świat dolewa tylko oliwy do ognia. - wzrokiem odnalazłam oczy Harry'ego - Jeśli powiesz, zostawię cię i nie będę mącił ci w głowie, wystarczy, że tylko powiesz. - zamrugałam kilka razy, zanim dotarło do mnie to, co powiedział. W jego oczach mogłam dostrzec ból, wcale tego nie chciał, wcale nie chciał mnie opuszczać. Dziwne, tak krótko się znamy, a tak bardzo zdążyliśmy się poznać i zrozumieć. To Harry mnie rozumie, to on doradza, to on .. to on pokazał mi uczucia w tak krótkim czasie, to on jako pierwszy mnie dotknął. Patrzyliśmy na siebie, jakbyśmy tylko my byli na tym świecie, nic innego nie miało miejsca
- Przez ciebie zwariuję. Czy to możliwe, że zawładnęłaś całkowicie moje myśli, życie, sposób w jaki się zachowuję?
- A czy to możliwe, że jako jedyny chłopak na świecie pokazałeś mi uczucia, stałeś się małą częścią życia i w tak krótkim czasie zrobiłeś mi pranie mózgu?
- Pranie mózgu?
- Przez ciebie nie wiem co czuję, nie wiem, co robię i nie wiem, dlaczego się tak zachowuję.
- Czy mógłbym dokończyć to, co chciałem powiedzieć? - wzruszyłam ramionami - Chciałem powiedzieć, że zakochałem się w dziewczynie, którą zobaczyłem tamtego wieczoru w klubie. Zakochałem się w dziewczynie, która nie jest pewna uczuć, która jest najwrażliwszą osobą jaką znam i która ... - nie dokończył, ponieważ przerwałam mu pocałunkiem. Ten pocałunek był kolejnym dowodem na to, że kompletnie nie wiem, dlaczego się tak zachowuje. Harry nie był pewny czy odwzajemnić go, więc sama zainterweniowałam. Rozchyliłam jego wargi i wtargnęłam do ust językiem. Pocałunek nie należał do delikatnych. Chciałam poczuć jak to jest, jak to jest całkowicie pogrążyć się w dzikim złączeniu ust. Wargi Harry'ego szybko zawładnęły moimi. Dłońmi otuliłam jego szyję. Ręce bruneta rozluźniły się, jednak nadal zaciskał palce wokół talii. To nie był zwyczajny pocałunek. Namiętna, dzika i nieprzewidywalna bliskość, którą sama zaczęłam. To dzieje się za szybko i wymyka spod kontroli ...
Hej :)
Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale nie miałam czasu, więc dodaję dzisiaj :)
Zwiastun obejrzało 17 osób, więc ...
17 komentarzy = nowy rozdział.
(Proszę o komentarze, ponieważ mam wrażenie, że sama do siebie piszę, albo dla dwóch osób. + Tak szybko nie zniechęcę się do zawieszenia lub usunięcia bloga, doprowadzę historię do końca.)